Listopad na nowo przypomni nam tajemnicę i praktykę odpustów w Kościele, które będziemy ofiarowywać za dusze w czyśćcu. Klimat tego miesiąca sprzyja naszej pamięci o zmarłych, chociaż odpusty i ich ofiarowywanie także za zmarłych są aktualne przez cały rok. W Kościele katolickim jako jedyny kompetencje w dziedzinie udzielania odpustów ma papież. Ta szczególna, duchowa władza uprawnia go do nadawania odpustów, tj. określania „dzieł”, których spełnienie obejmuje także możliwość darowania kary doczesnej i wiecznej należnej człowiekowi za popełnione grzechy – czyli właśnie odpustu.
Dramat grzechu
Gdy chce się lepiej zrozumieć praktykę odpustów w Kościele katolickim, trzeba przede wszystkim wyjść od właściwego rozumienia grzechu. Jest on największym dramatem każdego człowieka, który głęboko rani duszę, ale przede wszystkim jest obrazą Boga. Bóg jest obrażany ludzkim grzechem, ponieważ zawsze „uderza” bezpośrednio w Niego, jako że Jego prawo – dane człowiekowi, a naruszane przez grzech – jest odzwierciedleniem w świecie i w ludzkich relacjach Jego samego, Jego Boskiej istoty, Jego mądrości i Jego przychylności względem człowieka. Można najbardziej słusznie powiedzieć, że Bóg jest najdelikatniejszą Istotą, ponieważ można Go zranić nawet najmniejszym czynem, który występuje przeciw porządkowi moralnemu, będącemu Jego odblaskiem w świecie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Człowiek, popełniając grzech – także ten wobec bliźniego czy też przeciw samemu sobie – zaciąga winę względem Boga. Wyraził to już Dawid w przejmującym Psalmie 51, w którym znajduje się mocne stwierdzenie skierowane w modlitwie do Boga: „Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą” (w. 6). Ponieważ grzech narusza wieczny porządek Boży, pociąga za sobą także potrzebę naprawy, którą tradycja religijna, począwszy od Starego Testamentu, nazywa karą. Ta kara ma wymiar zarówno doczesny, jak i wieczny. W ostatnim czasie, w kontekście doświadczanej pandemii, zwłaszcza ta pierwsza kara stała się przedmiotem pewnej kontrowersji. Pojawiło się pytanie: czy można pandemię uznać za karę za grzechy? W świetle nie tylko Starego, ale również Nowego Testamentu, a także z uwzględnieniem rozległej doktryny, która stoi u podstaw odpustów, nie tylko można, ale nawet trzeba uznać, że jest ona karą za grzech – karą doczesną. Problemem jest jedynie, gdy myślimy zbytnio mechanicznie o działaniu Bożym – za jaki grzech i kiedy jesteśmy konkretnie karani. Trzeba tutaj uniknąć zbyt bezpośrednich skojarzeń, gdyż wychodzi poza nasze rozumienie, za który grzech Bóg naznacza taką czy inną karę doczesną. Faktem jest jednak, że kara Boża ma wymiar doczesny, sięgający nieraz bardzo daleko, nawet do samej śmierci. Kara ma też jednak wymiar wieczny – za grzechy ciężkie człowiek zasługuje na karę wieczną, czyli piekło, natomiast z powodu grzechów już odpuszczonych w sakramencie spowiedzi co do winy, a nieodpokutowanych wystarczająco na ziemi, potrzebuje jeszcze dodatkowego oczyszczenia, które dokonuje się w czyśćcu.
Dar miłosierdzia Bożego
Wobec konsekwencji grzechu, czyli należnej za niego winy i kary, człowiek jest absolutnie bezradny. Ponieważ grzechem obraził Boga, tylko On może uwolnić od jego konsekwencji. Bóg nie jest jakimś mścicielem względem tych, od których doznał obrazy, nie szuka za wszelką cenę zemsty. Jest raczej „Bogiem odpłacającym”, jak przetłumaczył odpowiednie hebrajskie słowo Roman Brandstaetter. Można by iść jeszcze dalej i powiedzieć, że chodzi o Boga reagującego z zapałem na zło, które Go dotyka. Nie oznacza to jednak, że z takim samym zapałem występuje w stosunku do człowieka, gdyż jemu objawił się jako „miłosierny i cierpliwy” i zawsze taki pozostaje. Bardziej wnikliwe spojrzenie na odpusty każe nam w nich widzieć dar miłosierdzia Boga, w którym rezygnuje On z siebie, ze swojego prawa, z możliwości słusznej i surowej odpłaty z powodu naruszonej przez człowieka sprawiedliwości, z niejako siłowego naprawienia zepsutego porządku.
Reklama
Kościół długo dochodził do odkrycia możliwości tak dalekiego wejścia w tajemnicę Bożego Miłosierdzia, żeby przyznać papieżowi władzę bezpośredniego w niej udziału, na mocy którego daruje On człowiekowi karę doczesną i wieczną. Niemal skrajnym przypadkiem tej władzy jest objęcie jej kompetencją także dusz przebywających w czyśćcu. Długo trwały dysputy teologiczne, ponieważ temat ten domagał się pogłębionego rozumienia władzy papieskiej, sensu kary Bożej za grzechy, możliwości jej darowania przy udziale Kościoła i poszczególnych wierzących, a przede wszystkim – złączenia tych zagadnień z ogromem miłosierdzia Bożego, które nie może być kojarzone z zamykaniem Boskich oczu na grzech i jego powagę.
Ostatecznie zostało uznane w najnowszej kościelnej praktyce odpustów, że są one wielkim, szczególnym i „subtelnym” dobrem doczesnym i wiecznym oraz że każdy może je zyskiwać dla siebie i dla dusz w czyśćcu. Wynika to z faktu, że w Kościele istnieje „możliwość przystępu (...) do całkowitego daru miłosierdzia Bożego”, jak sugestywnie nauczał św. Jan Paweł II. Miłosierdzie Boże nie jest od nas odległe, ale wchodzi w zakres naszych bezpośrednich doświadczeń duchowych opartych na wierze, przy czym czyni to w sposób pełny, bez żadnych ograniczeń i restrykcji. Wystarczy wyjść mu naprzeciw, co jest zawsze konieczne, a na co wskazują wyznaczane przez papieży „dzieła odpustowe”.
Moc wstawiennicza Kościoła
W przypadku ofiarowywania odpustów za dusze oczyszczające się w czyśćcu mamy do czynienia z jeszcze jedną kwestią, która stopniowo rodziła się w Kościele i dojrzała dopiero w naszych czasach. W dawniejszej praktyce, przed Wielkim Jubileuszem Roku 2000, można było ofiarować za dusze zmarłych tylko wybrane odpusty, zwłaszcza w listopadzie. Święty Jan Paweł II zdecydował, że począwszy od roku jubileuszowego, każdy odpust można uzyskać dla siebie albo ofiarować go za dusze w czyśćcu. Jest to niewątpliwa nowość doktrynalna, niedostrzegana jeszcze w wystarczającym stopniu.
Reklama
Na taką nowość pozwolił przede wszystkim posoborowy rozwój nauki o Kościele, oparty na konstytucji dogmatycznej Lumen gentium, a zwłaszcza zwrócenie uwagi w 7. rozdziale tego dokumentu na to, że Kościół na ziemi („Kościół pielgrzymujący”), w niebie („Kościół chwalebny”) i w czyśćcu („Kościół oczyszczający się”) stanowią jedną organiczną całość, która sprawia, iż zawsze jest to jeden i ten sam Kościół. Jego istotą jako „komunii życia, prawdy i miłości”, jak stwierdzono w konstytucji Lumen gentium (nr 9), jest rozmaite w formach wyrazu wstawianie się jednych za drugimi. Pielgrzymujący w wierze mogą zatem wstawiać się za duszami oczyszczającymi się w czyśćcu.
Skoro jesteśmy jednością w Jezusie Chrystusie, to możemy wstawiać się za sobą nawzajem, łącznie z tym szczególnym rodzajem wstawiennictwa, którym jest ofiarowanie odpustów za zmarłych. W takim przypadku Boże Miłosierdzie zyskuje niejako nową możliwość wyrażenia się, a wierzący mają do niego ułatwiony i szerszy dostęp. Wyrażają się w tym także bardzo dobrze darmowość daru Bożego Miłosierdzia oraz Jego bezinteresowna i usprawiedliwiająca „odpłata” względem pokutującego grzesznika.
„Modlić się o uzyskanie odpustu znaczy włączyć się w (...) duchową komunię, a tym samym otworzyć się całkowicie na innych. Także bowiem w sferze duchowej nikt nie żyje tylko dla siebie. Chwalebna troska o zbawienie własnej duszy zostaje oczyszczona z bojaźni i egoizmu dopiero wówczas, gdy staje się również troską o zbawienie innych. Jest to rzeczywistość świętych obcowania, tajemnica «rzeczywistości zastępstwa» (vicarietas), modlitwy jako drogi do jedności z Chrystusem i z Jego świętymi. On przyjmuje nas do siebie, abyśmy razem z Nim tkali białą szatę nowej ludzkości, szatę z lśniącego bisioru, w którą odziana jest Oblubienica Chrystusa” (Jan Paweł II, bulla Incarnationis mysterium,nr 10).