MAGDALENA LEWANDOWSKA: – Cieszymy się z I rocznicy konsekracji Księdza Biskupa. Patrząc z perspektywy rocznej posługi, jaki to był czas?
Reklama
BP JACEK KICIŃSKI: – Na pewno dla mnie był to zupełnie nowy czas. Doświadczenie sakry biskupiej sprawia, że wchodzi się w nową rzeczywistość, w nowe obowiązki. Zostaje się posłanym, by realizować misję Kościoła i to wszystko, co jest udziałem całego Kościoła. Ważnymi obszarami posługi biskupiej jest nauczanie, uświęcanie i pasterzowanie. Papież Franciszek mówi, że dobry pasterz musi „pachnieć owcami”, musi prowadzić owczarnię, znać problemy swych owiec i im zaradzać.
Cieszę się, że w ubiegłym roku mogłem uczestniczyć w ważnych dla Kościoła wydarzenia: 1050-leciu Chrztu Polski, Światowych Dniach Młodzieży, Roku Miłosierdzia Bożego. Wziąłem także udział w Pieszej Pielgrzymce Wrocławskiej na Jasną Górę, w Pielgrzymce do Trzebnicy. Mogłem na co dzień towarzyszyć ludziom w ich trudnych sytuacjach, w doświadczeniach choroby, cierpienia.
W kilku zdaniach trudno zamknąć cały ten rok, ale to przede wszystkim mnóstwo różnych spotkań z ludźmi. Te spotkania zawsze traktuję jako okazję, by dzielić się dobrocią Boga. Myślę, że nie chodzi o czynienie wielkich, wyjątkowych rzeczy, ale o bycie z ludźmi na co dzień.
Doświadczam też ogromnej wdzięczności, zarówno od osób świeckich, jak i od osób konsekrowanych. Ta wdzięczność to przede wszystkim zapewnienie o modlitwie, słowa pokrzepienia i wsparcia. To był dobry rok pod kątem posługi pasterskiej, czas zdobywania nowych doświadczeń i nauki.
– Zaraz po przyjęciu sakry mówił Ksiądz Biskup, że Wrocław staje się domem, a archidiecezja nową rodziną.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Myślę, że tak właśnie jest. W tym domu doświadczam ciepła i zrozumienia i cieszę się, że Kościół wrocławski jest moim domem, a diecezja rodziną. To jest piękne. Nowa rodzina jest duża, cały czas ją poznaję przy okazji różnych spotkań. Jak to bywa w rodzinie, jedni odchodzą do wieczności, inni przychodzą na świat, jeszcze inni zawierają związki małżeńskie. W tym roku udało mi się towarzyszyć diecezjanom w tych różnych sytuacjach. Być, jak z rodziną i w rodzinie. W ten sposób realizuję swoje powołanie biskupie we wrocławskim Kościele, który rzeczywiście jest moim domem i w diecezji, która stałą się moją najbliższą rodziną. A ja staram się być duchowym ojcem.
– Z czego Ksiądz Biskup najbardziej się cieszy podczas pierwszego roku posługi?
Reklama
– Cieszę się, że jest wiele osób, na które mogę liczyć, które mi towarzyszą, zapewniają o modlitwie.
Cieszę się z różnego rodzaju spotkań z grupami religijnymi, ruchami, wspólnotami. Cieszę się, że ludzie przychodzą do mnie prosić o radę, pomoc, czasem by tylko porozmawiać. Mogłem też uczestniczyć w spotkaniach z ludźmi ubogimi, miałem okazję głosić rekolekcje dla ubogich, odwiedzałem schroniska Towarzystwa Brata Alberta. Jako biskup czuję się ludziom potrzebny.
I cieszę się, że pomału udaje mi się kształtować styl mojej posługi biskupiej – biskupa, który chce być razem z ludźmi, towarzyszyć im na co dzień. To wielka radość towarzyszyć ludziom na drodze wiary.
– Jaki kierunek posługi wyznacza sobie Ksiądz Biskup na najbliższe lata?
– Pierwsze zadanie to wspieranie naszego metropolity abp. Józefa Kupnego we wszystkich przedsięwzięciach dotyczących ewangelizacji i duszpasterstwa w naszej diecezji.
Ważną przestrzenią mojej posługi jest na pewno rodzina. To pierwsze środowisko rozwoju i wzrostu wiary. To szkoła miłości, domowy kościół. Drugą przestrzenią jest młodzież, często otwarta na wszystko, co nowe, ale też często pogubiona i już doświadczona przez życie. Trzecią przestrzenią jest troska o powołania kapłańskie, powołania zakonne. Te trzy obszary – rodzina, młodzież i powołania – są dla mnie bardzo ważne. Ale w całej posłudze staram się realizować moje zawołanie biskupie „Ut unum sint”, „Aby byli jedno”. Czuję się wezwany do bycia człowiekiem jedności i miłości.
– Patronem dnia konsekracji Księdza Biskupa jest św. Józef.
– Św. Józef jest ze mną od początku mojej drogi biskupiej. Jest tym, który towarzyszy swoją cichą obecnością, uczy zaufania i wiary, że Bóg nigdy nie zostawia człowieka bez światła. Zawsze towarzyszą mi słowa do niego skierowane: „Nie bój się, Józefie. Ja jestem zawsze z tobą, ciebie wybrałem”.
Św. Józef uczy zwyczajnej, codziennej obecności. Obecności, która nie musi być naznaczona wielkimi dziełami, wielkimi słowami, ale po prostu byciem. Trwaniem w miłości. Cenię sobie każdą chwilę, w której mogę być z ludźmi, razem z nimi się modlić, dzielić ich troski i radości.