Wychowawczyni klasy II a w Katolickiej Szkole Podstawowej im. św. Rodziny z Nazaretu w Krakowie (wchodzącej w skład Katolickiego Centrum Edukacyjnego Caritas Archidiecezji Krakowskiej) w Konkursie Plebiscytowym na nauczyciela klas I-III zajęła I miejsce w Krakowie i II w Małopolsce.
Krakowianka z Kalisza
Nauczycielka na medal do Krakowa przyjechała z Kalisza po studiach licencjackich z edukacji wczesnoszkolnej. Na UJ ukończyła studia magisterskie z pedagogiki ogólnej. Nadal wzbogaca swój warsztat. – Nie mogę poprzestać na magistrze, wciąż potrzebuję nowych wiadomości i umiejętności do pracy z uczniami, stąd studia z psychologii szkolnej – wyjaśnia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przyznaje, że zawód wybrała dzięki spotkanym polonistkom. – Zachwyciły mnie nauczycielki, które były też moimi wychowawczyniami – wspomina Marta Prochacka i wymienia: – Najpierw w szkole podstawowej p. Małgorzata Gil, a w liceum – p. Joanna Kucińska. To, jak prowadziły lekcje, jaki miały kontakt z uczniami, jakimi były osobami, uświadomiło mi, że nauczyciel może być dobrym człowiekiem, którego pamięta się do końca życia.
Reklama
W pracy z pierwszoklasistami kilka tygodni przeznacza na budowanie poczucia bezpieczeństwa i relacji w grupie. Chce ich nauczyć życia ze sobą. Ale uczy także, jak spakować tornister. Zaznacza: – Wychodzę z założenia, że najważniejsze jest budowanie pozytywnych emocji i dobrostanu dzieci w klasie. One muszą się w szkole dobrze poczuć, chcieć spotykać ze sobą każdego dnia, żeby chciały się uczyć. Dopiero potem siadamy do książek.
Nie boi się zapytać uczniów, co o niej sądzą. Uczy ich samodzielnego myślenia. Tłumaczy im, że każdy ma prawo do błędu. Dba o pokazywanie im otaczającego świata poprzez organizowanie wycieczek edukacyjnych. Wyznaje, że codziennie modli się do Ducha Świętego, a jej mottem życiowym są słowa matki Teresy z Kalkuty: „Być ołówkiem w rękach Boga”.
Plebiscyt
Szkolni rodzice zgłosili ją do organizowanego przez „Gazetę Krakowską” Konkursu Plebiscytowego. – Byłam bardzo zaskoczona – wspomina. Równocześnie podkreśla: – Mając świadomość, że jest to płatny plebiscyt, poprosiłam rodziców, aby te finanse przeznaczyli na coś innego, dla dzieciaków, dla szkoły.
Opowiada, że po ogłoszeniu wyników głosowania odebrała mnóstwo telefonów z gratulacjami od rodziców uczniów, rodziny, przyjaciół, znajomych i dyrekcji szkoły. Szczególną radość okazali uczniowie. – Podziękowałam im serdecznie, bo wiedziałam, że w ich domach miały miejsce niecodzienne historie – przyznaje z uśmiechem. Ponoć dzieciaki opróżniały skarbonki, aby zwiększyć szansę na wygraną swej pani. – To, o czym pomyślałam wieczorem po zakończeniu głosowania, następnego dnia powiedział w klasie Ignaś, który stwierdził: „Pani Marto, pani miała asa w rękawie, dlatego pani wygrała. Tym asem byliśmy my i nasi rodzice!”.
Spokojne sumienie
Jest wdzięczna wszystkim, którzy na nią głosowali, równocześnie podkreśla: – Ale zwyciężczynią czuję się na co dzień, mając takich uczniów i takich rodziców, którzy mi ufają i ze mną współpracują. To jest najcenniejsze. Przyznaje, że taki sukces stanowi motywację do jeszcze lepszej pracy. I stwierdza: – Każdego dnia, kiedy rano wstaję, chcę dać z siebie 100% i jeszcze trochę więcej dla moich uczniów, żeby wieczorem, kiedy kładę się spać, mieć spokojne sumienie, że zrobiłam wszystko, co mogłam, że pomogłam każdemu, komu mogłam pomóc.