Niektórzy nie wierzą w cuda, inni mówią o nich z zażenowaniem, jakby się obawiali, że wiara w te nadprzyrodzone zjawiska może ich ośmieszyć. Trzeba jednak przyznać, że bez względu na nasz stosunek do cudów w człowieku jest zakodowana fascynacja tymi niezwykłymi zjawiskami, zwłaszcza że są one wynikiem interwencji Boga. Oczywiście, konieczny jest tu element wiary. Człowiek niewierzący nie uzna cudu, ponieważ sprzeciwia się on sposobowi, w jaki pojmuje świat. Ateiście nie mieści się on w głowie, bo stoi w kontrze do jego poglądów opartych wyłącznie na nauce. A cud polega przecież na tym, że tej nauce przeczy...
Podłożem cudu zawsze jest więc wiara. Jeśli dobrze się przyjrzymy cudom ewangelicznym, zauważymy, że były one uzależnione od siły wiary, a zatem miały przede wszystkim charakter zbawczy. Jezus mówi: „Twoja wiara cię uzdrowiła” (por. Łk 17, 19), a to wyznacza przestrzeń, w której może się zdarzyć to, co się wydaje niemożliwe. To dzięki wierze ciągle obracamy się w rzeczywistości pełnej śladów dobroci i bliskości Boga. Dzieje się tak zawsze i wszędzie, bez względu na to, czy Kościół uznaje jakieś fakty za cudowne, czy też ich oficjalnie nie potwierdza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wielu pielgrzymów, powracających z Jasnej Góry, Lourdes, Fatimy, San Giovanni Rotondo i innych świętych miejsc, jest przekonanych, że zostali naznaczeni cudownym dotknięciem Boga. Często jest to ich wyłączna tajemnica, którą nie zawsze dzielą się z innymi, ale to cudowne działanie Boga w ich życiu powoduje radość nawrócenia, bywa, że opamiętania czy pojednania z Tym, który dał im wyraźny znak. Takie działanie Boga nie jest tworem fantazji, ale stanowi bardzo realne doświadczenie. Cudów nie ima się czas. Nie są wyłącznie zapisem przeszłych zdarzeń, ale wciąż się dokonują, wciąż wielu ludzi realnie doświadcza tych znaków miłości i bliskości Boga. Namacalnym dowodem tego jest 45 tomów przeróżnych świadectw dokumentujących nadzwyczajne uzdrowienia i nawrócenia, które dokonują się na Jasnej Górze za przyczyną Matki Bożej Częstochowskiej. Ojciec Melchior Królik, paulin, niestrudzony jasnogórski archiwista, twierdzi na naszych łamach, że cuda, które zostały zgłoszone, to zaledwie niewielki odsetek wszystkich, które miały miejsce w częstochowskim sanktuarium. Jak w Kanie Galilejskiej, tak i na Jasnej Górze można się zwracać za pośrednictwem Maryi we wszelkich sprawach doczesnych. Jeśli prośba będzie zgodna z wolą Bożą, Maryja wyprosi potrzebną łaskę. O tym, jakie nowe cuda dokonują się na Jasnej Górze, opowiada ze szczegółami autor zapisów w Jasnogórskiej księdze cudów i łask – o. Melchior (s. 8-11).
Warto jednak pamiętać, że cuda nie są sposobem zaspokajania naszych potrzeb, pragnień czy zachcianek. Niestety, ta utylitarna wizja Boga jest dziś niezmiernie rozpowszechniona. Mnóstwo ludzi kocha Boga dopóty, dopóki zapewnia im osobiste szczęście. Kochają Go nie dlatego, że jest Bogiem, lecz dlatego, że do czegoś im się przydaje. Jakże mocno są rozczarowani, gdy się okazuje, że jeśli chodzi o kaprysy, o czyjeś widzimisię, „Pan Bóg nie działa”. Boża łaska jednak nie zastąpi naszego wysiłku, naszej systematycznej, wytrwałej modlitwy. Tym, którzy zwracają się do Jezusa z wiarą, udziela On tego, o co proszą.
Losy większości z nas nie zależą od jakiegoś jednego, spektakularnego momentu czy wydarzenia – dobrze o tym wiemy. Życie człowieka najczęściej kształtowane jest przez tysiące dni, z których każdy jest wypełniony drobnymi, niepozornymi decyzjami, a te powodują, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Nasza tożsamość nie jest „wyryta w kamieniu” – zauważa w swoim ciekawym felietonie prof. Monika Przybysz (s. 38). „Jeśli chcemy coś zmienić, musi to być dla nas oczywiste” – stwierdza w kontekście zmiany nawyków i naszych złych wyborów. Może warto więc zmienić także nasze podejście do cudów... Przecież kochamy Boga nie tylko dlatego, że jest cudotwórcą i wszystko może, lecz w głównej mierze dlatego, że jest Bogiem. Umieć dostrzec Boga i Jego działanie tam, gdzie się Go najmniej spodziewamy – to dopiero wyzwanie.