Spożywamy ich coraz więcej, czujemy się po nich lepiej, wykorzystujemy je jako uzupełnienie posiłków. Suplementy diety, bo o nich mowa, na dobre zadomowiły się wśród Polaków, choć wiele osób zgłasza swoje zastrzeżenia do ich działania. Na co warto zwrócić uwagę, zażywając suplementy? Czego należy się wystrzegać i o czym pamiętać? Których głosów słuchać w dyskusji na temat substancji wzbogacających naszą dietę?
Blisko połowa (48 proc.) Polaków zażywa suplementy diety regularnie, a okazjonalnie stosuje je 72 proc. społeczeństwa – wynika z sondażu Agencji Badań Rynku i Opinii SW Research oraz z raportu „Polacy a suplementy diety”, opublikowanego przed zaledwie kilkoma tygodniami. Trudno się dziwić – nie wyobrażamy sobie dzisiaj skutecznego wzmacniania odporności, choćby w czasie kapryśnej wiosny, bez dostarczenia organizmowi odpowiedniej dawki witaminy C, rutyny, wapnia, a także magnezu, kwasu foliowego, cynku, selenu, żelaza i porcji witamin. Lista substancji, których dostarczają preparaty, jest długa i zdecydowana większość Polaków ma w domowej apteczce popularne środki, stosowane przecież nie od dziś.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Długa historia wzbogacania diety
Reklama
Suplementy diety to specyfiki, które – pod tą samą lub podobnie brzmiącą nazwą – podawały nam nasze mamy i babcie. Zaufanie do tych środków bierze się zatem nie tylko z lektury ich składu, ale także z zakorzenionej, rodzinnej tradycji domowego leczenia. Jednak historia suplementacji to również ziołolecznictwo i korzystanie z darów natury, które były używane w czasach znacznie bardziej odległych.
Jak podają źródła, już w 325 r. pierwszy sobór nicejski zalecił biskupom organizowanie przy kapitułach i parafiach przytułków dla ludzi najuboższych i schorowanych. Prekursorami byli benedyktyni, których niedługo później wsparły inne zakony. Konieczność opieki nad chorymi oraz wzmacniania odporności zakonników opiekujących się potrzebującymi przyczyniła się do opracowania receptur ówczesnych medykamentów, które w wielu przypadkach przetrwały do dziś i – właśnie jako suplementy diety – są dostępne w sklepikach franciszkanów, benedyktynów, kapucynów czy bonifratrów.
Szara strefa to skaza na wizerunku
Bogata tradycja troski o prawidłowe funkcjonowanie organizmu w ostatnich miesiącach zetknęła się z poważną krytyką. Raport Najwyższej Izby Kontroli wykazał, że w sprzedaży – w tym internetowej, ale także w sklepach stacjonarnych i aptekach – obok bezpiecznych, sprawdzonych preparatów znajdowały się suplementy diety zafałszowane, zawierające np. bakterie chorobotwórcze, substancje zakazane z listy psychoaktywnych czy stymulanty podobne strukturalnie do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki. NIK przypomniał, że do rejestru Głównego Inspektoratu Sanitarnego od 2007 r. wpisano łącznie blisko 30 tys. produktów zgłoszonych jako suplementy diety.
Reklama
Zarzuty wobec producentów preparatów były na tyle poważne, że głos w tej sprawie zabrali przedstawiciele zarówno branży, jak i Ministerstwa Zdrowia, które jeszcze przed publikacją raportu NIK rozpoczęło prace nad regulacją tego rynku. W pracach tych aktywnie uczestniczą również reprezentanci związków i firm, które produkują suplementy. Ci ostatni podkreślają, że problem tkwi w szarej strefie. Zagrożenie dla Polaków nie płynie ze strony dużych, odpowiedzialnych producentów, ale właśnie z szarej strefy – bezprawnie i bez pozwoleń sprzedającej swoje produkty, głównie w Internecie.
Walka o rzetelność
Eksperci podkreślają: suplementy diety nie są lekami. Nie stanowią panaceum na trapiące nas bolączki i nie zastąpią dobrze zbilansowanych posiłków. Korzystanie z nich powinno się odbywać po konsultacji z lekarzem – szczególnie kiedy przyjmujemy stale leki. O tym starają się informować konsumentów przedstawiciele branży. Na początku 2017 r. organizacje zrzeszające producentów suplementów diety opracowały Kodeks Dobrych Praktyk Reklamy Suplementów Diety. Producenci zaznaczają, że taki dokument był potrzebny, aby jeszcze wyraźniej podkreślać różnice między suplementami a lekami. – Kodeks ma też za zadanie wypracowanie wśród reklamodawców tzw. dobrego obyczaju – mówi dr Katarzyna Suchoszek-Łukaniuk, prezes Krajowej Rady Suplementów i Odżywek.
Wśród zmian, które wprowadza dokument, znalazły się m.in.: obowiązek umieszczania nazwy kategorii „suplement diety” w reklamie prasowej w prawym dolnym rogu, podkreślanie kategorii „suplement diety” w reklamach radiowych oraz zakaz wykorzystywania wizerunku lekarzy lub farmaceutów w materiałach promocyjnych.
Branża razem z ministerstwem
Reklama
Prezes Polskiego Związku Producentów Leków Bez Recepty Ewa Jankowska podkreśla, że zmiany w reklamach mogą być widoczne już w drugiej połowie bieżącego roku. Tymczasem Krajowa Rada Suplementów i Odżywek współpracuje z Ministerstwem Zdrowia nad kształtem planowanych przez resort regulacji rynku. Krajowa Rada postuluje stworzenie przejrzystej administracyjnej procedury zgłaszania i weryfikacji suplementów diety, co wpłynie na uporządkowanie rynku suplementów diety w zakresie wyeliminowania obrotu nielegalnymi produktami.
Jednocześnie przedstawiciele branży podkreślają, że ich celem jest uniknięcie nerwowych ruchów i gwałtownych zmian, które mogą spowodować znacznie więcej szkód niż pożytku dla konsumentów. To ważne, gdyż pomaga się w ten sposób chronić konsumentów przed pojawiającymi się na fali krytyki medialnej grupami lobbingowymi – usiłują one, pod przykrywką dobrych intencji, narzucać własne rozwiązania, które w długoterminowej perspektywie są szkodliwe społecznie. Dlatego – jak zaznaczają przedstawiciele branży – ważne są dialog i rzetelna informacja, a nie zakulisowe rozgrywki.
Dlaczego sięgamy po suplementy
Jak wykazały badania, na suplementację decydujemy się przede wszystkim, gdy chcemy wzmocnić odporność organizmu,a także gdy chcemy zaradzić brakom energii, zadbać o wygląd i dobre samopoczucie. Częściej sięgają po nie osoby aktywne fizycznie i uprawiające sport. Ale lekarze zwracają uwagę także na konieczność suplementacji w przypadku osób starszych i kobiet w ciąży. Prof. Tomasz Paszkowski, kierownik Katedry i Kliniki Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, w mediach zwracał uwagę na tzw. wielką piątkę, której potrzebuje kobieta spodziewająca się dziecka: kwas foliowy, witamina D3, jod, kwasy DHA, żelazo. To składniki, które są ważne dla prawidłowego rozwoju dziecka nie tylko przed porodem, ale także w ciągu kilkunastu pierwszych miesięcy życia.
Reklama
Na potrzebę suplementacji u osób starszych zwracała uwagę prof. Iwona Wawer z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Niedobory różnych mikroskładników często wykazują właśnie seniorzy. Może o tym świadczyć pogorszenie się u nich kondycji zarówno fizycznej, jak i psychicznej oraz umysłowej – podkreślała podczas zorganizowanej w styczniu konferencji prasowej. Ludzie starsi często źle się odżywiają, na dodatek gorsze jest u nich wchłanianie składników pokarmowych – powiedziała kierownik Zakładu Chemii Fizycznej Wydziału Farmaceutycznego WUM.
Korzystać czy nie?
Wsparcie diety, wzmacnianie odporności organizmu, wykorzystywanie darów natury w ramach pomocy w leczeniu ma tradycję sięgającą zarania współczesnej cywilizacji. Same suplementy zawierają witaminy, mikro- i makroelementy, minerały, ekstrakty z roślin – substancje potrzebne nam do prawidłowego funkcjonowania. Nie zastąpią one jednak zbilansowanej diety, nie są też lekami. Jeśli będziemy pamiętać o podstawowych zasadach – zachowanie zdrowego rozsądku, konsultacja z lekarzem i wybór sprawdzonych produktów – suplementacja może przynosić zamierzone efekty.
– Nie ma wątpliwości, że suplementy diety są nam potrzebne, trzeba jednak pamiętać, że nie leczą chorób, bo nie mają właściwości leczniczych – podkreśliła prof. Wawer.