To z tego powodu każda autentyczna dyskusja na temat przyszłości świata i kontynentów ma dziś wielki sens. Taka dyskusja potrzebna jest też Europie, która chce zachować swoje znaczenie w zmieniającym się świecie i nie odstawać od potęg wzrastających na innych kontynentach. Taka właśnie rozmowa odbędzie się w Gnieźnie w dniach 21-23 września br., podczas XI Zjazdu Gnieźnieńskiego, odbywającego się pod hasłem: „Europa ludzi wolnych. Inspirująca moc chrześcijaństwa”. Organizatorzy nawiązują do pierwszego zjazdu z 1000 r., który miał kapitalne i chlubne znaczenie nie tylko dla Polski, ale i dla całego kontynentu. Przyglądam się programowi XI Zjazdu Gnieźnieńskiego i zaplanowanej tematyce. Mówiąc najogólniej, głównym tematem rozważań będzie wolność, z którą cała Europa ma kłopot. To dar – jak trafnie oceniał w kontekście Polski ks. prof. Józef Tischner – nieszczęsny, w tym sensie, że trudny i zdarza się, że rozumiemy go opacznie. Tak się składa, że coraz więcej ludzi w Europie i na świecie rozumie go dziś źle, także – a może przede wszystkim – dlatego, że zakwestionowali oni albo odrzucili inspirującą moc chrześcijaństwa. To zaś prowadzi do skrytej lub jawnej niewoli.
Reklama
Prelegenci na zjeździe będą się starali pokazać, przypomnieć, że chrześcijaństwo – odrzucone de facto przez większość brukselskiej elity planującej przyszłość kontynentu – ma nadal moc inspirującą i przemieniającą, a wdrażane na siłę i upychane kolanem kontrpropozycje prowadzą świat na manowce – do wspomnianego na początku wielkiego „bum”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zresztą ważne jest to, że tematyka zjazdu, dobór prelegentów i tematy wykładów oraz panelowych dyskusji nie są ustawiane w kontrze do nikogo i niczego, bo chrześcijańska wizja wolności oparta na miłości nie ma konkurencji. Tematy będą ujmowane w świetle rzeczywistości, w której przyszło nam żyć, co oznacza, że musimy się zmierzyć z tym, co sami wykreowaliśmy. Wyobrażam sobie, że to wybrzmi w pierwszej zjazdowej prelekcji zatytułowanej „«Kochaj i czyń, co chcesz»? Wolność chrześcijańska w świecie, w którym wszystko wolno”, którą wygłosi prof. Chantal Delsol. Już w temacie wykładu zawiera się odniesienie do stawianej przez prof. Delsol tezy, że oderwaliśmy się – tzn. my w zachodnim świecie – od fundamentów, co nic dobrego nie wróży, chyba że nasz świat na nowo odkryje serce chrześcijaństwa, które cicho podpowiada, że aby być wolnym od wszystkiego, trzeba najpierw kochać. Niejako klamrą spinającą główną myśl tegorocznego zjazdu będzie kończąca trzydniowe spotkanie prelekcja innego znanego myśliciela z kręgów kultury europejskiej w jej rysie śródziemnomorskim – prof. Rocco Buttiglionego z Włoch. Filozof, który swoje myślenie aplikuje w działania polityczne, z doświadczenia zdobytego na różnych niwach wydobędzie to, co najcenniejsze, i skupi się zapewne na definicji wolności chrześcijańskiej, która połączona z miłością zawsze jest wolnością ku drugiemu, co już samo w sobie powinno być atrakcyjne dla pogrążonej w egoizmie i indywidualizmie Europy. Kościół w europejskiej dyskusji nie mówi z wyższością po każdej tragedii czy katastrofie: A nie mówiliśmy? Ból naszego świata jest bólem Kościoła i chrześcijanie mają obowiązek nie tyle obrażać się na świat, który ich odrzuca, ile działać na rzecz lepszego jutra. O tym powie wysłannik Watykanu – kard. Peter Turkson.
Drugi dzień zjazdu będzie miał w pewnym sensie charakter polonocentryczny. Tematy podjęte podczas dyskusji będą nawiązywały do 100. rocznicy odzyskania niepodległości. Tu i teraz, częściej niż kiedy indziej, zachęcani przez różne inicjatywy i przedsięwzięcia, lokalne i ogólnopolskie, myślimy i mówimy o patriotyzmie, z czego niektóre środowiska czynią zarzut i oskarżają nas o nacjonalizm. Mowa będzie również o aspiracjach Polski i o wymarzonej roli lidera Europy Środkowo-Wschodniej oraz o związanych z tym planach, aby odegrać większą rolę w Europie. No i wreszcie temat, który wzbudza wiele emocji, a jednocześnie jest ważnym pytaniem. Co z imigrantami? Pytanie jest następujące: Z czym właściwie mamy do czynienia i o co się spieramy – czy jest to kryzys uchodźczy? Może jednak kryzys imigracyjny, co już zmienia postać rzeczy? A może jest tak, że mamy do czynienia z kryzysem solidarności?