Reklama

Benedykta XVI - szkic do autobiografii i swojego pontyfikatu

5 sierpnia 2006 r. Papież Benedykt XVI udzielił wywiadu dla Radia Bawarskiego i Watykańskiego w związku z najbliższą jego pielgrzymką do rodzinnej Bawarii, a więc i do Niemiec. Już sam fakt, że odwiedziny ojczystych stron Papież poprzedza specjalnym wywiadem, jest godny uwagi. Wywiad ten niesie ze sobą bogaty zestaw treści tak w wymiarze samej osoby Papieża, jak i profilu jego pontyfikatu, życia Kościoła, chrześcijaństwa, sytuacji dzisiejszego świata. Nic więc dziwnego, że zauważony został przede wszystkim przez media niemieckie, ale i przez katolicką prasę w Polsce. Niestety, poza licznymi anonsami o jego pojawieniu się, jak dotąd nie podjęto u nas bodaj próby skomentowania jego przebogatej zawartości, a tym bardziej dania wyczerpującego komentarza, na który z pewnością zasługuje.
Wypowiedź niniejsza nie aspiruje bynajmniej do takiego komentarza, jej celem jest tylko zasygnalizowanie interesujących punktów wywiadu dotyczących zwłaszcza biografii Ojca Świętego Benedykta XVI, a także specyfiki jego posługiwania Piotrowego, aby zachęcić do gruntownego zapoznania się z bogatą zawartością treściową papieskiej wypowiedzi, oraz do podjęcia próby jego gruntownej analizy.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przed podróżą - odwiedzinami rodzinnego Kraju

