Pomysł zrodził się w tym roku. Kiedy chodziłem po kolędzie, parafianie opowiadali, że jeden z moich poprzedników coś takiego zainicjował, ale ze względu na słaby odzew nie udało się tego kontynuować. Pomyślałem, że można spróbować jeszcze raz – opowiada proboszcz ks. Krzysztof Hołowczak. – Szukałem dobrej nazwy i pojawiło się: O Piśmie świętym przy kawie. Dlaczego? Zależało mi i nadal zależy, żeby to były spotkania, na których każdy będzie się czuł dobrze, które będą miały miłą atmosferę. Nie chcemy, żeby było tu sztywno i strasznie naukowo, bo wielu ludzi coś takiego odstrasza. To my, parafianie, tworzymy te spotkania.
Różnorodność jest ciekawa
Reklama
Spotkania odbywają się co dwa tygodnie, w drugi i czwarty wtorek miesiąca o godz. 19. – Rozpoczynamy modlitwą. Po niej wracamy do tego, co omawialiśmy wcześniej i jeśli pojawiają się jakieś pytania czy wątpliwości, to na nie odpowiadamy. A następnie przechodzimy do nowego rozdziału. Czytamy go na głos. Mamy chwilę ciszy na zastanowienie się i potem zaczynamy analizować to słowo. Raczej nie wers po wersie, bo to byłoby trudne, bardziej perykopę po perykopie. Zatrzymujemy się na tym, co nas zainteresuje. Staramy się zrozumieć, jak to było za czasów Pana Jezusa, odnaleźć tamten kontekst. Wiemy, co będzie czytane na kolejnym spotkaniu, więc jeśli ktoś się wcześniej przygotuje czy znajdzie jakąś ciekawostkę, to o tym też rozmawiamy. I oczywiście przykładamy te treści do naszego życia – tłumaczy ks. Hołowczak. – Na spotkania przychodzą różne osoby, młodsze i starsze, kobiety i mężczyźni, każdy jest też na innym etapie czytania Pisma świętego. Więc jest spora różnorodność i to jest ciekawe w spotkaniach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Aktualnie parafianie pochylają się nad Ewangelią św. Jana. – Uważam, że jak na tak małą parafię, mamy tu sporo osób, które mają ciekawe spojrzenie na Pismo święte – mówi Krzysztof Ignatowicz. – W parafii, w której wcześniej mieszkałem, też chodziłem na takie spotkania. Uważam, że to bardzo dobre dla mojego rozwoju. Przychodzę tu z potrzeby serca. Mam okazję poznać słowo Boże, wartościowo spędzić czas. Sięgam po Pismo święte nie tylko przy okazji parafialnych spotkań, ale też w domu, kiedy budzi się taka potrzeba.
Oryginał i tłumaczenia
– Zdarza się, że korzystamy z greckiego tekstu po to, żeby pokazać różnice między językiem greckim i polskim. Porównujemy też nasze tłumaczenia, bo każdy z nas ma swoje wydanie Pisma świętego i z takim przychodzi – podkreśla ks. Krzysztof. Jest to tym łatwiejsze, że jedna z uczestniczek, Kinga Strychalska, czyta Pismo święte po grecku. – Zaczęło się od tego, że pracowałam w spółce polsko-greckiej i siłą rzeczy musiałam się nauczyć czytać dokumenty w tym alfabecie. I tak jakoś potem sięgnęłam po Pismo święte w języku greckim. Było to jeszcze zanim w parafii zaczęły się spotkania biblijne – opowiada. – Czytanie w języku oryginalnym jest jak oglądanie figury na żywo, bo tłumaczenie zawsze będzie oglądaniem tej figury na zdjęciu. Nie zawsze dane słowo da się dokładnie wyrazić w innym języku. Jest wiele takich przykładów. Chociażby słowo „Kościół”. W języku greckim, kiedy wgłębimy się w etymologię tego słowa, odkrywamy, że jest to „zwołanie ludzi powołanych do wypełnienia jakiegoś powołania”. To brzmi skomplikowanie, ale takie właśnie jest znaczenie tego słowa, które trudno przełożyć na nasz język jednym wyrazem. Kiedy porównuje się tłumaczenie z oryginałem, wiele rzeczy może człowieka zaskoczyć.
Ksiądz Krzysztof zaprasza na spotkania parafian, ale dodaje, że są one otwarte dla wszystkich chętnych, również z dalszych miejscowości. – Spotykamy się w sali Caritas, niedaleko parafialnego kościoła. Nie prowadzimy żadnych zapisów, nie sprawdzamy obecności. Po prostu cieszymy się sobą i tym, że jesteśmy razem.