Ceremonii pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk, który w homilii dość szczegółowo przypomniał sylwetkę zmarłego. - Aktywnie udzielał się w życiu parafii, na terenie których mieszkał. Szczególnie znany był jako chórzysta, który upiększał swym talentem i śpiewem liturgię Kościoła. Pomagał przy budowie plebanii i rozbudowie kościoła w parafii Chrystusa Króla. Wspierał prace przy kościele Matki Bożej Różańcowej. Pomagał też synowi w Czechach, Wójtowicach, Pastuchowie i w Wałbrzychu w par. Św. Barbary. Parafianie tych wspólnot nazywali go „dziadkiem”, bo zawsze miał dla nich czas, uśmiech, dobroć i kwiaty, które przynosił z ogrodu - jego największej pasji – podkreślał biskup świdnicki.
Dodał, że ilekroć wspominamy naszych zmarłych, kiedy stajemy nad ich grobami, skłaniamy się do myślenia o śmierci, o bólu rozstania, o okrucieństwie cierpienia, o uczuciach buntu wobec nieuchronnego odchodzenia tych, których kochamy.
- Przywołujemy na pamięć naszych najbliższych. Tych, których kochaliśmy, ale także i tych, których kochaliśmy za mało. Chcielibyśmy zrozumieć i odpowiedzieć na narzucające się pytanie: dlaczego tak jest? A im większa jest miłość i związek z osobą, która odeszła, tym większa jest też potrzeba zrozumienia i poznania prawdy o śmierci – zauważył bp Mendyk, który wraz ze zgromadzonymi kapłanami i wiernymi po Mszy św. odprowadził zmarłego na miejsce spoczynku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu