To było tak dawno temu, a wydaje się jakby działo się wczoraj.
Wszyscy pamiętamy ten wielki dla Gębic czerwiec. Był pochmurny, deszczowy
dzień. Jak w każdą sobotę trwało spotkanie młodzieży, pewnej grupki
osób, z której część żywo - jeszcze wtedy - działała w służbie liturgicznej
Kościoła. Za kilka dni w parafii miały się odbywać misje ewangelizacyjne.
Jednak czegoś brakowało! Czegoś, co mogliby zaoferować gębickiej
małej ojczyźnie młodzi ludzie. Pomysłów było wiele: nagrać płytę (
ciekawe, pewnie do dzisiaj słyszelibyśmy srogie gwizdy), organizować
się w różne grupy itp. Wreszcie zauważyliśmy, że św. Mateusz, który
przez lata spogląda z obrazu umieszczonego w ołtarzu głównym naszego
kościoła, kieruje wzrok na papier. Wtedy zrozumieliśmy! Mamy pisać.
Ale co? Jak?
Myślę, że wybraliśmy to szczęśliwe rozwiązanie. Stworzyliśmy
lokalne, pierwsze w Gębicach, pismo. Jego centrum i ośrodkiem stała
się parafia św. Mateusza. Młodzi ludzie rozpoczęli więc tworzenie
zupełnie nowego ośrodka kulturalnego przy boku świętego Patrona.
Zrodziło się pytanie: czy utrzymamy się "na rynku", czy znajdziemy
swoich czytelników? Jak nas przyjmą mieszkańcy parafii?
No i stało się. Jesteśmy!
Ile trudu i zachodu kosztowało wydanie pierwszego numeru. Jaki "
śmieszny" był jego nakład, a rozwiązania techniczne, czcionki, rozmiary,
tytuły. Wszystko to miało dla nas wyjątkowe znaczenie. A zapał, z
jakim podchodziliśmy do pisania! To było to! Królowały, oczywiście,
jednomyślność i zgoda! Chciało się żyć! (Nie wspomnę, jak nam zazdrościli
co niektórzy, ale w końcu i oni dołączyli do nas. I chwała im za
to!)
Potem pisaliśmy, uczyliśmy i informowaliśmy - najlepiej
jak tylko potrafiliśmy! Minął pierwszy, drugi, trzeci, kolejny rok
naszej działalności. Przestaliśmy raczkować. Chodzimy już samodzielnie!
Były wzloty i upadki. Jedni odchodzili, a później wracali, inni odchodzili
na dobre i koniec. Byli i tacy, którzy dołączali i dołączają nadal.
Bogu niech będą za nich wszystkich dzięki. Oni są bowiem niezapomnianą
cząstką nas, cząstką gazety i wspólnoty. Dziękuję Wam, że byliście
z nami i przy nas! Bez Was Życie Mateusza nie byłoby tak rzeczową
gazetą! Dziękuję wszystkim, którzy choć raz podjęli trud pisania
dla naszej parafialnej gazety. Nie byłoby takiego pisma, gdyby nie
wsparcie, fachowa opieka i dobre słowo księdza proboszcza Stanisława
Goca i kolejnych opiekunów gazety, księży prefektów: Grzegorza Grobelnego
i Piotra Gogolewskiego. Dzięki tym wszystkim, którzy trwają z nami
od samego początku. Dzięki za silny fundament, który tworzycie mocą
swej głębokiej wiary.
8 czerwca br. świętowaliśmy nasze kolejne, piąte urodziny.
Połączyliśmy je z obchodami (trochę spóźnionymi) Dnia Dziecka. A
co się działo? Przede wszystkim padał deszcz! Nikomu jednak to nie
przeszkadzało, oprócz tych, którym przeszkadza wszystko i zawsze.
O godz. 19.00, na samym początku, odbył się Pierwszy
Bieg o Puchar św. Mateusza. Zwycięzcą został Mateusz Fredyk - chłopiec
z Mogilna. Drugi na metę dotarł Karol Kopliński z Gębic, a trzeci
Tomasz Schramm, również z Gębic.
Ok. godz. 20.00, po niecodziennym tańcu w wykonaniu gimnazjalistek
z Bielic, nagle wszyscy zostali wciągnięci w wir aerobiku, który
po mistrzowsku prowadziła młodziutka instruktorka Karolina Kozicka
z ZS w Bielicach. Później przyszedł czas na nabożeństwo na wzór lednicki.
Było to nasze nowe doświadczenie. Pomysł zrodził się w naszym "laboratorium
wiary" - w sali na górze. Warto bowiem zauważyć, że przy parafii
św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty działa również Grupa Modlitewno-Liturgiczna,
którą tworzą przede wszystkim ludzie skupieni wokół ołtarza i gazety.
Spotykamy się w drugą i czwartą sobotę miesiąca. Wspólnie rozważamy
Słowo Boże, modlimy się, śpiewamy, dyskutujemy, spotykamy się z ciekawymi
ludźmi. Prowadziły to nabożeństwo studentki: teologii - Beata Bednarska
i ekonomii - Marzena Węgrzyn. Każdy z uczestników mógł skosztować
symbolu Chrystusa - rybki, których przygotowaniem i wypiekiem zajęły
się dwie panie: Dorota i Wiesława Grzechowskie.
Nikt jednak nie zapomni momentu wjazdu superszybkich
motocykli. Grupę motocyklistów (na specjalne zaproszenie Księdza
Prefekta i Życia Mateusza) przywiódł kapelan motocyklistów - ks.
Janusz Konysz, którego ścigacz imponował nie tylko dzieciom. Był
i ten, na którego wszyscy czekali - Harley Davidson. Jeździliśmy
wszyscy! To było to! Nikt nie zapomni pełnej wrażeń przejażdżki naszej
najstarszej uczestniczki zabawy: drogiej i kochanej wszystkim parafianom
Kazimiery Krzewiny. To ona dzięki swej młodzieńczej duszy i olbrzymiemu
poczuciu humoru może wznieść się ponad szarzyznę codzienności.
Oprawę muzyczną zapewnił zespół muzyczny, który tworzyli
uczniowie ZS w Bielicach - Agnieszka i Paweł. Organizatorzy zapewnili
ponadto różne zabawy. Największą popularnością cieszyły się: "Strzelnica",
którą opiekował się Kazimierz Grzechowski i "Ringo" - zabawa, którą
prowadziły katechetki: Marlena Mrówczyńska i Dorota Grzechowska.
Najważniejsze jest to, że było po prostu miło. To efekt
pracy wielu ludzi: Życia Mateusza, służby liturgicznej, Straży Miejskiej
z mogileńskiego Ratusza. Wypada więc raz jeszcze szczerze podziękować
tym wszystkim, którzy identyfikują się z Życiem Mateusza: żonie Wiesławie,
Teresie Kujawie, Justynie Górzyńskiej, Beacie, Pawłowi i Piotrowi
Bednarskim, Marzenie Węgrzyn, Mikołajowi Wiese i Wojtkowi Barczakowi.
Serdeczne podziękowania należą się Beacie i Andrzejowi Konieczkom
oraz Wandzie i Pawłowi Wiese z Gębic. Dziękujemy Wam za pomoc i
ofiarowanie wielu cennych przedmiotów jako fantów na nagrody w konkursach.
Pamiętać też musimy o bardzo życzliwych nam paniach "od grilla":
Ewie Plucińskiej i Wandzie Janaś. Dziękujemy za każdą upieczoną po
mistrzowsku kiełbaskę. Dziękuję wreszcie Januszowi Barczakowi, Arkadiuszowi
Łuczakowi i Stanisławowi Staszewskiemu za transport i pomoc techniczną
w zorganizowaniu tegorocznego festynu u boku św. Mateusza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu