Gdzie jesteś naprawdę, gdy wszędzie ciebie pełno i pełno w tobie wszystkiego, prócz... ciebie samego?
Reklama
Siedzi przed telewizorem i zdaje mu się, że jest w serialowych mieszkaniach, na miejscach katastrof, w parlamentach, w czyichś sypialniach, na szczytach Himalajów,
na dnie oceanu, w kosmosie i mikrokosmosie, na miejscach zbrodni, polach bitwy, w świątyniach... Wszędzie prawie, ale prawie go nie ma tutaj, bo odległy na mile od kogoś,
kto przy nim siedzi...
BYWA wszędzie, gdzie „się bywa”, czyli na koncertach, premierach, imprezach, zjazdach... W Zakopanem, na Riwierze, w Tunezji, na Majorce... W telewizji,
między sierotkami, „w środku wydarzeń”, pod ołtarzem nawet... Ale nie tam, gdzie go naprawdę potrzebują, gdzie byłby sobą i u siebie...
MÓWI o wszystkim jak serwis plotek, skandali, sensacji, anegdot... Powtarza czyjeś zdania, slogany, argumenty, dyżurne poglądy... Wyraża obowiązujące kpiny, oburzenia, potępienia, uwielbienia...
I ma bardzo głupią minę, gdy ktoś bliski pyta: „W co ty naprawdę wierzysz?”.
MYŚLI prawie o wszystkim naraz, jego umysł jest jak duże lustro na pędzącym przez miasto samochodzie lub jak kalejdoskop obrazów realnych i halucynacji... Płynie przez niego
potok tego, co oglądał na ekranach, monitorach, na ulicy, wokół siebie... co go podnieciło, rozbawiło, zabolało, rozwścieczyło... Ale żadna myśl na dłużej (chyba że obsesja), poważniej i uważniej...
Ale oburza się, gdy ktoś mu powie: „Ty tylko myślisz, że myślisz”...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Taki rozbity, rozproszony, rozwleczony człowiek z jednej strony ma poczucie, że uczestniczy we wszystkim, oglądając wszystko, degustując wszystko. Ale z drugiej strony, gdy przychodzą przesyt, śmiertelna nuda, straszna nijakość tego wszystkiego - pragnie albo zerwać się i ruszyć we wszystkich kierunkach naraz, albo zanurzyć się w końcu w czymś JEDNYM JEDYNYM ponad wszystko inne. Stąd sięga czasem po coś, co choć na chwil parę da mu poczucie jedności, spokoju, pełni... Ktoś szuka tego w doznaniach seksualnych, inny w eksperymentach narkotycznych, jeszcze inny w krańcowych doznaniach... Ale są tacy, którzy w wysiłku myśli, uczuć i woli odnajdują się wobec Boga (osi rzeczywistości), odnajdując tak swoją istotę, istotę zdarzeń, losu, zjawisk... Jedyny stały punkt w wirującym obłędnie wielobóstwym świecie. I taki człowiek skupia wokół siebie nie tylko myśli, ale i rozstrojone uczucia, zmysły, niekontrolowane porywy... I szczęściem dla niego jest doświadczyć: JESTEM, BO JESTEŚ.
Jest takie mądre zdanie w nowym Katechizmie: „Adoracja Jedynego Boga integruje życie ludzkie (...), czyni człowieka prostym i chroni go przed zupełnym rozbiciem”.