W tym roku miesiąc październik przeszedł do historii jako wyjątkowy dla naszego łódzkiego Kościoła. Mieliśmy to szczęście, jako kolejna diecezja w Polsce, przyjmować symbole Światowych Dni Młodzieży: Krzyż oraz Ikonę Matki Bożej „Salus Populi Romani”. To był prawdziwy czas łaski, ogromna radość i szansa, abyśmy razem we wspólnocie Kościoła odkryli najświętszy i najważniejszy znak naszej wiary, jakim jest Krzyż Zbawiciela, a obok Niego wierną obecność Maryi, Matki Chrystusa.
Nie przegadajcie tej peregrynacji
Reklama
Kiedy w sobotę 3 października w godzinach porannych razem z młodzieżą odbieraliśmy symbole Światowych Dni Młodzieży od diecezji łowickiej, tuż po Mszy św. jeszcze w zakrystii Biskup Łowicki pociągnął mnie za rękaw, odsunął na bok i powiedział: „Tylko nie przegadajcie tej peregrynacji”. Na początku nie rozumiałem tych słów, ale jeszcze tego samego wieczoru, kiedy pojechaliśmy z Krzyżem do zgierskich parafii, a potem do innych miast i wiosek naszej archidiecezji, przekonałem się, że biskup z Łowicza miał absolutną rację. Zawsze człowiek ma taką pokusę, żeby wypełnić czas modlitwami, Różańcem, Eucharystią. A tak naprawdę chodzi o coś więcej, o osobistą adorację najlepiej w milczeniu, sam na sam, żeby nikt nie przeszkadzał. Z symbolami Światowych Dni Młodzieży trzeba było się spotkać osobiście, także w tej bliskości fizycznej przez dotknięcie, ucałowanie, przyłożenie głowy, objęcie dłońmi i ramionami. Najbardziej wzruszające momenty były wtedy, kiedy ludzie przychodzili i w ciszy adorowali te święte znaki. Tylko takie chwile pozwalają zostawić trwały ślad i sprawić, że dla takich spotkań naprawdę warto żyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Już na początku Krzyż ŚDM odcisnął się także szczególnie dotknięciem cierpienia. Ks. Marcin Jarzenkowski, który był kustoszem tych symboli, czyli jeździł z tymi znakami w samochodzie kaplicy, drugiego dnia peregrynacji niosąc Krzyż, skręcił sobie nogę. Widocznie Pan Bóg domagał się i takiego przyjęcia przez niego cierpienia. Trzeba było szybko ks. Marcina zastąpić i dlatego ja znalazłem się na jego miejscu i dalej towarzyszyłem tej peregrynacji.
On ciebie zmieni
Krzyż i Ikona Matki Bożej dotykały różnych miejsc. Stanęły w szkołach, w kościołach parafialnych, wspólnotach zakonnych, ośrodkach akademickich, dotknęły także miejsc cierpienia: szpitali, więzień, ośrodków wychowawczych; znalazły się na placach, niesione były w procesjach po naszych ulicach. Jednym słowem wszędzie, gdzie żyje młodzież. Wszak to są ich znaki, które u początków Światowych Dni Młodzieży podarował sam ich pomysłodawca, dzisiaj już św. Jan Paweł II.
Reklama
Mam w pamięci świadectwo, które gdzieś leży mi głęboko w sercu, a usłyszałem je przed dwoma laty. Jeden z polskich księży opowiadał, jak w Brazylii w czasie Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro podszedł do niego młody chłopak i powiedział: „Proszę spojrzeć na mnie, jak ja dzisiaj wyglądam”. Ten ksiądz się zdziwił. „Wyglądasz zupełnie normalnie, przyzwoicie” – powiedział. „No właśnie. Ale kilka miesięcy temu, gdy ten Krzyż był w moim mieście, ja byłem zwykłym złodziejem, który kradł pieniądze, aby mieć na alkohol i narkotyki. I gdy dowiedziałem się, że będzie peregrynacja Krzyża, poszedłem w to miejsce, bo byłem pewien, że będzie wielki tłum ludzi, a dla mnie łatwy zarobek. I nie wiem skąd, nagle stanęła przede mną zakonnica i powiedziała: «Dotknij Krzyża, a Krzyż dotknie ciebie». Byłem tak zszokowany, że nie wiedziałem, co się dzieje. Więc dotknąłem”. I tu zawiesił głos... Coś nagle we mnie drgnęło, pękło. „Podszedłem jeszcze raz do Krzyża, żeby podziękować za to, co się stało. Odeszła ode mnie chęć kradzenia pieniędzy. W jednym momencie. Sam tego nie mogę do końca zrozumieć. Dzisiaj jestem innym człowiekiem”.
Po wysłuchaniu takiego świadectwa człowiek inaczej rozumie, czym jest dar peregrynacji symboli ŚDM. Jestem pewien, że wiele podobnych doświadczeń mogli przeżywać młodzi ludzie także w Kościele łódzkim.
Dłonie i kraty
Kiedy Krzyż zawieźliśmy do jednego z ośrodków wychowawczych, okazało się, że skoro ma blisko cztery metry wysokości, to nie zmieści się, żeby go postawić. Więc położyliśmy go na kilku krzesłach. Pod koniec Eucharystii jeden z fotografów, który nam towarzyszył, poprosił chłopców tam przebywających, żeby podeszli do Krzyża i położyli na nim ręce. Prawo nie pozwala na to, aby fotografować ich twarze, chyba że ktoś będąc pełnoletni, sam na to zezwoli, więc widać na zdjęciach tylko same dłonie dotykające Krzyża. I kiedy Krzyż żegnaliśmy, jeden z tych chłopaków podszedł do mnie i powiedział: „Proszę Księdza, to nie szkodzi, że nie widać mojej twarzy na zdjęciu. Najważniejsze, że mogłem patrzeć na Krzyż”. Pamiętam, że wielu z tych chłopców podczas przyjęcia Krzyża wyspowiadało się, przyjęło Komunię św. i jak się później dowiedziałem, ci, którzy sprawiają najwięcej kłopotów wychowawczych, najdłużej klęczeli przy tych świętych znakach. To jest wielkie działanie łaski Pana Boga.
Reklama
Zdarzało się, że spóźnialiśmy się jadąc z Krzyżem. I wcale nie dlatego, że na drogach były korki, ale dlatego, że młodzieży było trudno rozstać się z Krzyżem. Nie dziwiłem się, że młodzi nie chcieli oddać Krzyża. Bo świętości się nie oddaje. Świętość ma się w sobie, aby nią obdarowywać innych. Młodzi ludzie są bardzo wrażliwi, oni doskonale rozumieli, że uczestniczyli w wyjątkowym momencie życia, że dotykali Krzyża, który całowały miliony rąk, na który patrzyły niezliczone rzesze oczu. Te znaki przeszły przez wszystkie kontynenty, zastały omodlone przez młodych, dlatego ich dotknięcie z wiarą sprawia, że człowiek oprócz łez w oczach otrzymuje konkretne postanowienie, że jego życie będzie inne, bardziej szlachetne.
Siostry Karmelitanki klauzurowe – poprosiły, aby symbole ŚDM były tak ustawione w kościele, aby mogły patrzeć na Krzyż i Ikonę Matki Bożej. Na koniec przez kraty udało się podać do ucałowania Krzyż razem z Ikoną. Widziałem, że dla Sióstr, które wybrały taki sposób życia w odosobnieniu, było to wielkie duchowe przeżycie.
Krzyż stanął też w jednym z łódzkich zakładów karnych. Kiedy podjechaliśmy na miejsce, okazało się, że nie uda się Krzyża wnieść przez wąski korytarz i mnóstwo krat. Bo więzienie to miejsce ograniczenia wolności. Krzyż ŚDM jest jednak tak zbudowany, że można go rozkręcić, dlatego wziąłem ze sobą tylko poprzeczną belkę krzyża, położyłem między więźniami i kiedy brałem belkę krzyża z powrotem po zakończonej Eucharystii, żeby zanieść do samochodu kaplicy, widziałem, że Krzyż był mokry. Wielu więźniów długo modliło się, trzymając oparte głowy o ten święty znak Krzyża. Płakali. Co na Nim zostawiali, co z Niego dla siebie brali? To wszytko dla nas pozostanie tajemnicą, ale z pewnością dla tych ludzi poranionych i pełnych bólu spotkanie z Krzyżem było czymś prawdziwie wielkim.
Brońcie Krzyża
Reklama
Ważnym momentem na szlaku peregrynacji były październikowe „Dialogi w katedrze” na temat obecności Krzyża. Nasz Ksiądz Arcybiskup w obecności Krzyża nauczał jako pasterz i przewodnik na drogach wiary o mocy płynącej z Krzyża. Przywołał pamiętne słowa św. Jana Pawła II z Zakopanego: „Nie wstydźcie się krzyża...” (tekst niżej). W tych słowach papieskich mamy odpowiedź, dlaczego Krzyż jest tak ważny. Nie zostawia człowieka samym, On chce nas zbawić. Niewierzącym mówi o pewnej tradycji naszego narodu. W przyszłym roku będzie 1050. rocznica chrztu Polski. Rok 966 – to nie tylko początek chrześcijaństwa, ale początek obecności Krzyża w Polsce. To w tym Krzyżu można odkryć przejaw solidarności człowieka z człowiekiem. Ksiądz Arcybiskup wręczył także miniatury symboli Światowych Dni Młodzieży przedstawicielom niemal wszystkich parafii naszej archidiecezji.
Samo pożegnanie i zakończenie peregrynacji też było prawdziwym świętem wiary, zwłaszcza dla tomaszowian, a szczególnie z parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. To był piątek 16. dzień października. Sama wymowna data zapisze się jeszcze bardziej w świadomości tych młodych ludzi. Tak jak przed 37 laty rodzice tych młodych, ich dziadkowie cieszyli się z wyboru na papieża kard. Wojtyły, tak w tym 2015 r. mogliśmy tego samego dnia młodsi i nieco starsi dziękować za święte znaki Dni Młodzieży, które nas dotykały i które myśmy dotykali. Takie chwile odciskają się na trwałe.
Czy widać już jakieś owoce?
Reklama
Przeżycia z peregrynacji zawieźliśmy do sanktuarium bł. Karoliny do Zabawy. Tam po raz kolejny zawierzyliśmy patronce młodzieży troskę o czystość serc dla dziewcząt i chłopców, ale także przygotowanie do Światowych Dni Młodzieży. Myślę, że owoce już widać. Podczas tegorocznej Nocy Świętych wielu młodych obecnych w archikatedrze podchodziło i dziękowało, że mogli modlić się przy Krzyżu oraz Ikonie Matki Bożej. To znak, że zapamiętali to wydarzenie. Nawet jeśli ktoś z nich może nie do końca rozumiał, w czym uczestniczył, to po kilku albo kilkudziesięciu latach te wydarzenia nabiorą mocy. Będą mieli do czego wracać, co wspominać. Tak przecież działa człowiek. To, co jest dzisiaj dla nas przeżyciem i łaską Pana Boga, pozostaje w nas dla innych, na potem, na jutro, żeby jako doświadczenie przetrwało i było siłą do odważnego dawania świadectwa o Chrystusie.
Teraz Krzyż powędrował dalej przez naszą Ojczyznę, idzie przygotowując nas na przyszłoroczne Światowe Dni Młodzieży, a my idziemy za Nim duchowo. Obyśmy wszyscy byli zawsze autentycznymi i bezkompromisowymi zwiastunami tej miłości, która z Krzyża płynie.
Album z peregrynacji
Mamy bogatą dokumentację fotograficzną, dlatego przygotowujemy album z peregrynacji. Będzie to pamiątka zarówno dla uczestników spotkania z symbolami ŚDM, jak również dla tych, którzy z różnych powodów nie mogli dotknąć Krzyża. Album umożliwi jednym i drugim nawiązanie więzi duchowej z tym, co było przeżyciem całej naszej wspólnoty archidiecezjalnej.
* * *
Nie wstydźcie się krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Niech przypomina nam o miłości Boga do człowieka, która w krzyżu znalazła swój najgłębszy wyraz.
Jan Paweł II