Zielonogórski chór Cantemus Domino przez cały rok świętował jubileusz 70-lecia swojej działalności artystycznej. Jego członkowie od lat, wytrwale i z pasją, poświęcają się muzyce, a do tego tworzą niezwykłą wspólnotę w lokalnym Kościele. Przez dekady istnienia chór zyskał miano jednego z najbardziej cenionych zespołów w regionie. Jego członkowie oddają się muzyce z ogromnym zaangażowaniem, a ich koncerty przyciągają miłośników muzyki klasycznej, chóralnej oraz sakralnej.
Odrobina historii
Reklama
Początki chóru Cantemus Domino sięgają 1953 r. i nierozerwalnie związane są z zielonogórską parafią Najświętszego Zbawiciela. To właśnie tu organista Wiktor Chwieckowicz założył chór w kościele parafialnym. W 1968 r. pracę w parafii rozpoczął Andrzej Maliński, młody absolwent Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w Przemyślu oraz uczeń dyrygentury u prof. Stefana Stuligrosza. Prowadził on chór chłopięco-męski oraz scholę dziewczęcą, które z czasem połączone zostały w chór mieszany, liczący ponad 60 osób. Otoczony troskliwą opieką, także ze strony duszpasterzy posługujących w parafii, jak śp. ks. prał. Konrad Herrmann, nie tylko coraz bardziej poszerzał swój repertuar, ale zaczął rozwijać swoją działalność wykraczając daleko poza funkcje liturgiczne. Ambicją zespołu stało się wykonywanie nie tylko religijnych utworów wokalnych, ale także wielkich dzieł wokalno-instrumentalnych, z czasem także świeckich. – Ks. Herrmann miał w sobie wielką pasję do muzyki, dzięki której nam też chciało się chcieć. Dzięki niemu chór zaczął wyjeżdżać za granicę. Kilka razy śpiewaliśmy w Niemczech – w zaprzyjaźnionym Verden, w Berlinie Zachodnim, w Szwecji – wspominają Violetta Janecka i Eugeniusz Olejniczak. Chór zaczął jeszcze więcej wyjeżdżać, gdy jego dyrygentem został prof. Maciej Ogarek, który tę funkcję pełni do dziś. – Dzięki niemu i jego współpracy z zachodnimi dyrygentami zaczęliśmy wykonywać dzieła dużego formatu, bo śpiewaliśmy m.in. oratoria Mendelssohna Paulus, Stworzenie świata Haydna, oratorium Mesjasz Haendla czy Requiem Mozarta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Radość i pasja
W 1996 r. z inicjatywy chóru powstało Towarzystwo Śpiewacze „Cantemus Domino”, pod którego egidą zespół działa do dziś. Chór tworzą zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści. Jego członkowie pochodzą z całego miasta, a nawet spoza Zielonej Góry. Dziś to 34 osoby plus dyrygent. Niektórzy członkowie śpiewają w nim od początku. – Od dziecka lubiłam śpiewać. Gdy miałam 10 albo 11 lat był nabór do scholi dziewczęcej, do której zostałam przyjęta. Śpiewałam w niej ok. 4 lat. Gdy schola połączyła się z chórem chłopięco-męskim, zaczęłam śpiewać w chórze mieszanym. W międzyczasie ukończyłam studia muzyczne, dlatego bardzo często pomagałam w pracy chóru. Pracowałam z dziewczynami na próbach sekcyjnych, jak dyrygent chorował to go zastępowałam, bo dyplom z dyrygowania też mam, więc mogę to robić, gdy jest taka potrzeba. I tak trwa to do dziś. To jest połowa mojego życia, ale nie powiem, ile mam lat – mówi z uśmiechem Violetta Janecka, sopran. – Daje mi to satysfakcję. To jest moja pasja. Kocham muzykę, kocham śpiewać. Cieszy mnie to, że chór, mimo że, amatorski, potrafi zaśpiewać wielkie dzieła i ma z tego ogromną radość. Kocham chór, to jest moje życie. Gdybym nie mogła śpiewać, to byłoby mi bardzo źle, ale póki Pan Bóg pozwala, to to robię – dodaje p. Violetta. Jej ulubiony utwór to Requiem Gabriela Fauré.
Forma modlitwy
Reklama
Od 55 lat śpiewa w chórze Eugeniusz Olejniczak. Zaczął śpiewać gdy miał 16 lat. – Chodziłem do szkoły muzycznej. Pan Andrzej Maliński, który na przełomie 1968/69 zaczął tworzyć chór chłopięco-męski przyszedł do naszej szkoły, żeby poszukać głosów. Na korytarzu trafił na mnie i tak się zgadaliśmy. Podobnie jak koleżanka, lubiłem śpiewać. Śpiewałem w chórach szkolnym, później akademickim, a już po studiach w różnych chórach świeckich. Jednak zawsze ten chór w parafii, w kościele, w którym zacząłem śpiewać jako 16-latek, był dla mnie taką bazą. Śpiewam do dzisiaj, bez przerwy – przyznaje Eugeniusz Olejniczak, bas, który również ma wykształcenie muzyczne. – Śpiew w chórze pogłębia moją wiarę, choćby poprzez śpiew pieśni po łacinie. Jest to dla mnie pewna forma modlitwy, bo jak powiedział św. Augustyn: „kto śpiewa, dwa razy się modli”. Wiara i śpiew idą w parze, cieszę się, że mogę to w taki sposób połączyć – dodaje. Najbardziej lubi wykonywać Mszę koronacyjną Mozarta i jego Requiem. Natomiast cały chór lubi wykonywać utwór Józefa Świdra Czego chcesz od nas, Panie na podstawie słów słynnego hymnu Jana Kochanowskiego.
Jesteśmy otwarci
Reklama
Jak powstała nazwa zespołu? – Nazwa chóru pojawiła się na pierwszej płycie długogrającej, którą nagrywaliśmy dwie noce. Akompaniował nam Andrzej Chorosiński. Krążek został wydany z okazji 40-lecia powrotu Kościoła katolickiego na Ziemie Zachodnie. Był to naprawdę duży materiał. Nazwa chóru wzięła się od utworu Singet dem Herrn, czyli po łacinie Cantemus Domino, co znaczy „Śpiewajmy Panu”. Utwór ten znalazł się na tej płycie. Przyjęliśmy to za nazwę zespołu, bo przeważnie śpiewaliśmy w kościele. Do dziś funkcjonujemy pod tą nazwą, każdemu z nas ona odpowiada – opowiada Violetta Janecka. Chór tworzy swego rodzaju parafialną wspólnotę. – Traktujemy się jak rodzinę. Są między nami bliskie kontakty towarzyskie w mniejszych i większych grupach. Spotykamy się, często spontanicznie, po próbach czy koncertach na jakąś kawkę czy ciasto. Jest między nami rodzinna atmosfera. Przed laty w ramach chóru zrodziły się nawet dwa małżeństwa – mówią członkowie chóru. Jego skład właściwie się nie zmienia, chociaż w ostatnim czasie niektórzy członkowie odeszli już do Pana. Czasami pojawiają się nowe osoby, ale przeważnie tylko na chwilę. Tymczasem, jak mówią pani Violetta i pan Eugeniusz, zaangażowanie w chórze wymaga cierpliwości i wytrwałości. Trudniejsze fragmenty trzeba po prostu poćwiczyć, jednak najważniejsze, by się nie zarażać. Dlatego zachęcają wszystkich chętnych, by spróbowali swoich sił w chórze. Chór tworzą ludzie, którzy na co dzień wykonują bądź wykonywali różne profesje, co pokazuje, że śpiewać może każdy, choć trzeba mieć słuch muzyczny. To podstawa. A całą resztę można się nauczyć. – Jeżeli ktoś jest wierzący i lubi śpiewać, to zapraszamy do nas. Wiara w połączeniu z miłością do muzyki równa się chór kościelny – mówi Eugeniusz Olejniczak. – Spotykamy się raz w tygodniu, zazwyczaj we wtorki o godz. 18.30 w salce na ul. Chrobrego 8, czyli na plebanii. Jesteśmy otwarci, z chęcią pomożemy nowym członkom – dodaje Violetta Janecka.
Złoty medal
Chór regularnie uświetnia inaugurację roku akademickiego zielonogórskich uczelni. Współpracuje z Filharmonią Zielonogórską, a także Instytutem Muzyki Wydziału Artystycznego Uniwersytetu Zielonogórskiego, którego studenci przygotowują wraz z zespołem swoje koncerty dyplomowe. Chór uświetnił ważne wydarzenia z życia diecezji jak wizyta Ojca Świętego Jana Pawła II w Gorzowie Wlkp., koronacja obrazu Matki Bożej Rokitniańskiej, a także jubileusze macierzystej parafii. Wiele koncertów ma charakter cykliczny – każdego roku mieszkańcy Zielonej Góry czekają na tradycyjny koncert kolęd i pastorałek, który zawsze jest także powtarzany w innych miejscowościach regionu. Chór nieustannie rozwija swoją działalność, biorąc udział w prestiżowych konkursach, festiwalach oraz współpracując z innymi artystami. Do szczególnie ważnych wydarzeń należy zaliczyć jego udział w uroczystości konsekracji kościoła Matki Bożej Nieustającej Pomocy we Lwowie oraz koncert w lwowskiej katedrze. Zespół jest laureatem wielu nagród i wyróżnień. Są to m.in. wyróżnienia na Ogólnopolskich Konkursach Kolęd i Pastorałek w Będzinie, „Brązowa Mucha” (2011) i „Srebrna Mucha” (2012) na Uczcie Chórów w Międzyrzeczu. Członkowie chóru szczególnie cenią sobie „Srebrną Wstęgę Solczy”, którą zdobyli w 2012 r. na Międzynarodowym Festiwalu Chóralnym w Ejszyszkach na Litwie. Chór odznaczony został medalami „Zasłużony dla województwa zielonogórskiego”, otrzymał Nagrodę Kulturalną Miasta Zielona Góra oraz „Zasłużony dla diecezji zielonogórsko-gorzowskiej”. W tym roku, z okazji 70-lecia, otrzymał złoty medal Prezydenta Miasta za szczególne zasługi dla Zielonej Góry.
Jesteśmy wytrwali
– Jubileusz jest wyznacznikiem tego, że jesteśmy wytrwali, skoro tyle lat śpiewamy. Różni członkowie chóru mają różny staż, ale najważniejsze, że to wszystko trwa. A nadzieje mamy takie, że naszym udziałem będą następne jubileusze – wyznają Violetta Janecka i Eugeniusz Olejniczak. Chór zakończył świętowanie jubileuszu 17 listopada uroczystym koncertem w kościele Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze z udziałem gości. – Ksiądz proboszcz Mirosław Maciejewski był naprawdę bardzo zaskoczony, że udało nam się wykonać Requiem Maurice Durufla, bo jest to muzyka naprawdę trudna. Jest to dla nas wielką satysfakcją, że przyszli ludzie, a kościół był wypełniony. Mamy nadzieję, że sprawiło im to wielką przyjemność.