Człowiek samodzielny mentalnie i etycznie jest taki tylko dlatego, że czerpie z soku wartości i dzięki temu ma energię do wypowiadania własnego zdania. To unikalna energia, która może poruszać także innych – swoista zdolność kinetyczna, która wypływa z ukorzenienia w wartościach. Każde przerwanie tej swoistej hydroponiki etycznej skutkuje osłabieniem i zanikiem tej potężnej élan vital.
Żyjemy w czasach etycznej pustki, która doprowadziła do reżimu sanitarnego i wojny. Trwa era rozbuchania pustej pychy wewnętrznej, z której tworzy się namiastkę prawdziwych – kinetycznych – wartości. Człowieka współczesnego bardzo łatwo zranić lub nawet unicestwić. Dzieje się tak na odległość, zabija się słowem. Temu ranieniu służą precyzyjnie opracowane technologie wpływu i poniżania. Wiem coś o tym, bo przecież jeszcze całkiem niedawno uciekłem z tzw. światka dziennikarskiego, który stał się kłębowiskiem obrzydliwości, która jest nie do zniesienia dla człowieka godnego i kierującego się honorem. Dziś warunkuje się współczesnego człowieka tak, że nie wyobraża on sobie istnienia poza sferą mediów wirtualnych, informacji preparowanych i całego tego procesu technologicznego, który – w konsekwencji – umożliwia przejęcie kontroli nad jego mentalnością i decyzjami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
I naraz w tym wszystkim pojawia się człowiek, który po prostu się uśmiecha... Nie cynicznie, nie znacząco, nie pobłażliwie, nie wyczekująco – on po prostu szczerze się uśmiecha. Taki Myszkin współczesności, „idiota” nakazujący zatrzymanie się, przystanięcie, dewiant cyfrowej rzeczywistości. Zanim go ukamienujecie hejtem, zastanówcie się nad nim. Nad tym, skąd przychodzi, dokąd zmierza, dlaczego nie uczestniczy w jednej z globalizujących nas gier współczesności. Ułatwię wam to dociekanie: to człowiek, który uwierzył Bogu Wszechmogącemu. Jego radość bierze się z zanurzenia w Najwyższym, w Jego mocy, w Jego miłości. Każdy kontakt z Najwyższą Radością owocuje wyłącznie prawdziwym uśmiechem. Nic innego nie może wykwitnąć na ustach największego nawet ponuraka, który dostąpi takiej łaski.
W trudnych czasach Boża Stałość i Prawda jeszcze mocniej kontrastują ze światem. Dziś wytchnienie możemy znaleźć właśnie w Panu, który jest rzeczywistością mocniejszą niż mary mamiącej nas realności.
Wszystkie te myśli i dojrzewające w nich przekonanie biorą się nie z ucieczki, ale z przekarmienia współczesnością. Wiem o niej za dużo, widzę powtarzające się schematy, rosnące i marniejące wspaniałości. Wszystko to jedynie przyspieszyło swój rytm, swój bezwolny taniec.
Wtedy właśnie przychodzi myśl, że tego ruchu nie powoduje Nasz Pan i Stwórca. To muł, zamęt, nieistotne zmartwienia i dążenia. Spróbujcie na chwilę wyrwać się z tej „kąpieli”, odetchnąć, nakarmić się pięknem i niezwykłością tego, co istnieje. Kiedy oddajesz się Stwórcy w tym, co robisz i myślisz, On przychodzi; wystarczy Jego lekkie muśnięcie, abyś powstał i aby rozjarzyło ci się spojrzenie.
Po czym więc poznać człowieka prawdziwie wierzącego i tą wiarą żyjącego? Jak go odróżnić od błazna i człeka chromego na umyśle? On po prostu jest radosny. Smutek bowiem nie pochodzi od Boga, jego siewcą jest Zły.
Nie potrzebujesz żadnych uczonych traktatów. Jeśli ktoś daje ci radość bez powodu, a przebywanie z nim staje się jak łyk źródlanej wody, to bądź pewien, że to właściwy człowiek, który ci pomoże, nie oczekując niczego w zamian. Często samo spotkanie z nim staje się momentem przełomu. Zwykłe słowo wypowiedziane przez takiego człowieka rozświetla się jak prawdziwy skarb. Wtedy wchodzi w nas taki porządek, że ze zdumieniem dostrzegamy, jak małe i niepotrzebne stały się wszelkie ważne strategie, polityki, algorytmy rozwiązywania problemów. Naraz – w takiej chwili olśnienia – potrafisz podjąć wszystkie właściwe decyzje. Potem będziesz za tą chwilą tęsknił, wspinał się do niej, upadał i powstawał... aż znów przyjdzie. Na tym polegają nasze życie i radość istnienia, które tak mocno przykryły wypadki codzienności.
I ostatnia uwaga: jeśli ktoś nie daje ci spokoju i radości, jeśli niesie smutek i lęk – to choćby tysiącem deklaracji powoływał się na Boga, nie przychodzi od Niego!