Niedługo potem ojciec poszedł na wojnę. I nigdy z niej nie powrócił. Żona Maria poszukiwała go po wojnie, głównie przez Czerwony Krzyż. Bezskutecznie. Za którymś razem przyszła odpowiedź, że zginął pod Budziszynem. Nawet podana była data – 20 kwietnia 1945 r. Tylko i aż tyle.
Mijały lata
Córka Irena podjęła pracę w firmie ubezpieczeniowej i wówczas pewien człowiek zwrócił uwagę na jej nazwisko. Okazał się kolegą ojca z wojska. Podał szczegóły śmierci Karola – pod Budziszynem, nadleciał samolot, zrzucił bombę, prosto na czołg ojca. Czołg wchodził w skład 2. zmotoryzowanej brygady pancernej. Ów kolega był nawet świadkiem pochówku Karola. We wspólnym grobie, na skraju budziszyńskiego lasu, Babicza pochowano wraz z jakimś kapitanem. Obu zawinięto w koce i złożono prosto do ziemi. Irena wiedziała, że po wojnie zaczęto ekshumować żołnierzy 2. Armii Wojska Polskiego, poległych na niemal całych Łużycach, by złożyć ich szczątki na jednym, wspólnym cmentarzu. 10 października 1946 r. wyznaczono teren pod przyszłą wojenną nekropolię. Wybrano Zgorzelec.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zapytania
Reklama
Kiedy frontowy kolega ojca podał szczegóły jego śmierci, Irena z matką zaczęły pisać do Zgorzelca, że poszukują męża i ojca, urodzonego w Brodach 7 listopada 1907 r., poległego pod Budziszynem… Znały daty i okoliczności śmierci. Wszelką nadzieję straciły dopiero w 1999 r., kiedy ze Zgorzelca nadeszła wiadomość, że „nie figuruje w ewidencji cmentarza”. I dały spokój z dalszymi poszukiwaniami.
Podobieństwo
Nadszedł marzec 2022 r. W Wołowie, gdzie pani Irena mieszka, przypadkowo dowiedziała się, że matka jego znajomego doświadczyła podobnego losu. Kobiecie, której dwaj bracia zginęli pod Budziszynem, również przez lata odpisywano ze Zgorzelca, że nie figurują w cmentarnej ewidencji. Była na tyle uparta, że pojechała na zgorzelecki cmentarz i chodząc „od grobu do grobu” odnalazła ich. W Irenie zatliła się nadzieja. Spróbować raz jeszcze? Nie, nie chciała jechać „w ciemno”. Poprosiła syna, aby ten wspomógł ją… internetem. Ryszard Podbucki natrafił na trzech żołnierzy o nazwisku Babicz. Wśród nich poszukiwany Karol, który na nagrobnej tabliczce ma nawet wyrytą dokładną datę urodzin.
Radość
Kilka dni później pani Irena przyjechała do Zgorzelca, złożyła kwiaty i zapaliła znicze na grobie ojca. Radość, niedowierzanie i łzy przeplatały się z wciąż powtarzającym się pytaniem: dlaczego to wszystko musiało tak długo trwać? Nie chce już dociekać, czy zawinił bałagan czy urzędnicza niefrasobliwość? – Skoro cały czas przychodziły negatywne odpowiedzi, można było stracić wszelką nadzieję. Szkoda tylko, że mama nie doczekała... – mówi z żalem pani Irena.
Na zgorzeleckim cmentarzu spoczywa ponad trzy i pół tysiąca polskich żołnierzy. To największa tego typu nekropolia w Polsce, gdzie złożono ciała poległych tylko w jednej bitwie. Bitwie, po której kilkanaście dni później skończyła się wojna.