Reklama
Drodzy Diecezjanie,
Zdumiewające to wydarzenie: nierozpoznany Jezus wraca
po nocnej modlitwie do uczniów. Kroczy po wodzie i Piotrowi pozwala
na to samo doświadczenie, ale tylko dotąd, dokąd wierzy Jezusowi,
nie wątpi. Silna, ufna wiara sprawia cuda. Taka wiara jest darem
Bożym, trzeba z nią współpracować i modlić się o nią. Piotr nie był
jeszcze gotowy do pełnego zaufania, zawierzenia Jezusowi. Boleśnie
odczuje to w godzinie poniżenia Syna Człowieczego. Niepokój niewiary
dotknie go po Wniebowstąpieniu. Nie tylko jego. Także pozostali uczniowie
staną na rozdrożu życia nie wiedząc, co począć. Jak w Kanie Galilejskiej
z pomocą przychodzi Maryja, gromadząc w Wieczerniku zalęknionych
uczniów. Ona napełniona Duchem Świętym w chwili Zwiastowania, będzie
teraz otwierać ich serca na przyjęcie powiewu mocy i wiary.
Odtąd Maryja stała się Tą, która przybywa z darem zawierzenia.
Przychodzi z pomocą nieustannie, w tylu sanktuariach i w tylu momentach
naszego życia. Wdzięczni ludzie dziękują Matce Najświętszej w różny
sposób: ofiarą Mszy św., złożonym zobowiązaniem, odbytą pielgrzymką
czy inną, szczerą modlitwą.
Prawdziwe, poprawne nabożeństwo do Najświętszej Maryi
Panny, to zawierzenie się Jej z ufnością po to, aby całkowicie oddawszy
się Bogu, pełnić Jego wolę zawsze i wszędzie, ochoczo i z wiarą.
Na tym polega najprostsza droga do świętości: pełnić
wolę Bożą tak jak Ona ją pełniła. Jej hasłem było przecież: "Oto
ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!" (Łk
1, 38).
Rozpoznawać wolę Bożą, realizować ją pokornie i chętnie,
na wzór Jezusa i Maryi, oto zadanie dla każdego z nas, zadanie na
całe życie. Różnie jest z tym pełnieniem woli Bożej przez nas chrześcijan.
Wierzę jednak i wiem, bo widzę często w czasie kontaktów z księżmi
i wiernymi, jak wielu jest ludzi, którzy szczerze, a niekiedy w cierpieniu
pełnią wolę Bożą. Są prawdziwymi czcicielami Maryi, bo modlitwę do
Niej łączą z życiem. Wielka to naprawdę sprawa, to droga do świętości
człowieka wierzącego, niezależnie ile ma lat i jaką funkcję pełni.
Bracia i Siostry, doczekaliśmy w życiu przemyskiego Kościoła
błogosławionego czasu nawiedzenia Maryi w Jasnogórskim Obrazie. Jest
to dar, który należy przyjąć z wielką pokorą, w poczuciu niepowtarzalności
chwili. Dla gościa, którego szczerze pragniemy przyjąć, szykujemy
to, co mamy najlepszego. Dajmy zatem naszej Matce czas rekolekcji,
które w każdej parafii poprzedzać będą Jej nawiedzenie. Ofiarujmy
duchowe dary, które będą niejako przedłużać te niepowtarzalne chwile
spotkania z Matką. Nie jest to przypadek, że właśnie w tej chwili
naszej historii Maryja puka do naszych drzwi. Każde Jej objawienie
związane było z ważkim przesłaniem, orędziem. To nie tylko Fatima
czy Lourdes, to także dni nawiedzenia diecezji są wołaniem Matki
o wierność Synowi. Tym listem pragnę zwrócić uwagę na niektóre momenty
życia Matki Jezusa, które są dziś konieczne do przypomnienia.
Matka modląca się!
Maryja przychodzi przypomnieć się w scenie Zwiastowania. W
Jej czasach powszechne było oczekiwanie na spełnienie starotestamentalnych
proroctw. Upokorzony przez Rzymian Naród oczekiwał wyzwolenia z jarzma
niewoli. Urągające monoteistycznej religii rzymskie znaki, które
kazał wywiesić na frontonie świątyni Piłat, zgromadziły wielotysięczny,
milczący tłum. Najeźdźca ustąpił. Nie wiemy czy Maryja była wówczas
w gronie gotowych na śmierć w obronie wiary. Wiemy jedno - modliła
się o spełnienie obietnic Bożych. Taką właśnie zamodloną zastał Archanioł
w chwili Zwiastowania.
Przeżyliśmy już wiele spektakularnych gestów. W bezsilnej
złości wytykamy sobie dawną naiwność, oskarżamy tych, którzy nas
oszukali. Maryja przychodząca do nas zda się mówić - wróćcie do modlitwy.
Tej codziennej i tej liturgicznej, kiedy Mój Syn ukazuje się na tylu
ołtarzach polskich świątyń. Bez modlitwy nie spełnią się Boże plany
w was i we wspólnocie narodowej. Jedynie Duch Święty jest mocen przemienić
to, co słabe na mocne. Dlatego w Wieczerniku trwałam razem z Apostołami
na modlitwie. Nie oczekuję łatwych wzruszeń. Pragnę abyście przyjęli
mnie w duchu modlitwy i obiecali tę modlitwę - indywidualną, rodzinną.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Matka czuwająca!
Dobrze pamiętamy scenę
ucieczki do Egiptu. Zaniepokojony wieściami Mędrców Herod
postanawia wymordować wszystkie małe dzieci. Józef z Maryją, pouczeni
i ostrzeżeni przez anioła, uciekają do Egiptu. Przebywają w tym kraju
do czasu śmierci oprawcy. Także z tą ewangeliczną sceną przychodzi
dzisiaj do nas Maryja. Zda się wołać - nie dajcie się oszukać. Herod
nie umarł. On żyje i nadal czyha na dusze dzieci i dorosłych. Dramatem
naszych czasów jest ironizowanie zagrożenia. Ludziom wydaje się,
że ich to nie może dotknąć. Jakaż wielka nieostrożność i zawiniona
naiwność.
Przed wakacjami media świeckie podały, że w okresie tych
dwóch miesięcy dilerzy narkotyków zdobędą dwadzieścia tysięcy nowych
nabywców, po prostu uzależnią tylu młodych ludzi i w konsekwencji
pchną ich na drogę fizycznego wyniszczenia i moralnej zgnilizny.
Pojawia się pytanie - ilu ludzi to czytało. Pewnie wielu. Kto próbuje
przeciwdziałać? Nieliczni. Spektakularne sceny medialnych przekazów
o sukcesach policji nie mogą nas uśpić i wmówić, że sytuacja jest
opanowana. Obok zakusów mających znamiona przestępstwa, współczesny
Herod działa programowo, ubierając się w szaty cywilizacyjnej poprawności.
Oto już w
te wakacje telewizja dwukrotnie naruszyła normy, nadając
w godzinach emisji programów dziecięcych audycje promujące homoseksualizm,
a w drugim przypadku prostytucję. Jedynym gestem było wyrażenie żalu,
że coś takiego się stało. Przypatrzmy się bliżej herodowej logice.
Emituje się program. Zarażona zostaje część widowni. Niektórzy z
oglądających protestują. W prasie pojawiają się anonsy niezadowolenia.
To cel, który zamierzył Herod. Rośnie ciekawość, ludzie się dopytują.
Poszerza się rzesza niszczonych przez ów program. Przykładów można
by mnożyć. Maryja w scenie ucieczki do Egiptu zda się przestrzegać:
nie dajcie się uśpić. Nie bądźcie naiwni, że wam nie grozi Szatan.
Trzeba w czasie misji czy rekolekcji oraz w czasie samego nawiedzenia,
spojrzeć w twarz Matki i wyczytać prawdę o herodowych zagrożeniach,
o których przy Matce dość wyraźnie mówi serce. Wiedzą rodzice, że
nieraz jedyną drogą ratowania wartości jest bohaterstwo ucieczki.
Iluż ze słuchających tych słów małżonków trwa w wierności dzięki
temu, że któregoś dnia, widząc jak potęguje się jej zagrożenie, po
prostu uciekło. Ten bohaterski czyn owocuje dziś pokojem ducha ich
serc, ale także uśmiechem ich dzieci. Maryja i dziś przestrzega -
nie bądźcie naiwni, zachęcam was do męstwa w ratowaniu mojego Syna,
żyjącego w waszych sercach.
Matka wierna!
Jest w Ewangelii scena mało znana. Oto w szczytowym momencie
działalności Jezusa, faryzeusze i saduceusze postanowili zniweczyć
skutki Jezusowej działalności oskarżeniem Go o chorobę psychiczną.
Ewangelista Marek zapisał: Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów (por.
Mk 3, 21). Maryja dowiedziawszy się o tym śpieszy, by stanąć u boku
Syna. To bardzo ważna scena, którą warto przemodlić podczas misji
i samej peregrynacji. Starsi pamiętają jak przy Jezusie, tuż obok
tabernakulum gromadziły się w czasach zniewolenia rzesze poniżonych,
szukających pomocy. Jezus przygarniał, leczył. Kiedy jednak znaleźli
właściwe dla swojej działalności miejsce zaparli się przynależności
do Jezusa. Świat dzisiaj coraz częściej oskarża Jezusa na sposób
przytoczony wyżej. Każdy akt wierności Ewangelii i prawu Bożemu kwitowany
jest owym - odszedł od zmysłów. Tak śmieje się świat z Jezusa żyjącego
w Kościele, w sercach młodzieży, która postanowiła być czysta, w
małżonkach, którzy z determinacją walczą o wierność i chrześcijańską
atmosferę w swoim domu. Wiele jest tych szeptów o "szaleństwie" wymagań
Kościoła. Przykre, że wśród tego chichotu nie brak i ludzi wierzących.
Ledwie wyjdą z kościoła już są innymi ludźmi. Czyż niedzielny handel
i nieobecność na niedzielnej Mszy św. nie jest taką postawą? A iluż
wierzących powtarza różne, fałszywe wieści telewizyjne lub gazetowe,
karmi się tytułami, które nie przystoją uczniom Chrystusa, z drugiej
strony gardzą słowem prasy i radia katolickiego. Wierność Jezusowi
w sytuacji, gdy świat szydzi jest trudna, ale nieodzowna. Wyraża
się ona także w postawie szacunku wobec Ojca Świętego, biskupów czy
kapłanów.
Ostatnio wiele wycierpiałem z powodu niezrozumienia woli
Bożej w jednej z parafii. Wszystkim przebaczyłem, ale to bolesne
dla mnie wydarzenie przyjąłem jako dowód, że prawdziwa formacja wiary
to ciągłe zadanie, które stoi jeszcze przed nami. Umieliśmy zbudować
wiele kościołów i domów parafialnych, ale ciężko nam idzie budowanie
jedności i posłuszeństwo Panu Bogu. Łatwiej przychodzi pełnienie
własnej woli i realizowanie własnych ambicji.
Nie możemy patrzeć obojętnie na świat, w którym współistnieje
kąkol i zdrowe ziarno. Mamy wobec ludzi obowiązki płynące z wiary.
Widzę tu szczególne zadanie dla Akcji Katolickiej, dla Róż Żywego
Różańca i innych grup apostolskich. Nie można patrzeć obojętnie,
gdy grzech podnosi głowę, gdy dzieje się zło. Chrześcijanin nie może
milczeć wobec rozlewu zła, nieczystości, wobec nieuczciwości czy
kradzieży. Róbmy coś, żeby było mniej alkoholu i pijaństwa w naszych
rodzinach, żeby niedziela była dniem świętego odpoczynku i rodzinnej
Komunii Świętej.
Wolę Bożą wyznaczają przykazania Boskie i kościelne. "
Nie ten jest uczniem moim - przypomniał Pan Jezus - kto mi mówi Panie,
Panie, ale ten, kto czyni wolę Ojca mego" (por. Mt 7, 21)
Wkrótce, bo już 24 sierpnia rozpocznie się peregrynacja
obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Otwórzcie przed Maryją kościoły,
ale nie zapominajcie, że Kościołem najpiękniejszym jest czyste, łaską
Pana napełnione serce. A więc z czystym sercem idźmy na spotkanie
Maryi w tym czasie łaski.
Znany jest fakt, że naród wybrany dzięki Arce Przymierza,
przenoszonej z miejsca na miejsce, korzystał z przywileju obecności
Boga wśród ludu. Przejście obrazu Matki Bożej niech będzie dla nas
tym przesunięciem się nowej Arki Przymierza, bo w Maryi dokonało
się przecież to, co najważniejsze i najpiękniejsze w historii ludzkości
- przymierze zbawcze, w Niej Bóg stał się Człowiekiem, zaślubił naturę
ludzką na zawsze, na zbawienie nasze.
Przygotowanie do Peregrynacji w naszej diecezji realizowane
było przez dłuższy już okres. Przez dziewięć miesięcy trwała nowenna
modlitw i refleksji. Wielokrotnie przypominałem, że w każdej parafii
powinno się zbierać tzw. dary duchowe, które będą złożone w procesji
darów w dniu przybycia obrazu Matki Bożej do parafii (kartkę należałoby
podpisać tylko imieniem przyjętym na chrzcie i bierzmowaniu, bo to
jest nasze imię znane przed Bogiem).
Jednocześnie zachęcam bardzo gorąco księży proboszczów
i wszystkich duszpasterzy do promocji laikatu, do formacji świeckich
katolików, którzy potrzebni są i będą Kościołowi poprzez zorganizowanie
ich w Akcji Katolickiej, Domowym Kościele lub w innych grupach.
Tym listem pragnę ponownie zaprosić czcicieli ks. Jana
Balickiego, a szczególnie członków Dzieła Pomocy Powołaniom oraz
mieszkańców Przemyśla i okolic w jak największej liczbie na 23 sierpnia,
kiedy to o godz. 17.00 nastąpi uroczyste przeniesienie relikwii ks.
Jana z cmentarza do bazyliki archikatedralnej.
Następnego dnia tj. w sobotę 24 sierpnia o godz. 14.00
odbędzie się czuwanie modlitewne Róż Żywego Różańca z archidiecezji
na rynku przemyskim, zaś o godz. 16.00 przybędzie obraz Matki Bożej
Częstochowskiej. I na tę uroczystą Mszę św., której przewodniczyć
będzie kard. Józef Glemp, Prymas Polski oraz liczni biskupi, całym
sercem zapraszam delegacje z każdej parafii.
Drodzy Bracia Kapłani,
Drodzy Diecezjanie,
Czas Peregrynacji Obrazu Najświętszej Maryi Panny, to
czas łaski, nie zmarnujmy go, uczyńmy wszystko, aby pogłębiło się
nasze obcowanie z Bogiem, nasz związek z Chrystusem, nasza miłość
do Niego i Jego Matki. Z Maryją idźmy ku pogłębionej wierze.
Polecam was Jezusowi przez ręce Maryi i błogosławię.