W 1940 r. podczas wrześniowych aresztowań duchownych ocalonych z pogromu „krwawej jesieni” 1939 r. „przyszli” także po ks. Blericq’a, którego „winą” było odznaczenie Złotym Krzyżem Zasługi. Po 2 tygodniach został zwolniony, ale nie wrócił do Grudziądza. Przetrwał okupację jako wikary przy parafii Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej Gwiazdy Morza w Sopocie. Prawdopodobnie zawdzięczał ocalenie biskupowi gdańskiemu Karlowi Marii Splettowi, „byli bowiem kuzynami” (por. ks. Franciszek Jank, „Księża… którzy przeżyli lata 1939-1945”, rękopis w Archiwum Diecezji Pelplińskiej).
Po wojnie nie miał dokąd wracać, bo jego kościół i plebania spaliły się podczas oblężenia Grudziądza w marcu 1945 r. Administrator diecezji ks. Andrzej Wronka 1 listopada 1945 r. powierzył mu administrowanie parafią pw. Świętych Apostołów Szymona i Judy w Więcborku i pw. św. Jakuba w Wielowiczu (do 1947 r.) na Krajnie i ustanowił dziekanem kamieńskim. W 1947 r. biskup chełmiński Kazimierz J. Kowalski przyznał ks. Janowi tytuł kanonika honorowego, a w 1948 r. - proboszcza w Więcborku. Uczynił go także delegatem biskupim i członkiem „Consilium a vigilantia” (komisji czuwania nad moralnością).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W tamtym czasie jeszcze krwawiły okupacyjne rany. Po wojnie ekshumowano ciała 1781 mieszkańców Więcborka i okolic uwięzionych w obozie w Karolewie. Wkroczenie 27 stycznia 1945 r. do Więcborka wojsk sowieckich i zaistalowanie władzy komunistycznej przyniosło mieszkańcom tortury w siedzibach NKWD i UB oraz wywózki do łagrów na Uralu. Osierocone rodziny ofiar obu okupacji pozostały bez środków do życia. „Ks. Blericq (…) pomagał parafianom pokrzywdzonym przez wojnę, często żyjącym na skraju nędzy. Wszystko starał się oddawać bliźnim, stawiając swoje potrzeby na ostatnim miejscu” - pisze Marcin Łangowski („Wiadomości Krajeńskie Online”). Sam też doznawał szykan ze strony władzy. Był człowiekiem niekoniunkturalnym. Mimo nagonki na bp. Spletta zmuszonego do wyjazdu z Polski po 8 latach ciężkiego więzienia we Wronkach i 3 latach internowania gościł go w święta Bożego Narodzenia 1956 r. Biskup w drodze z miejsca odosobnienia w Dukli jako ostatnie miejsce pobytu w naszym kraju wybrał plebanię w Więcborku. Nie mogło się to podobać komunistycznym władzom.
Ks. Jan był człowiekiem gołębiego serca, ale stanowczym i konsekwentnym w sprawach Kościoła i parafii. Uczcił pamięć swojego poprzednika, zmarłego w Stutthofie 17 kwietnia 1940 r. dziekana ks. Jana Wilmowskiego, który był duszpasterzem parafii od 1908 r. Sprowadził jego zwłoki z cmentarza na gdańskiej Zaspie i 3 kwietnia 1946 r. urządził pogrzeb, który zgromadził rzesze parafian. W 1950 r. wystawił mu na cmentarzu parafialnym pomnik Chrystusa Zmartwychwstałego. W 1951 r. przeprowadził remont dachu i fundamentów kościoła, rok później - murów kruchty i zakrystii. W 1958 r. zlecił wybitnemu artyście Marianowi Schwartzowi wykonanie polichromii o tematyce Wielkiej Nowenny. Pozostawił więc materialne ślady starań; nie mniej trwałe są wspomnienia o jego posłudze duchowej i sercu okazywanym ludziom.
Zapamiętano jego uśmiech i charakterystyczną sylwetkę, także na rowerze, którym jeździł do chorych. Sam sobie nie pozwoliłby na taki dwukołowy luksus, choć z wiekiem nogi odmawiały mu posłuszeństwa, więc rower sprezentowała mu na imieniny Rada Parafialna. W styczniu 1961 r. zaniemógł. Podniósł się jednak po zawale, a ks. Franciszek Gabor, wtedy wikary, wspomina Dzień Chorych, gdy ze łzami wzruszenia udzielał swojemu proboszczowi błogosławieństwa. Choroba przyspieszyła odejście ks. Blericq’a na emeryturę, jednak uprosił bp. Kowalskiego o możliwość jej odroczenia do września, by mógł prowadzić uroczystości nawiedzenia parafii przez Maryję w obrazie jasnogórskim. Takim akcentem Jej wielki czciciel zakończył swą pracę proboszcza.
We wrześniu 1961 r. zamieszkał w klasztorze u sióstr franciszkanek, nadal służąc mieszkańcom Więcborka posługą kapłańską. Cieszył się szacunkiem i opieką miejscowych księży, szczególnie proboszcza ks. Tadeusza Słomińskiego, który codziennie go odwiedzał. Ks. Jan Blericq zmarł 23 marca 1978 r. 2 tygodnie po 65. rocznicy święceń kapłańskich. Spoczywa na Cmentarzu Komunalnym w kwaterze sióstr franciszkanek. Pamiętają o nim nie tylko miejscowi parafianie. W Zaduszki 2012 r. modliła się przy jego grobie delegacja parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Grudziądzu, którą założył przed 80 laty.
Dziękuję za pomoc ks. prał. Franciszkowi Gaborowi, byłemu proboszczowi parafii w Więcborku, Ewie Bielskiej i Grażynie Jasiek z Pedagogiczej Biblioteki w Koronowie, Marcinowi Łangowskiemu z Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Więcborku i Zenonowi Zarembie z Grudziądza, korespondentowi parafialnemu „Głosu z Torunia”