Kapłan pochodzi z terenów obecnej parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie, w której obecnie jest proboszczem. – Swoich wiernych znam czy to z relacji sąsiedzkich, czy też koleżeńskich. Z wieloma uczęszczałem do szkoły i na religię. Kiedyś nasza parafia należała w jednej części do parafii Podwyższenia Krzyża Świętego, a w drugiej do parafii św. Jakuba. Jestem tutaj proboszczem od 7 lat, ale w duszpasterstwo w parafii jestem zaangażowany już lat 30 – opowiada ks. Sobuś.
Wczoraj
Parafię erygowano w 1988 r., ale budowę kościoła zaczęto w 1984 r. Pierwszym proboszczem został ks. Kazimierz Najman.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Wszyscy pomagali i cieszyli się, że będą mieli blisko kościół; teraz w każdej chwili można przyjść i pomodlić się – cieszy się Elżbieta Chmielewska. – Kiedy budowano kościół, byłem jeszcze młody, ale chętnie pomagałem, inni też pomagali. Działaliśmy w imię zacnych celów – wspomina pan Kazimierz. Z kolei Marian Zaborowski marzy: – Pomagałem przy budowie kościoła i chciałbym, żeby teraz było tak jak wtedy, kiedy parafia powstawała.
Dzisiaj
Reklama
– Jestem zaangażowana we wspólnotę, bo należę do rodziny różańcowej, której „szefuje” Ewa Bednarek. To ona jest motorem całego naszego działania. Wspieramy naszych kapłanów, by byli z nami, modlimy się za nich. Wszyscy się do siebie uśmiechamy i za siebie modlimy. Kiedy ktoś od nas odchodzi, wspólnie zamawiamy Mszę św. Tak powinna wyglądać wspólnota działająca przy parafii. Troszczymy się o siebie. Ja tutaj czuję się jak u siebie w domu. Przychodzę do kościoła i nie czuję się wyobcowana. Mój mąż też się angażuje. Ważne, aby każdy dał parafii coś od siebie – mówi z przekonaniem Ewa Miara, która na nabożeństwo przyszła z córeczką Natalią.
O swoim zaangażowaniu w życie parafii opowiadają bracia Jakub i Szymon Powalewscy. Obaj służą przy ołtarzu. Ich siostra Kasia Powalewska natomiast w rozmowie z Niedzielą wspomina swoją Pierwszą Komunię św., kiedy to mogła po raz pierwszy przyjąć Pana Jezusa.
Wiara
Wiolettę Wieczorek spotykamy z córeczkami Wiktorią i Lenką.
– Przychodzę do kościoła na nabożeństwa również z myślą o dzieciach. Tak też zostałam wychowana. A wiara pomaga w życiu. Ważne jest, by nasze życie miało odniesienie do Boga – podkreśla pani Wioletta. – Wiara jest skarbem od Boga i w każdej sekundzie mogę na Pana Boga liczyć – zapewnia Jerzy Lupa. Elżbieta Chmielewska natomiast podkreśla, że bez wiary nie dałaby rady pokonać życiowych kłopotów. – Wiara przez cały czas daje mi siłę i moc. Cieszę się, że mogę przyjść do kościoła. Kościół jest moją podporą i fundamentem – zaznacza.
Reklama
– Byłam nauczona, by w niedzielę uczestniczyć we Mszy św. Po nabożeństwie człowiek lepiej się czuje, kiedy przyjdzie, pomodli się, pośpiewa i spotka znajomych – zauważa Teresa Siedlaczek. – Po wyjściu z kościoła zatrzymujemy się i rozmawiamy. A wiara nas buduje, daje radość. Dzięki wierze łatwiej pokonać życiowe kłopoty – zapewnia Anna Kuter. – Ciężko przechodziłam koronawirusa, ale dzięki modlitwie żyję, bo wiele osób się za mnie modliło – zwierza się Kazimiera Cisowska. – Wiara i rodzina to dwie najważniejsze rzeczy w życiu. Wiara bardzo pomaga w wychowaniu, bo ona daje mocny kręgosłup moralny, wyznacza, co jest dobre, a co złe, i podpowiada, jakimi zasadami się kierować – tłumaczy Magdalena Powalewska. A Jadwiga Zaborowska deklaruje: – Chodzić do kościoła nauczyli mnie rodzice. Tak jest i tak będzie.
Oczekiwania parafian
Niedziela zapytała o oczekiwania parafian wobec swoich duszpasterzy.
– Oczekuję zaangażowania i normalności – mówi Marek Kosta. Teresa Markiewicz natomiast od duszpasterzy oczekuje błogosławieństwa. – Oni są przecież pośrednikami między ziemią a niebem. Słuchamy ich i staramy się być prawdziwymi, dobrymi parafianami – podkreśla. – Oczekuję od kapłanów umocnienia na duszy. Pragnę, by nie ustawali w posłudze. Wiara jest bowiem umocnieniem w życiu i pomaga w pracy – przekonuje Barbara Czekaj.
Obie nasze rozmówczynie trzymają w dłoniach Niedzielę. Pani Markiewicz, zapewnia, że czyta ją ze względu na ciekawe artykuły, z których można się bardzo dużo dowiedzieć o Kościele i świecie, pani Czekaj natomiast na zakończenie miłej rozmowy apeluje, by w przestrzeni świeckiej i kościelnej było więcej katolickiej nauki społecznej. – Tam jest wszystko to, co nam potrzeba – podkreśla.
Nasze niedzielne oczekiwania zatem również zostały spełnione, bowiem po każdej Mszy św. mogliśmy zauważyć ludzi wychodzących z kościoła z Niedzielą w garści.
Liturgia
Kapłan codziennie odprawia Mszę św., więc istnieje niebezpieczeństwo rutyny. Zaangażowanie i normalność wskazana przez parafianina może się okazać pułapką.
Reklama
– Dlatego trzeba prosić Pana Boga, by nie sprawować Eucharystii automatycznie i nie powtarzać bezmyślnie gestów, które były ćwiczone latami – zaznacza ksiądz proboszcz. I dodaje: – Kiedy jeszcze pracowałem w częstochowskim seminarium, to bywało, że w kościele na cmentarzu św. Rocha odprawiałem dwie Msze św., jedna po drugiej, ale wtedy korzystałem z dwóch różnych formularzy mszalnych, by się nie powtarzać i w ten sposób chronić się przed rutyną – podkreśla ks. Sobuś.
Starania księdza proboszcza w tym względzie są doceniane przez wiernych.
Anna Domęska zauważa: – Ksiądz proboszcz jest kapłanem bardzo głębokim, zatopionym w liturgii. A Jerzy Lupa zapewnia, że homilie proboszcza trafiają do jego serca. Marek Siedlaczek natomiast chwali duszpasterza za to, że swoją postawą przy ołtarzu i na ambonie pomaga mu głęboko przeżywać Mszę św. – Przychodzę po to, by się pomodlić i złożyć po cichu swoje troski przed Bogiem – odsłania tajniki swojej duszy Piotr Powalewski. – Obecność na Mszy św. wzmacnia duchowo człowieka – przekonuje Witold Wieczorek. – Bardzo lubię chodzić tu do kościoła. W ciągu roku nie opuściłam ani jednej Mszy św. Lubię Eucharystię sprawowaną przez proboszcza. Cieszymy się, że mamy takiego księdza – wyraża opinię ogółu Janina Orman.
Oczekiwania proboszcza
Ksiądz Sobuś od swoich parafian oczekuje modlitwy. Tłumaczy, że wspólnota powinna nawzajem się umacniać w wierze przez swoją obecność w kościele.
– Dawanie świadectwa przynależności do Pana Jezusa jest realizacją przykazania miłości, bo właśnie przez praktykę życiową, począwszy od obecności w kościele, dajemy dobry przykład innym – zaznacza.
– Dla katolika bycie na niedzielnej Mszy św. to nie jest jakiś wyczyn. Jest to przede wszystkim spotkanie z Panem Bogiem, by Go doświadczyć bezpośrednio – podsumowuje nasze niedzielne spotkanie Anna Domęska.