Organizatorzy, czyli Zielonogórsko-Gorzowskie Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu i Fundacja Muzyki Dawnej CANOR we współpracy ze Starostwem Powiatowym w Świebodzinie, nie zawiedli wielbicieli muzyki barokowej - również w tym roku w paradyskich murach odbiją się dźwięki kompozycji Vivaldiego, Purcella czy de Machauta. - To zapewne dobry duch tego miejsca, kochający muzykę i muzyków, podpowiedział nam pomysł pojawienia się tutaj i stworzenia w Paradyżu festiwalu muzyki dawnej, którego nazwa nie mogła być inna niż „Musica in Paradiso”, czyli po prostu „Muzyka w Raju” - mówi Cezary Zych, główny inicjator tego wydarzenia. Jak można przeczytać na stronie internetowej poświęconej festiwalowi: „Uroku całemu wydarzeniu dodawać będzie wieczorna pora koncertów, co w połączeniu z dostojnymi murami klasztoru stworzy niepowtarzalną atmosferę muzycznego święta”.
O poziom artystyczny wydarzenia można być spokojnym. Zaprezentują się m.in. takie sławy, jak: lutnista Andreas Arend, obdarzone pięknymi głosami Mathilde Etienne i Maria Keohane czy Alexis Kossenko, zwany flecistą absolutnym. Solistom towarzyszyć będzie orkiestra „Arte dei Suonatori”, grająca na instrumentach dawnych. Jej założycielami są Ewa i Aureliusz Golińscy, zaś jej nazwę tłumaczyć można jako „sztukę muzykantów”, a w szerszym znaczeniu jako „sztukę tych, co razem potrafią muzykować”. I nie są to puste słowa, gdyż orkiestra ta określana jest jako jedno z najciekawszych zjawisk europejskiej sceny muzyki dawnej i nagrodzona została licznymi wyróżnieniami prasy muzycznej. W jej skład wchodzą nie tylko świetni polscy muzycy, lecz także artyści z Niemiec, Finlandii, Francji, Wielkiej Brytanii, Holandii, Czech i Słowacji, ma więc ona charakter międzynarodowy. Współpracuje też z najwybitniejszymi muzykami japońskimi, europejskimi i amerykańskimi. „Arte dei Suonatori” jest inicjatorem nie tylko „Muzyki w Raju”, ale również festiwalu „Muzyka dawna - persona grata”, toruńskiego Festiwalu Haendlowskiego oraz wrocławskiego Festiwalu Trzech Baroków.
Dlaczego warto tu przyjechać? Choćby ze względu na miejsce tego festiwalu: pocysterski klasztor w Gościkowie-Paradyżu. To nie tylko jeden z najciekawszych obiektów architektonicznych powiatu świebodzińskiego, choć niewątpliwie jest to szczegół wart odnotowania. Oprócz atmosfery sprzed wieków te mury kryją w sobie fantastyczną akustykę - jako że architekt doby „bezmikrofonowej” miał na uwadze taką konstrukcję kościoła, by dźwięk mógł dotrzeć do osób najdalej stojących, a po drodze nie stracił nic ze swego piękna. Przeżycie koncertu w tak komfortowych warunkach jest nie lada atrakcją. Oprócz tego „Muzyka w Raju” jest okazją do wysłuchania utworów Haendla, Telemanna czy Palestriny nie tylko na żywo, ale przede wszystkim niesłychanie blisko oryginalnego wykonania. Tak blisko, jak to tylko w dzisiejszych czasach możliwe, gdyż ówczesny zapis nutowy pozostawił artyście dużą swobodę w interpretacji.
Jak mówią znawcy tematu, od kilkudziesięciu lat trwa swoisty boom na muzykę dawną. Utwory XII- i XVIII-wiecznych kompozytorów doczekały się najróżniejszych wykonań i interpretacji - Bacha grano choćby na jazzowo. Jednak obok tych tendencji wyrastać zaczął styl tzw. historycznego wykonawstwa. Mówiąc krótko: chodzi o to, żeby nie tylko grać muzykę dawną, ale grać ją w „dawny” sposób. A to wcale nie takie łatwe zadanie, w końcu tamte czasy nie dysponowały studiami nagraniowymi. Żeby więc móc dzisiaj zbliżyć się do oryginału, potrzeba dużej znajomości chociażby dawnych instrumentów i sposobu gry na nich, a także ówczesnych technik wokalnych. A ponieważ wiedzę tę czerpać można tylko z książek, konieczne staje się połączenie jej z ogromnym wyczuciem muzycznym i… wyobraźnią. Jak może wyglądać, a raczej brzmieć takie scalenie, usłyszeć będzie można właśnie w czasie paradyskiego festiwalu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu