Sytuacja dość zaskakująca duchowny, wykładowca seminaryjny, rzekomo mówiący ongiś, że pokolenie biskupów się nie zmieni i „musi wymrzeć” (na którą to wypowiedź powoływał się na tegorocznym Przystanku Woodstock pewien krnąbrny kapłan), sam został... biskupem. Nazwiska nie znam i nie dociekam (wspomniany kapłan go nie ujawnił), nominacja biskupia też pewnie miała miejsce jakiś czas temu. Przychodzi mi do głowy tylko taka refleksja, że... Pan Bóg to ma poczucie humoru!
Woodstockowemu bożyszczu, powtarzającemu za dawniejszym wykładowcą: „Biskupi się nie zmienią. (...) Muszą wymrzeć”, przydałby się najpierw worek z lodem na rozgrzaną głowę, a potem refleksja nad średniowieczną maksymą „memento mori” („pamiętaj o śmierci”), bo nie wiadomo, komu pierwszemu przyjdzie „wymrzeć” (i nie jest to groźba raczej pokora wobec tego, co dla człowieka nieodgadnione).
Ów kapłan mówił coś o „banialukach w Kościele”. Pewnie nie dopuścił myśli, jak bardzo dotyczy to także jego własnych, mało ewangelicznych wypowiedzi. No a stwierdzenie, że „Jezus przyjąłby zaproszenie od Jurka Owsiaka”, to już zupełny odlot, schlebianie młodym i bezsensowne wchodzenie w buty adwokata Pana Jezusa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu