Obrazek sprzed ambasady jest doskonałym papierkiem lakmusowym nastrojów społecznych w Polsce. Chodzi oczywiście o spór w sprawie przyjmowania imigrantów. Prawda jest taka, że ludzie boją się narastania islamskiego radykalizmu. Wydaje mi się, że mają do tego święte prawo.
Koło ambasady widziałem także, jak winiec składali przedstawiciele Obozu Narodowo Radykalnego. Zapalili znicze i poprowadzili modlitwę w intencji tragicznie zamordowanych Francuzów. Dowiedziałem się, że organizacja gościła 11 listopada narodowców z Francji. Przestrzegali oni Polaków przed imigrantami i fundamentalistami islamskimi. Mówili, że radykalizm muzułmański jest coraz bardziej niebezpieczny, a ich państwo kompletnie nie radzi sobie z tym problemem. Niestety kilka dni później okazało się, że narodowcy znad Sekwany mieli stuprocentową rację.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Oczywiście nie wszyscy muzułmanie są terrorystami. Część z nich asymiluje się i uczciwie pracuje na wspólny dobrobyt obywateli Republiki Francuskiej. Jednakże wszystko wskazuje na to, że większość z terrorystów, którzy mordowali w Paryżu wychowała się w Europie. Tu się urodzili, tu chodzili do szkoły i tu... zaczęli mordować. Jaką mamy gwarancję, że potomkowie obecnej fali emigrantów nie pójdą w ich ślady?
Nie chciałbym być złym "prorokiem", ale wszystko wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości czekają nas kolejne ataki terrorystyczne i jednocześnie narastanie szowinizmów narodowych. Nie wiem jaka jest recepta na rozwiązanie obecnego kryzysu migracyjnego. Nie wiem też, jaka powinna być odpowiedź na ataki terrorystyczne. Wiem jednak, że Europa musi wreszcie zdiagnozować chorobę i przejść do leczenia jej przyczyn, a nie zajmować się jednie objawami.