Reklama

Jest, jak już wspomniano, rzeczą godną uwagi, że przed podróżą do rodzinnej, kochanej Bawarii Papież kieruje do tej krainy swoich korzeni wymowne orędzie, w którym mówi o tym, kim jest człowiek, urodzony w pięknej Bawarii blisko 80 lat temu, a obecnie rezydujący w Wiecznym Mieście jako Następca św. Piotra.
Papież nie stroni od dzielenia się z czytelnikiem elementami swojej biografii od lat najmłodszych po dzień 19 kwietnia 2005 r., kiedy to został wybrany na Głowę Kościoła katolickiego i przyjął zaskakujące dla wszystkich w pierwszym momencie imię Benedykt XVI. Dokonał tego w wymownej autobiografii pt. Joseph Ratzinger. Moje życie, Edycja Świętego Pawła 1978, (tłumaczenie z języka niemieckiego: Aus meinen Leben. Errinerungen 1927-1977). Po raz drugi sięga po elementy - nowej już - biografii nazajutrz po swoim wyborze na papieża w słynnym przemówieniu do kardynałów elektorów podczas Mszy św. odprawionej z nimi w Kaplicy Sykstyńskiej (por. Documentation Catholique, 5 czerwca 2005, nr 3227). Przemówienie przeniknięte jest przejęciem faktem wyboru na następcę św. Piotra, ale i fascynacją, charakterystyczną zresztą dla całego świata, faktem zadziwiającej śmierci jego Poprzednika niejako na oczach świata, jak i Jego pogrzebem z zaskakującą liczbą uczestników - dziesiątków głów państw, przedstawicieli różnych Kościołów i religii, setek tysięcy zasmuconych i urzeczonych postacią Jana Pawła II wiernych. Toteż wokół tych dwu kluczowych wydarzeń osnuta jest rozpoczynająca się autobiografia Papieża Benedykta XVI. Jako de facto główny reżyser okresu zwanego sede vacante, przewodniczy zebraniu Kolegium Kardynalskiego, przewodniczy fascynującym ceremoniom pogrzebu, a z konklawe wychodzi jako zaskakująco szybko wybrany na następcę Jana Pawła II Benedykt XVI. Zaraz po wyborze, 19 kwietnia, z głęboką pokorą wyznaje z loggii Bazyliki św. Piotra: „Po wielkim Papieżu Janie Pawle II Kardynałowie wybrali mnie, prostego i skromnego pracownika winnicy Pańskiej” (Doc. Cath., s. 537). Żegna się w ten sposób pokornie i wzruszająco ze swoją wielką, ale skromnie nazwaną rolą strażnika wiary, po to, żeby objąć godność Namiestnika Chrystusowego, Głowy Kościoła powszechnego. Jest to wydarzenie dla niego niezwykłe, które z jednej strony powoduje, że jest „po ludzku zmieszany i niełatwo będzie mu sprostać powierzonym obowiązkom”, a z drugiej strony „odczuwa szczególną wdzięczność Bogu, który (...) nie opuszcza swojej owczarni, lecz przez Apostołów otacza ją nieustanną opieką” (por. orędzie do kardynałów na zakończenie Mszy św. w Kaplicy Sykstyńskiej, 20 kwietnia 2005 r., Doc. Cath, s. 538). Dopełnienie tego wyznania znajduje się w następnym zdaniu, w którym nowy Papież wyraża swoją wdzięczność Bogu za otrzymany dar, bo uważa go - jak powie - za „szczególną łaskę, którą zyskał dla mnie mój świętej pamięci poprzednik Jan Paweł II. Czuję - kontynuował - jakby Jego mocna ręka trzymała mnie. Zdaje mi się, że widzę Jego uśmiechnięte oczy i słyszę Jego słowa skierowane do mnie w tej szczególnej chwili: «Nie lękaj się...»” (por. j.w.). Te wymowne słowa skomentuje w słynnym wywiadzie do Polaków, udzielonym 20 września 2005 r. w Castel Gandolfo o. Andrzejowi Majewskiemu SJ.
Niedziela zestawiła te dwa teksty papieskie w artykule pt. Zadziwiająca i wzruszająca więź Papieży (nr 45/2005).
Motyw pogrzebu i poprzedzającej go śmierci tak lapidarnie skomentował nowy Papież: „Można powiedzieć, że pogrzeb Jana Pawła II był naprawdę niezwykłym wydarzeniem, w którym mogło się niejako dostrzec działanie Boga pragnącego przez swój Kościół złączyć wszystkie narody jednoczącą mocą prawdy i miłości w jedną wielką rodzinę. W godzinie śmierci upodobniony do swojego Pana i Mistrza, Jan Paweł II zwieńczył swój długi i owocny pontyfikat, utwierdzając lud chrześcijański w wierze, zbierając go wokół siebie i sprawiając, że cała rodzina ludzka czuła się bardziej zjednoczona” (por. Doc. Cath., s. 538).
Te słowa nie wymagają komentarza. Ale też można, a nawet trzeba uważać je za pierwszą fazę autobiografii wczorajszego kardynała Ratzingera, który został wybrany na Następcę św. Piotra. Rozwinięcie tej fazy znalazło się w będącym przedmiotem uwagi nowym, rozległym wywiadzie.

