Odchodzących na zasłużoną emeryturę: Annę Jerzyk z Publicznej KSP im. św. Stanisława Kostki zastąpiła dotychczasowa wicedyrektor Katarzyna Zakrzewska, a Macieja Muszyńskiego ze szczecińskiego „Katolika” wicedyrektor tej placówki, Magdalena Biskup.
Praca w czasie przemian
W swej karierze pedagogicznej oraz na stanowisku dyrektora szkoły mierzyć się musiała z przeróżnymi wyzwaniami. Do najtrudniejszych należały te związane z losami uczniów i poszukiwaniem rozwiązań, które, jak sama podkreśla, nie pozwoliłyby zgubić młodego człowieka. Ta troska przez długie lata pracy przyświecała odchodzącej na emeryturę dyrektor Annie Jerzyk. Uroczyste pożegnanie miało miejsce podczas zakończenia roku szkolnego, którego centralną częścią była Eucharystia sprawowana w kościele św. Ottona w Szczecinie, pod przewodnictwem dyrektora Wydziału Wychowania Katolickiego Kurii Metropolitalnej ks. dr. Pawła Płaczka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dyrektor Jerzyk z ogromnym zaangażowaniem, dynamizmem i skutecznością pełniła swe obowiązki, co dostrzegano i nagradzano: jako pedagoga przez dyrekcję szkoły, jako nauczyciela i dyrektora m.in. przez Centrum Edukacyjne, Zachodniopomorskiego Kuratora Oświaty, Ministerstwo Edukacji Narodowej. Ważnym etapem w jej karierze było przekształcenie gimnazjum w publiczną szkołę podstawową przy odpowiedniej współpracy z proboszczem miejscowej parafii ks. dr. Januszem Giecem.
Reklama
Adam Szewczyk: Od września dźwięk dzwonka szkolnego przestanie uzupełniać rytm bicia Pani serca. Czego będzie Pani brakować?
Anna Jerzyk: Ludzi. Mniej może samej pracy, choć nie do końca wyobrażam sobie życie bez szkoły. Nauczyciel to dziś zawód lekko zdegradowany, niedoceniony i bez autorytetu, ale ja wiem, że jest bardzo ważną częścią naszego świata. Bez dobrych nauczycieli nie będziemy mieć dobrego świata, dobrych ludzi i dobrej przyszłości. Mam nadzieję, że uda się to wskrzesić. Ubolewam, że odchodzę i nie będę już mogła więcej nic zrobić, choć na pewno będę gdzieś działać. Może na rzecz dzieci trudnych, które zawsze były bliskie memu sercu. Pomoc zbłądzonemu dziecku to coś najpiękniejszego, co może człowieka w życiu spotkać. Na pewno też w wolontariacie, bo nie wszystko trzeba robić w życiu za pieniądze.
Jako doświadczony pedagog i dyrektor placówki zmagała się Pani z różnymi wyzwaniami. Były sprawy, które spędzały Pani sen z powiek?
Tak. Było ich bardzo wiele. Przede wszystkim utrzymanie szkoły, nauczycieli, ale były też sprawy trudne wychowawczo, gdzie ważyły się losy młodych ludzi w gimnazjum. Młodzi też przekraczają granice. Powstaje wówczas dylemat, potrzeba rozwiązania optymalnego, które w pierwszym rzędzie uwzględniać będzie dobro człowieka. Wyzwania jak wesprzeć młodego człowieka, jakie znaleźć wyjścia z trudnych sytuacji, żeby go nie zgubić z pewnością należały do najtrudniejszych. Wobec tak trudnych i złożonych przypadków zawsze stawałam po stronie dziecka, często sama, bez poparcia nauczycieli.
Czego przez pryzmat swych zawodowych doświadczeń życzyłaby Pani swej następczyni?
Cierpliwości, wytrwałości i pokory. W tej pracy potrzeba pokory, mnóstwa cierpliwości i życiowej mądrości, czego pani Katarzynie nie brakuje. Jestem przekonana, że szkołę przekazuję w dobre i kompetentne ręce.
Do podziękowań nadesłanych Annie Jerzyk przez instytucje związane z oświatą przyłączył się bp Zbigniew Zieliński, administrator archidiecezji, który uhonorował ją Krzyżem Zasługi Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej. Aktu dekoracji dokonał ks. dr Paweł Płaczek.
Robiłem co lubiłem
Reklama
W równie uroczystym tonie przebiegła uroczystość zakończenia roku szkolnego w szczecińskim „Katoliku”, gdzie także żegnano odchodzącego na emeryturę doświadczonego pedagoga i dyrektora placówki Macieja Muszyńskiego. Mszę św. podczas uroczystości w kościele Świętej Rodziny sprawował delegat kurii metropolitalnej kanclerz ks. dr Sławomir Zyga we współudziale z proboszczem parafii ks. dr. Krzysztofem Cichalem, dyrektorem CEASK ks. Michałem Mikołajczakiem oraz prefektem szkoły ks. Jakubem Rogowskim. Uroczysty charakter miało także pożegnanie Aleksandry Polonis, pełniącej przez wiele lat funkcję wicedyrektora do spraw ekonomicznych CEASK, która również przeszła na emeryturę. Kanclerz kurii ks. dr Sławomir Zyga odznaczył ją Krzyżem Zasługi Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej.
Stanowisko dyrektora KLO wieńczy 40-letnią karierę pedagogiczną Macieja Muszyńskiego, historyka z zawodu, znawcy filozofii i religioznawstwa. Nim osiadł w „Katoliku” uczył w Technikum Kolejowym oraz w V LO, gdzie również przez 10 lat sprawował funkcję dyrektora. W latach 80. ub.w. przyczyniał się do odbudowywania struktur „Solidarności nauczycieli”. Za swą pracę był wielokrotnie nagradzany, m.in. Krzyżem Zasługi, nagrodami Prezydenta Miasta Szczecina oraz Zachodniopomorskiego Kuratora Oświaty. Podejmując pracę w Zespole Szkół Katolickich w 2001 r. przekształcił liceum ze szkoły niepublicznej w publiczną. Odniósł wiele sukcesów pedagogicznych, a jego podopieczni przez te lata zdobywali tytuły laureatów i finalistów w różnych dziedzinach wiedzy. Dość zaznaczyć, że od 2019 r. w rankingu Perspektywy KLO uzyskuje „Złotą Tarczę”, a w ostatnim roku pracy dyr. Muszyńskiego liceum zajęło 3. miejsce w Szczecinie i województwie, a 82. w kraju.
– 40 lat robiłem to, co lubiłem – z uśmiechem zwrócił się do uczniów, nauczycieli, rodziców i przybyłych gości Maciej Muszyński. – Zwierzyłem się kiedyś swoim uczniom mówiąc, że praca nauczyciela jest niesamowita: uczysz się i jeszcze ci za to płacą. Kapitalna rzecz, przedłużenie młodości!
Reklama
Dyrektor wyznał, co sprawiało mu szczególną radość: – W pracy nauczyciela najbardziej radują sukcesy uczniów, kiedy obserwuje się ich rozwój. Ale z największą przyjemnością ogląda się ich piękne życie.
Maciej Muszyński zdradził też receptę na świetne funkcjonowanie szkoły: – Są to cztery elementy: po pierwsze nauczyciele, którzy lubią swoją pracę, wykonują ją z pasją i najlepiej, gdy lubią się nawzajem; po drugie to kultura pracy, wzajemny szacunek pomiędzy uczniami, rodzicami, nauczycielami; wypadkową tego są wysokie wyniki, trzeci element; czwartym jest duża liczba zajęć pozalekcyjnych. […] W szkole katolickiej mamy ten dodatkowy komfort, że dobro możemy nazwać: Bóg, Jezus, nasz Zbawiciel. Jego opieka i zawierzenie Jego opatrzności pozwala zmagać się z problemami i odnosić sukcesy.
Dyrektor zaapelował też do zebranych: – Chciałbym, żeby dość mocno wybrzmiało dla moich koleżanek i kolegów, kochanych uczniów i rodziców, że błąd, porażka, jest czymś naturalnym, podobnie jak sukces. […] Rzecz w tym, byśmy dzięki Bożej pomocy umieli jedno i drugie zauważyć i poprawić. Tego z całego serca wszystkim życzę!