Zmarły kapłan przepracował w różnych parafiach archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej 27 lat. Wszędzie pozostawił po sobie dobrą pamięć wdzięcznych mu za kapłańską posługę wiernych. Ostatnią parafią, w której pracował najdłużej, była parafia pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Starym Czarnowie (1994-2000).
Z radością skorzystałem z propozycji parfianina Huberta Ledwiga, który zaprosił mnie do Starego Czarnowa na uroczystość odsłonięcia tablicy pamiątkowej, poświęconej osobie byłego duszpasterza, która powstała jego staraniem. Tablica została umieszczona na sporej wielkości głazie, który dostarczyła swoim sprzętem firma Usługi Transportowo-Budowlane Bernarda Baranowskiego. Na tablicy znajduje się wizerunek ks. Kegla w szatach kapłańskich, daty urodzenia i zgonu, okres posługiwania w parafii. Przytoczone jest jego stwierdzenie: „Serce zostawiłem w Starym Czarnowie” i słowo „Dziękuję” od „Przyjaciół”. Fundatorzy pomnika zrealizowali tym wolę metropolity abp. Andrzeja Dzięgi, którą wyraził na pogrzebie kapłana w Kętach życzenie, by jedna z parafii, w której pracował, takie upamiętnienie uczyniła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Uroczystość zaczęła się od poświęcenia pomnika przez ks. prob. Henryka Mularskiego, który przypomniał, że „jesteśmy dłużnikami także wobec księży, którzy na różnych drogach życia słowem i przykładem kształtowali naszą osobowość, uczyli nas prawdy, miłości, poświęcenia dla braci”.
Po Mszy św., którą odprawił ks. Henryk, uczestnicy udali się do Glinnej, do dworu powstałego na miejscu starszego z 1830 r., do którego zaprosił jego właściciel B. Baranowski. Miałem tam sposobność wysłuchać wspomnień parafian Starego Czarnowa, ale też przybyłych ze Stargardu, rodziny księdza, jego gospodyni pani Józefy. Obecni podkreślali, że dla nich ks. Alojzy był to kapłan niezwykły, o charyzmatycznej osobowości. Bardzo towarzyski, pełen humoru, znajdował wspólny język z osobami w każdym wieku. Jego plebania była zawsze otwarta, zapraszał do niej, zawsze znalazła się tam herbata i ciasto na poczęstunek. Miał czas na rozmowę dla każdego. Zapoczątkował wieczory kolęd w ogrodzie w Glinnej, na których przygrywał na akordeonie. Ich tradycja trwa do dzisiaj. Dbał o seniorów. Wierni żartobliwie mówili o nim: „Mamy za młodego księdza, bo za nim nie możemy nadążyć”. Wspominano też jego pasję bibliofilską, gdyż zgromadził znaczną bibliotekę. I co jest rzadkie, panował nad swoim księgozbiorem, bo każdą pozycję opieczętował i skatalogował. Podkreślano jego autentyczną wiarę i radość, że może sprawować sakramenty. Na modlitwę nigdy nie brakło mu czasu, oddalał się, by odmówić brewiarz. I innych do modlitwy zachęcał. Zdarzyło się raz, że trwała parafialna spowiedź w wielu konfesjonałach, kościół był pełen ludzi. Spowiadający się ojciec dziecka wyznał, że jego córka dwuletnia ma bardzo poważną operację i nie wiadomo, czy przeżyje. Wówczas ks. Kegel wstał, przerwał w kościele spowiedź i wszyscy obecni zaczęli się modlić w intencji dziewczynki. Na jego 60-leciu kapłaństwa w Kętach podeszła ona do niego z życzeniami, gdyż całkowicie wyzdrowiała.
Dziękowano, że ten kapłan był wśród nich, zostawiając ślad swojej dobroci i serca w wielu.