Benedykt XVI po pierwszym roku swego pontyfikatu

Naczelnym wątkiem wywiadu Ojca Świętego dla Radia Bawarskiego jest niewątpliwie ten dotyczący jego własnej osoby. Oczywiście, sprowokowany przez prowadzącego wywiad - nawiasem mówiąc, mógł on to czynić w sposób bardziej spokojny i logicznie konsekwentny - ostatecznie przez Ojca Świętego zaakceptowany. Pozostałe wątki są również bardzo cenne, ale z powodu swojej różnorodności i wielorakości są trudne do ujęcia w syntetyczną całość. Temat Kościoła stanowi tu wyraźnie wyjątek, dlatego i jemu poświęcimy więcej uwagi.
Najpierw jednak - wyjątkowo bogaty ciąg papieskiej biografii.
W pierwszym pytaniu, jakie prowadzący wywiad postawił Papieżowi, znalazła się opinia jego współpracowników wyrażona w zdaniu: „Papież tęskni za swoją Ojczyzną”. Abstrahując od tego, czy taki pogląd został słusznie sformułowany, faktem jest, że Benedykt XVI jedzie przede wszystkim „w rodzinne strony”, a więc do Bawarii, w której się urodził, gdzie upłynęło jego dzieciństwo i najważniejszy okres młodości. A więc Marktl, „które leży zupełnie blisko Altötting, od wieków czczonego sanktuarium Maryjnego...” (Joseph Ratzinger. Moje życie, Edycja Świętego Pawła, 2005, s. 7).
Dalszymi etapami jego dziecięcego życia było mile wspominane Tittmoning, Aschau, Traunstein, a dalej Monachium i Fryzynga (por. tamże, s. 14-45). Na tle opisanych z pietyzmem przeżyć w ukochanym Traunstein odczytać trzeba pierwsze zdanie wywiadu: „Oczywiście. Powodem podróży jest to, że jeszcze raz chciałem zobaczyć miejsca i ludzi, wśród których rosłem, którzy mnie naznaczyli i ukształtowali moje życie” (Papież tęskni za swoją Ojczyzną. Wywiad z Benedyktem XVI. Castel Gandolfo, 5 sierpnia 2006 r. Gość Niedzielny z 20 sierpnia 2006, s. 3). Zdanie to świadczy, że i teraz, na Stolicy św. Piotra, w jego świadomości nie przestają funkcjonować głębokie uczuciowe związki z pięknem ziemi swoich urodzin, szczęśliwie przeżytego dzieciństwa i wczesnej młodości. Zaraz jednak w drugim zdaniu dokonuje Papież interesującego pogłębienia sprawy podróży w rodzinne strony. „Chcę (...) przekazać przesłanie, które wykracza poza moją ziemię, co jest konsekwencją mojej posługi”. Z jednej strony więc poszerza horyzonty rodzinnego kraju w tym, co chce powiedzieć w wywiadzie - tym pierwszym horyzontem wychodzącym poza rodzinną Bawarię jest obszar całych Niemiec, o których rzeczywiście w dalszej części wywiadu będzie miał sporo do powiedzenia. Z drugiej jednak strony jednoznacznie wskazuje na tytuł, który każe mu właśnie ten horyzont poszerzyć. Tytuł ten stanowi „posługa”, którą sprawuje, a która wyprowadza go poza granice regionu pochodzenia i przeżywanej młodości. Ten drogi sercu, ciasny wymiar może i powinien zostać w sercu, ale nie może już inspirować w działaniu Głowy Kościoła powszechnego.
We wspomnianym już poszerzonym horyzoncie papieskiej podróży do Bawarii znalazły się też, oczywiście, choć nieco inaczej, wielkie Niemcy z ich dziejowymi perturbacjami ostatniej doby (zjednoczenie Niemiec), ale i z ich organicznym powiązaniem z Europą, z jej klimatem ideowo-światopoglądowym. Zewnętrznym, urzędowym wyrazem tego wymiaru pielgrzymki będzie przewidziane przywitanie przez Prezydenta oraz Panią Premier. Pierwszoplanową jednak sprawą w analizie wywiadu jest to, co Papież Niemiec ma do powiedzenia dziś wszystkim Niemcom, całej społeczności państwowo-narodowej, w zakresie duchowego klimatu, jaki na obecnym etapie dziejowym przeżywają. Temat jest oczywiście rozległy i wymagałby osobnego, dokładnego omówienia. My dotykamy go tutaj w perspektywie biografii papieskiej, a więc jako element obecnego statusu, jaki ten właśnie Papież dziś reprezentuje. Otóż w tej perspektywie ujmowana pielgrzymka jest pierwszą pielgrzymką do ojczystego kraju, z jego własnymi, specyficznymi cechami i problemami. Różni się ona w dość istotny sposób od tej odbytej w ubiegłym roku do Kolonii na Światowe Spotkanie Młodych. Wtedy głównym adresatem papieskiej podróży nie byli Niemcy jako państwo i naród, ale młodzi, i to z inicjatywy i niejako spełniając wolę zmarłego Papieża Jana Pawła II. Teraz jest to jednak podróż do Niemiec jako państwa i narodu, którego Papież ciągle czuje się cząstką, choć wyjątkową cząstką. Wymowne jest w tej sprawie stwierdzenie, że „«chrześcijańskość» nie powinna zbytnio utożsamiać się z narodowością” (s. 6).
Wyraźnie autobiograficzny rys noszą fragmenty dotyczące podróżowania papieskiego, kolegialności, sprawy beatyfikacji, a wreszcie osobistych cech Papieża.
Na pierwszy plan wysuwa się sprawa podróży apostolskich poza granice Watykanu i Włoch. Papież jest w pełni świadom preponderancji papiestwa, będącego pozostałością po zaborze Państwa Kościelnego w 1870 r. i wyrażającego się w określeniu „Papież więzień Watykanu” oraz modelu po II Soborze Watykańskim, określanego mianem „papiestwa pielgrzymującego”. Po stwierdzeniu, że przebywając w Watykanie, ma okazję do szerokich kontaktów z Kościołem i ze światem, jest świadom, że „od czasów Jana XXIII wahadło wychyliło się też w drugą stronę: to papieże zaczęli jeździć z wizytami”. I kontynuuje jednoznacznie: „Muszę powiedzieć, że nie czuję się na siłach planować zbyt wielu długich podróży. Ale tam gdzie się da, powiedzmy istnieje prawdziwa potrzeba, tam chciałbym jechać z częstotliwością, na jaką mnie stać” (s. 10-11). Trzeba podziwiać otwarte stawianie sprawy, ale i wnikliwą analizę sensu przebywania Papieża w Watykanie, jako wyjątkowo cennym miejscu spotkania przede wszystkim z życiem całego Kościoła, ale i życiem współczesnego świata.
Ze sprawą podróży apostolskich i przebywania w Watykanie wiąże się sprawa kolegialności biskupów i miejsca w niej prymatu papieskiego. Trzeba będzie jeszcze wrócić do tej sprawy przy okazji omawiania sprawy Kościoła i współczesnego świata, ale już teraz trzeba podkreślić fakt, że Papież widzi swoją rolę w zagwarantowaniu tak Episkopatowi, jak i Kościołowi, pierwiastka jedności. A oto wymowne stwierdzenie: „Z jednej strony wiemy, że Papież żadną miarą nie jest jakimś monarchą absolutnym, ale powinien - jak się to mówi - uosabiać ogół złączony w słuchaniu Chrystusa. Tym niemniej istnieje świadomość, że potrzeba instancji jednoczącej, która zarazem zapewniałaby niezależność od sił politycznych, i że «chrześcijańskość» nie powinna zbytnio utożsamiać się z narodowością”(s. 6). Była już mowa o tym, ale w trosce o tę integralność autobiografii Benedykta XVI wydaje się, że powtórzenie to jest jak najbardziej wskazane.
Kolejnym fragmentem wywiadu, który rzuca światło na postać Benedykta XVI, jest fragment dotyczący sprawy beatyfikacji i kanonizacji (por. s. 13-14). Papież wcale nie kryje pewnego w tej sprawie dystansu w przeszłości: „Na początku także i mnie trochę się wydawało, że ta ogromna liczba beatyfikacji nas prawie «przygniata» i że może trzeba było bardziej dobierać postaci, które jaśniej przemawiałyby do naszych sumień”(s.14). W konsekwencji ustanowił to, co sam nazwał „decentralizacją” uroczystości beatyfikacyjnych, tak by za każdym razem czynić te postaci bardziej widocznymi w określonych miejscach, do których one przynależą. Zasadniczy wzgląd, którym należy się - zdaniem Papieża - kierować przy beatyfikacjach, to faktyczne oddziaływanie jako wzór osoby beatyfikowanej. Ale z drugiej strony Papież wyraźnie docenia fakt beatyfikacji w życiu Kościoła, apelując do Kościoła niemieckiego o troskę w tym względzie (por. s. 15).
Zaprezentowany dotąd szkic do portretu Benedykta XVI nie wyczerpuje wszystkich elementów, jakie w tym względzie znajdują się w omawianym wywiadzie. Czas jednak przejść do profilu jego kilkanaście dopiero miesięcy trwającego pontyfikatu, którego pewne pierwiastki już znalazły się w pierwszej części niniejszej wypowiedzi, skupionej na sylwetce Papieża, jaka wyłania się z bogatej treści wywiadu.

Priorytety nowego pontyfikatu

Punktem wyjścia jest teza, że Benedykt XVI, zostawszy Głową Kościoła, nie przestał w określonym zakresie być kardynałem Ratzingerem z rolą, jaką odgrywał w Kościele jako wybitny teolog, przez 26 prawie lat stojący przy Janie Pawle II jako prefekt czołowej dykasterii watykańskiej - Kongregacji Nauki Wiary. Co prawda, nie dotyka tej sprawy w wywiadzie expressis verbis, ale dotychczasowa działalność papieska i niektóre fragmenty wywiadu to potwierdzają. Co więcej, obecny Papież za długo stał obok swego Wielkiego Poprzednika i zanurzony był w rytm życia Kościoła, jaki Jan Paweł II nadawał, żeby coś z tego w nim nie zostało. W sprawie tego pewnego wzorowania się obecnego Papieża na swoim Poprzedniku jedno można powiedzieć na pewno: choć podejmuje niektóre wątki poprzedniego pontyfikatu, to czyni to inaczej, na swój sposób. Drobną ilustracją tego było powtórzenie słynnego zawołania sługi Bożego Jana Pawła II w przemówieniu inauguracyjnym: „Nie bójcie się otworzyć drzwi Chrystusowi”, uzupełnione jednak logicznym zapewnieniem, że Chrystus nie przychodzi, ażeby cokolwiek zabierać, a przeciwnie, przychodzi obdarzać człowieka (por. Doc. Cath., s. 549).
Przesłanie dotyczące swojego pontyfikatu wyraził Benedykt XVI w czterech ważnych fragmentach udzielonego wywiadu. Niektóre z nich omawiane już były w związku z osobowością Papieża, obecnie rozpatrzone zostaną w perspektywie profilu jego pontyfikatu.
Na czoło wysuwa się postulat głoszenia prawdy o Bogu dzisiaj nie w kategoriach abstrakcyjnych, oddalonych od życia, ale przez pryzmat Chrystusa Wcielonego Boga, a więc w postaci Boga, który był Człowiekiem. Papież mówi o tym, zapytany o problematykę, jaką podejmie w czasie swojej pielgrzymki.
„Tematem fundamentalnym jest to, że my musimy odkryć Boga i to nie jakiegoś tam Boga, ale Boga o ludzkim obliczu, ponieważ kiedy widzimy Jezusa Chrystusa, dostrzegamy Boga” (s.3). Problem ten podejmuje w nieco innej postaci, odpowiadając na pytanie dotyczące sytuacji religijnej w Niemczech. Przyznaje, że religijność w Niemczech przechodzi okres wywodzącej się z rewolucji francuskiej fascynacji laicyzacją, w którym ludzie „stworzyli sobie sami swój świat i znalezienie w nim Boga staje się coraz trudniejsze” (s. 4). Cała Europa jednak znajduje się pod ciśnieniem obecnych w niej i innych kultur, „w których pierwotny element religijny jest bardzo silny, i są one przerażone oziębłością, jaką napotykają na Zachodzie w stosunku do Boga”. W konsekwencji „znajdujemy się na skrzyżowaniu wielu kultur. Także z głębi człowieka na Zachodzie i w Niemczech wznosi się ponownie wołanie o coś «większego»” (s. 4). Nic więc dziwnego, że w pewien sposób „fenomen religijny powraca”. W tej sytuacji Kościół może odpowiedzieć na to budzące się zapotrzebowanie, pokazując „jak piękną rzeczą jest wierzyć...” (tamże). Papież mówi o tym na kanwie Spotkania Młodzieży w Kolonii, gdzie ta wiara razem z poczuciem wspólnoty rodziła radość, stając się „czymś pozytywnym także dla społeczeństwa jako całości”(s. 5). Do sprawy młodzieży wraca jeszcze, komentując Światowy Dzień Młodzieży w Kolonii (por. tamże). Zwraca uwagę na ujawniony tam duch solidarności i otwarcia młodych na czynienie dobra i zachęca do pójścia tą drogą. Podkreśla również głębokie zapotrzebowanie młodzieży na wolność, ale zwraca też uwagę na kryjące się w tym niebezpieczeństwa, którym trzeba przeciwstawić „obudzenie odwagi śmiałego podejmowania definitywnych decyzji (...) kroczenie do przodu i osiągnięcie w życiu czegoś wielkiego” (tamże).
Widzimy, że kryje się za tym głęboka wiara, życzliwość i troska o młodych. Nie sposób nie dostrzec w tym głębokiej inspiracji Jana Pawła II, ale realizowanej na swój sposób, a więc pogłębionej i zharmonizowanej z dziś młodego pokolenia.
Kolejnym elementem pontyfikatu Benedykta XVI, ujawniającym się w wywiadzie, jest jego podejście do kolegialności w Kościele. O jednym jej członie, jakim jest rola Papieża, Głowy Kolegium Biskupów, mowa już była przy okazji osobowości Papieża Benedykta XVI. Oryginalnie podjął on to zagadnienie, omawiając drugi jej człon, a mianowicie wymiar aktywności Kolegium Biskupów. W dwu fragmentach w tej sprawie Papież szczególnie interesująco się wypowiada. Przede wszystkim tłumaczy wpływ biskupów na tok życia Kościoła. Ten wpływ, który lapidarnie usankcjonowany został na II Soborze Watykańskim (LG, nr 22), zapewnia Kościołowi różnorodność rytmu jego życia. Biskupi rozproszeni po wielu zakątkach świata wnoszą do Kościoła w ramach kolegialności różne spojrzenie na praktykę wiary, co może ubogacić życie całego Kościoła (s. 6), oczywiście przy funkcjonowaniu pierwiastka jedności, którego gwarancję, jak stwierdziliśmy, stanowi szczególna rola Papieża.
Drugim fragmentem wywiadu dotyczącym roli biskupów w praktyce kolegialności jest prezentacja różnych form tej roli w praktyce pontyfikatu Benedykta XVI. Składają się na nią Synody Biskupów, konsystorze, „których zamierzam regularnie używać, i które pragnąłbym jeszcze rozwinąć” - pisze Papież (s. 6), a także do maksimum wykorzystane podróże ad limina. Jak więc widać, Papież nie tylko stawia na kolegialność, nie tylko chce pracować nad jej ubogaceniem, ale dostarcza cennych elementów, które pozwalają na lepsze jej uwidocznienie i jej doniosłą rolę w życiu Kościoła.
Ostatnią sprawą w wywiadzie, która rzuca światło na nowy pontyfikat, jest sprawa ekumenizmu i dialogu międzykulturowego. Interesujące jest przede wszystkim to, co można by nazwać mapą niemieckiego przede wszystkim protestantyzmu, którego cechą charakterystyczną jest różnorodność. „W Niemczech mamy, jeśli się nie mylę, trzy większe wspólnoty: luterańską, reformowaną i Unię Pruską” (s. 6). W konsekwencji tej „pewnej wielokształtności” można podejmować próby dialogu, ale to, co w tej chwili jest najbardziej potrzebne, to troska „o przejrzystość najważniejszych zasad etycznych, o to, by je określić i wprowadzić w życie” (tamże). Wyraża w związku z tym przekonanie, że „w tym kierunku już (...) znajdujemy się naprawdę razem na wspólnym fundamencie chrześcijaństwa wobec wielkich wyzwań moralnych” (tamże). Cenna to zaiste konstatacja ekumeniczna. Ale Papież idzie jeszcze dalej. Wysuwa mianowicie postulat, jakim jest chrześcijańskie „świadczenie o Bogu”(tamże). Spełnienie tego postulatu widzi w „ukazywaniu Boga w ludzkim obliczu Chrystusa” (tamże). Już na początku mówił o tym, stawiając to zadanie przed Kościołem katolickim. Teraz to ukazywanie chrześcijan przez pryzmat Chrystusa przedstawia jako sposób na przeciwstawianie się „wyjałowieniu moralności”, która również zagraża współczesnemu człowiekowi. Bo „tylko w ten sposób rodzi się radość z wielkości człowieka, który nie jest jakimś «bublem procesu ewolucji» (sic!), ale obrazem Boga”(tamże). I dlatego kończy ten doniosły ekumeniczny akapit lapidarnym stwierdzeniem: „Musimy działać na tych dwóch płaszczyznach: tej dotyczącej wielkich odniesień etycznych i tej, która ukazuje (...) obecność Boga, i to konkretnego Boga” (tamże). To już doprawdy nie jest czysta deklaracja ekumenicznego otwarcia na ważną sprawę ekumenizmu, ale od razu świeże, realistyczne i wyraziste wskazanie, jak to otwarcie będzie wyglądać.
Przystępując do próby skomentowania tego doniosłego wywiadu Benedykta XVI, podkreśliłem, że będzie to komentarz wybiórczy, cząstkowy. Ważne jest, ażeby w Kościele polskim wywiad ten nie uszedł bacznej uwagi, na którą zasługuje i by dokładnie przeanalizowany, wszedł w rytm życia Kościoła polskiego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek: Uczmy się od Maryi uległości wobec natchnień Ducha Świętego

2024-11-13 09:35

[ TEMATY ]

Duch Święty

Maryja

papież Franciszek

audiencja ogólna

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Do uczenia się od Maryi „uległości wobec natchnień Ducha, zwłaszcza gdy sugeruje On, abyśmy «poszli z pośpiechem» i wyruszyli z pomocą komuś w potrzebie, jak to uczyniła zaraz po tym, gdy odszedł od niej anioł” zachęcił papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Tematem jego katechezy była relacja między Maryją a Duchem Świętym.

Na wstępie Ojciec Święty zaznaczył, że pobożność maryjna jest jednym ze środków uświęcenia w Kościele, za pomocą których Duch Święty prowadzi nas do Jezusa. Jest ona listem napisanym Duchem Boga żywego, który mogą czytać także ludzie prości. Jej „tak” reprezentuje „szczyt wszelkiej postawy religijnej wobec Boga.
CZYTAJ DALEJ

Wspomnienie męczeństwa Pierwszych Męczenników Polskich

Niedziela szczecińsko-kamieńska 24/2003

[ TEMATY ]

święty

męczennicy

Albertus teolog/pl.wikipedia.org

W 1001 r. przebywał w Pereum cesarski krewny Bruno z Kwerfurtu. Pełen zapału, żył Bruno myślą o pracy misyjnej w Polsce i jej krajach ościennych, o czym musiała być mowa w czasie niedawnej wizyty cesarza u Bolesława Chrobrego. Niewątpliwie Bruno skłonił św. Romualda, który myśl misyjną podejmował kilkakrotnie w życiu, do wysłania na północ małej ekipy misjonarskiej. Wybrani zostali do niej Benedykt i Jan, cesarz zaś wyposażył ich w księgi i naczynia liturgiczne, może także w inne środki na drogę. Gdy w początkach 1002 r. przybyli do Polski, na dworze Bolesława Chrobrego zdziwienia nie wywołali, bo rzecz omówiona musiała być już wcześniej, być może w czasie zjazdu gnieźnieńskiego. Jakkolwiek by było, książę dał im miejsce na erem, a zapewne i środki utrzymania oraz jakieś świadczenia w naturze. Spierano się później, gdzie to miejsce było, ale dziś przyjmuje się powszechnie, iż osiedlili się na terenie obecnego Wojciechowa pod Międzyrzeczem. Na to wskazywałaby analiza nielicznych źródeł pisanych. Tam to nowo przybyli mnisi-pustelnicy podjęli swój zwyczajny tryb życia, dzielony pomiędzy pracę, modlitwę i studium. Ponieważ przybyli do Polski w celach misyjnych, rozpoczęli także przygotowania do tej akcji, przede wszystkim zaś zaczęli przyjmować do swego nielicznego grona młodzieńców z kraju, do którego przybyli. Na początku zjawiło się kilku: Izaak, Mateusz i Barnaba. Dwaj pierwsi byli rodzonymi braćmi, a pochodzić musieli z rodziny dobrze już schrystianizowanej, skoro także dwie ich siostry zostały mniszkami. Niektórzy przypuszczają, że wywodzili się z jakiegoś możnego rodu, albo nawet ze środowiska dworskiego, nic jednak dokładniejszego na ten temat nie wiemy. W obejściu klasztornym była również jakaś służba dodana im przez księcia, zapewne jakiś włodarz, samą jednak społeczność eremicką uzupełniał młody chłopiec Krystyn (Chrystian), pochodzący z tej okolicy. Pełnił obowiązki kucharza, może nawet był bratem-laikiem, w każdym razie był serdecznie oddany sprawie, której służył. W świecie tymczasem dokonały się niemałe zmiany. Ze śmiercią Ottona III (1002 r.) inny obrót przybrały nie tylko sprawy polityczne; zahamowaniu ulec musiała także realizacja planów misyjnych. Bruno, którego eremici spodziewali się w związku z tymi planami, nie przybywał, Bolesław Chrobry wyprawił się do Pragi, między nim a nowym cesarzem narastał konflikt. W takim stanie rzeczy Benedykt postanowił pojechać po instrukcje do Rzymu, ale w Pradze Chrobry zawrócił go z drogi i zezwolił tylko na to, aby do Włoch wysłać Barnabę. Wrócił wtedy Benedykt do eremu, a pieniądze (10 funtów srebra), które książę wręczył mu uprzednio, chcąc go użyć do spełnienia misji politycznej, oddał do książęcej kasy. Z początkiem listopada 1003 r. eremici spodziewali się powrotu Barnaby, a wraz z nim wieści, a może nawet decyzji co do podjęcia zamierzonych prac misyjnych. Tymczasem wysłannik nie wracał i oczekiwania się przeciągały. 10 listopada 1003 r., przed północą, podchmieleni chłopi, bodaj z samym włodarzem książęcym na czele, dokonali na nich rabunkowego napadu, spodziewając się znaleźć u ubogich eremitów darowane im przez księcia srebro. Jan, Benedykt, Izaak, Mateusz i Krystyn zginęli od miecza 11 listopada 1003 r. Papież Jan XVIII, któremu ocalały Barnaba w jakiś czas później zdał sprawę z wszystkiego, kanonizował ich niejako viva voce: "bez wahania kazał ich zaliczyć w poczet świętych męczenników i cześć im oddawać".
CZYTAJ DALEJ

StreetBus wyruszył w trasę

2024-11-14 09:20

Archiwum MPK Wrocław

Streetbus na ulicach Wrocławia

Streetbus na ulicach Wrocławia

150 kursów, 5000 km, 28 000 porcji ciepłych posiłków dla 17 tysięcy osób – to podsumowanie ubiegłego sezonu Streetbusa, który po raz kolejny, wyjeżdża na ulice Wrocławia. Szacujemy, że w tym sezonie Streetbus będzie bliski symbolicznego okrążenia ziemi, gdy długość przejechanych tras sięgnie niemal 40 tysięcy kilometrów.

To bardzo ważny projekt uzupełniający istniejący system wsparcia dla osób bezdomnych i ubogich, obejmujący finansowane i współfinansowane przez miasto schroniska, noclegownie czy jadłodajnie. Streetbus, czyli tak zwana „ogrzewalnia na kółkach” została uruchomiona po raz pierwszy jesienią 2020 roku. Od tego czasu przejechał około 34 tysiące kilometrów i dostarczył około 125 tysięcy porcji zupy niemal 80 tysiącom osób.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję