Reklama

Kościół

Pomoc Kościołowi na Wschodzie

Jeździmy na Ukrainę by pokazać, że nie zapominamy o wojnie

Widziałem tę wojnę wielokrotnie, wybuchające pociski, uciekających ludzi, palące się domy... To bardzo realna wojna. Rozumiem, że możemy się do niej w jakiś sposób przyzwyczaić, mamy prawo się nią zmęczyć, ale nie możemy o niej zapomnieć. Dlatego jeździmy tam, by powiedzieć mieszkańcom Ukrainy, że nie zapominamy - wyjaśnił w rozmowie z KAI ks. Leszek Kryża SChr, dyrektor Biura Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie Konferencji Episkopatu Polski. Wraz z O. Luca Bovio IMC - reprezentującym Papieskie Dzieła Misyjne, kolejny raz udali się do pogrążonej w wojnie Ukrainy. Była to już 27. wizyta od momentu pełnoskalowgo ataku Rosji na ten kraj.

2024-11-19 09:23

[ TEMATY ]

Ukraina

wojna

Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie

ks. Leszek Kryża SChr

EPA/STATE EMERGENCY SERVICE HANDOUT

Ostrzał ukraińskiej miejscowości Sumy ze strony wojsk rosyjskich

Ostrzał ukraińskiej miejscowości Sumy ze strony wojsk rosyjskich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Centrum św. Marcina de Porres pod Kijowem

Głównym celem wyjazdu było dostarczenie pomocy humanitarnej oraz poświecenie kaplicy domu prowadzonego przez dominikańskie Centrum św. Marcina de Porres w Fastowie pod Kijowem. Ośrodek zajmuje się m.in. osobami niepełnosprawnymi, przygarnia uchodźców wewnętrznych, szczególnie matki z dziećmi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Radość z naszego przyjazdu była naprawdę wielka, jako Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie pomogliśmy wyposażyć kaplicę, teraz miałem okazję uczestniczyć w jej poświęceniu, którego dokonał Nuncjusz Apostolski na Ukrainie. Najbardziej ujęło mnie zaangażowanie wiernych, wolontariuszy, społeczników, również z Polski, którzy przyjeżdżają specjalnie do Fastowa, by pomagać na miejscu i dostarczać pomoc, również na tereny przyfrontowe.

Placówka prowadzi kuchnie dla potrzebujących i pralnię, które działają dzięki wsparciu papieża Franciszka, przekazywanemu za pośrednictwem jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego. W kuchni prowadzonej przez Centrum na przykład w Chersoniu, każdego dnia wydawanych jest ok. 400-500 posiłków dla tamtejszej społeczności.

Reklama

- Jadłodajnia działa bardzo dobrze, codziennie ustawia się tam długa kolejka osób potrzebujących ciepłego posiłku. Nikt nie patrzy na przynależność religijną czy narodową. Każdy człowiek może przyjść i po prostu się najeść a w przypadku Chersonia czy Charkowa, jest to szczególnie potrzebne - zaznaczył ks. Leszek Kryża.

Pomoc Sióstr Małych Misjonarek Miłosierdzia

Duchowni spotkali się też z Siostrami Orionistkami (Zgromadzenie Sióstr Małych Misjonarek Miłosierdzia). Prowadzą one w Korotyczu pod Charkowem Dom Samotnej Matki. - Jest tam naprawdę dużo młodych kobiet z dziećmi, wiele z nich ma za sobą bardzo ciężkie doświadczenia, u sióstr znajdują upragniony pokój - wyjaśnił ks. Leszek Kryża.

Razem z Zespołem Pomocy Kościołowi na Wschodzie siostry prowadzą m.in. projekt „Kurczak", oparty na założeniu „daj wędkę a nie rybę", w ramach którego potrzebujący, żyjący w zrujnowanych wioskach, otrzymują pisklęta oraz paszę dla nich.

- Siostry kupiły tysiąc kurcząt, ci którzy je otrzymają muszą je wyhodować, by potem móc się cieszyć jajkami i mięsem. Ponad to 10% z tego co uda im się uzyskać, należy przekazać dla potrzebujących. Ta z pozoru banalna akcja ma swoje bardzo dobre owoce, nie tylko w postaci samych kurczaków, chodzi o zaangażowanie tamtejszej społeczności, zmianę ich myślenia. Jedna z pań przyznała, że dzięki kurczakom jej życie nabrało sensu, ponieważ ma się kim zaopiekować, a przy okazji robi coś dobrego dla innych - wyjaśnił duchowny.

Reklama

Dzięki działaniom sióstr, w zbombardowanym niegdyś domu, powstała szwalnia, w której pracuje kilka kobiet. - Udało nam się ściągnąć z Polski kilka dobrych maszyn. Tamtejsze Panie cieszą, że mogą szyć kurtki, śpiwory, ubranka dla dzieci, odzież dla potrzebujących... Są zadowolone, czują się potrzebne, kreatywne, twórcze. To wielka radość również dla nas - przyznał dyrektor Pomocy Kościołowi na Wschodzie.

Wsparcie dla Chersonia i Zaporoża

Kolejny już raz duchowni udali się także do Chersonia, który niegdyś liczył blisko 300 tys. mieszkańców, dziś pozostało ich około 30 tys. Mieszkali w tamtejszej parafii wraz z posługującymi tam duszpasterzami, którzy wspierają mieszkańców duchowo i materialnie. Uczestniczyli w dostawie i dystrybucji wody pitnej w jednej z pobliskich wiosek, zorganizowanej przez parafię. Odwiedzili tamtejszy, częściowo zrujnowany, szpital.

- Miasto jest w ruinie, wciąż trwają tam ostrzały. Przed naszą wizytą rozpoczął się atak, później był alarm, ostrzegający, że wkrótce będzie następny. Właśnie w takich warunkach wciąż działa szpital, przebywa tam wielu chorych, odbywają się operacje - tłumaczy ks. Krzyża, dodając, że przy szpitalu kiedyś działały 4 karetki, dziś została już tylko jedna.

Zespół dostarczył także pomoc humanitarną na Zaporoże, gdzie posługują Bracia Albertyni. Jak podkreślił ks. Kryża, w kolejce po dary z Polski ustawiła się kolejka licząca blisko 1 600 osób. - Rozdawaliśmy tylko po jednym chlebie i puszce konserwy. To było bardzo poruszające spotkanie. Udało nam się zorganizować fundusze na zakup mąki, ponieważ bracia Albertyni w prowadzonym przez nich przytulisku, otworzyli piekarnię i pieką chleb rozdawany potem potrzebującym - wyjaśnił.

Świetlica dla dzieci w Charkowie

Reklama

Dzięki współpracy Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie z ofiarodawcami z Włoch oraz z ks. Wojciechem Stasiewiczem, dyrektorem Caritas-Spes-Charków, udało się również uruchomić świetlicę dla najmłodszych w Charkowie. To kolorowe, ciepłe, przytulne miejsce, powstało z myślą o tamtejszych dzieciach, które żyją w ciągłym lęku, zupełnie pozbawione kontaktu z rówieśnikami. - Ludzie boją się wypuszczać dzieci z domu, szkoły nie funkcjonują, więc nie ma czegoś takiego jak wspólnota klasowa. Dzieci między sobą rzadko się widują. W świetlicy, przynajmniej raz w tygodniu, mogą pobyć we własnym gronie, pooddychać odrobinę innym klimatem, zapomnieć przez chwile o traumie, którą przeżywają - wyjaśnił ksiądz dyrektor.

To tylko kilka przykładów nieocenionej pomocy jaką świadczy Zespołów Pomocy Kościołowi na Wschodzie, podobnych przykładów jest znacznie więcej.

Ludzie wykończeni wojną

Duchowny porównując swoje wcześniejsze wizyty w Ukrainie, przyznał, że początkowy zapał Ukraińców słabnie i wyczuwa coraz większe zmęczenie wojną. - Byliśmy w wielu miejscach nieustannie ostrzeliwanych, gdzie wciąż żyją ludzie. Nie mówię, że duch walki całkiem się złamał, widać jednak tłumy ludzi wykończonych wojną, tak bardzo przez nią doświadczonych, tęskniących po prostu za spokojem. Dla mnie to bardzo poruszające, zwłaszcza gdy gdzieś z ruin, palących się domów, wyłania się gromadka dzieci. Staramy się zrobić wszystko by im pomóc we współpracy z tamtejszym Kościołem - zapienił ks. Kryża.

Dodał, że na terenach przygranicznych mieszkają osoby, które nie wyobrażają sobie opuścić rodzinne miasto lub uciekły, ale powróciły, ponieważ nie mogą odnaleźć się w innej rzeczywistości. - Czuli, że zostawili tu dorobek całego życia, dzieciństwo, bliskich... Sam się im dziwię, gdy widzę te kompletnie zrujnowane wioski, jednak oni wciąż wracają, coś budują, naprawiają - relacjonował duchowny.

Przywyknąć nie znaczy zapomnieć

Reklama

Zapytany o to, czy sam boi się odwiedzać tereny dotknięte rosyjskimi atakami, ks. Kryża przyznał, że tak. Zwłaszcza gdy słychać wybuchy i pojawia się pytanie, czy atak miał miejsce blisko, czy daleko. - Choć miejscowi mówią, że można się do tego przyzwyczaić ciężko mi w to uwierzyć. Jednak silniejsza niż strach jest świadomość, że nasza obecność jest dla żyjących tam ludzi bardzo cenna, wielu z nich ma polskie korzenie. Jest to więc tym bardziej ważne, nawet gdybyśmy nic ze sobą nie przywieźli i przyjechali tylko po to, by wypić z nimi herbatę. Kiedy się tam pokazujemy miejscowi dziwią się, że udało nam się dojechać. Dziękują, że o nich nie zapominamy. Jeździmy tam w imieniu Kościoła, w imieniu polskiego Episkopatu i w imieniu Polski oraz tych, którzy z nami współpracują z różnych krajów - cieszymy się, że możemy być znakiem solidarności z tymi udręczonymi wojną ludźmi - wyjaśnił.

Ks. Leszek Kryża podkreślił, że najważniejsze by nie zapominać o wojnie, która toczy się za naszą wschodnią granicą. Zachęca też do mądrego wspierania osób potrzebujących w Ukrainie, poprzez sprawdzone zbiórki, by pomoc trafiła dokładnie tam gdzie powinna. Można to zrobić chociażby poprzez dobrowolne ofiary na adres Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie (https://wschod.misje.pl/jak-pomoc/).

- Widziałem tę wojnę wielokrotnie, w sposób bardzo dosłowny, wybuchające pociski, lecące rakiety, wyjące syreny, uciekających ludzi, palące się domy... To bardzo realna wojna. Rozumiem że możemy się do niej w jakiś sposób przyzwyczaić, mamy prawo się nią zmęczyć, ale nie możemy o niej zapomnieć, dlatego tam jeździmy, by powiedzieć mieszkańcom Ukrainy, że nie zapominamy - podsumował duchowny.

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

1000 dni tragedii ludzi na Ukrainie. Kościół w Polsce pomaga od początku

2024-11-18 12:29

[ TEMATY ]

wojna na Ukrainie

Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie

1000 dni wojny

PAP/EPA

Zniszczenia po rosyjskich atakach w Odessie 17 listopada 2024

Zniszczenia po rosyjskich atakach w Odessie 17 listopada 2024

9,5 miliona osób cierpiących na zaburzenia psychiczne z powodu wojennej traumy, blisko 30 milionów osób odprawionych na granicy polsko-ukraińskiej w ciągu zaledwie dwóch lat, wszystkie parafie w Polsce zaangażowane w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Kościół w Polsce od początku niesie pomoc materialną, liczoną w setkach milionów euro, ofiarom trwającej już blisko tysiąc dni wojny w Ukrainie. O przykładnej reakcji Polaków Papież wspomina w swej najnowszej książce.

- Te tysiąc dni wojny, to jest tysiąc dni tragedii konkretnego człowieka. Do tej wojny nie można się przyzwyczaić. Ona musi nas niepokoić, ona musi nas martwić, ona musi nas mobilizować - mówi w rozmowie z mediami watykańskimi ksiądz Leszek Kryża TChr, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Konferencji Episkopatu Polski. Od wybuchu pełnoskalowej wojny ks. Kryża odwiedził Ukrainę blisko 30 razy. Każdą z tych wypraw nazywa „wielką lekcją”, której nie można zastąpić relacjami, zdjęciami, ani nawet spotkaniami z tymi, którzy w obliczu wojennego dramatu znaleźli schronienie w Polsce. A tych, według danych z maja bieżącego roku jest obecnie ponad 950 tysięcy, nie licząc około półtora miliona osób, które przyjechały do Polski przed 2022 r. Wiele i zarazem niewiele, biorąc pod uwagę, że tylko w 2023 r. granicę polsko-ukraińską przekroczyło w obie strony 15,9 mln osób, spośród których 94 procent to Ukraińcy.
CZYTAJ DALEJ

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny za to, co mówię!

2024-11-14 13:56

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Na pozór wydaje się nam, że słowo posiada mniejszą wartość niż konkretna rzecz, towar, dobro materialne. Lecz tak nie jest. Rzeczy przemijają, lecz nie słowa, one trwają. Ileż wielkich budowli rozsypało się, rozpadały się monarchie i zmieniały się granice państw, a słowa wieszczów trwają, nie przemijają. Tym bardziej odnosi się to do słów Jezusa. Jego słowo stwarza nowe rzeczywistości, przywraca do życia, leczy ślepych, podnosi upadłych, rodzi nadzieję i wiarę.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”. A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».
CZYTAJ DALEJ

Plan Donalda Trumpa - ustawa, która określi, że jedynymi płciami jest płeć męska i żeńska

2024-11-18 21:01

[ TEMATY ]

Donald Trump

płeć

Adobe Stock

Nowo wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zapowiada zdecydowane zmiany w przepisach o zmianie płci. Jednoznacznie oświadcza, że istnieją tylko dwie płcie. Dodatkowo instytucje przeprowadzające operacje tranzycji przestaną być finansowane przez państwo - czytamy na portalu Fundacji Życie i Rodzina.

To jest właśnie to, czego potrzebuje Ameryka, tak bardzo niszczona przez lewackie środowiska, które wyją ze wściekłości po tym, jak ogłoszono wyniki wyborów prezydenckich. Dlatego ostatnie wybory prezydenckie w USA mogą być punktem zwrotnym w walce o normalne społeczeństwo. A jeśli Trump spełni swoje obietnice, przepisy chroniące dzieci przed okaleczeniem płciowym wejdą w życie z początkiem nowego roku.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję