W liturgii wspominano 11 błogosławionych sióstr nazaretanek, męczenniczek z Nowogródka, a wśród nich bł. Marię Kanutę Chrobot z podwieluńskiego Raczyna. Ich relikwie zostały wystawione przy ołtarzu.
W kazaniu bp Przybylski przytoczył wiersz Kazimierza Wierzyńskiego, w którym Marszałek Józef Piłsudski też przed wybuchem II wojny światowej wypowiada następujące słowa: „Powstaje dramat – żywy. Okopcie kurhany/ I żywi na kurhanach, na okopach stańcie./ Naprawdę dokonywa się świat rymowany,/ Biją polskie zegary kurant po kurancie./ Naprawdę idzie pożar./ Na ściany się wedrze/ Gęstą łuną, co wszystko z tych murów pościera./ Oprócz krwi zapisanej na waszej katedrze!/ Że tym się tylko żyje, za co się umiera”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Celebrans zwrócił uwagę, jak szybko podczas wojny w 1939 r. te niejako prorocze słowa spełniły się w Częstochowie. Przypomniał, że w krwawej rzezi 4 września z rąk Niemców zginęło kilkuset spokojnych, chcących normalnego życia częstochowian – Polaków i Żydów.
– Na naszej katedrze jest więc zapisana krew, ale co ten napis mówi? Że tym się tylko żyje, za co się umiera. Za co umarli ci prości ludzie? Czym zawinili? Przecież nie mieli broni, przecież nie strzelali, przecież – choć kochali Polskę – nie stanęli naprzeciw prześladowców. Można powiedzieć, że zginęli jakby za nic – kontynuował bp Przybylski.
Maciej Orman/Niedziela
Reklama
Wskazał, że ten dramat może zrozumieć tylko Jezus. – Bo za co umarł? Za co ludzie zabili Zbawiciela? Za to, że mówił prawdę, nauczał o miłości, stawał w obronie ubogich i bronił sprawiedliwości? Za to, że kazał przebaczać? – pytał.
Celebrans stwierdził, że częstochowianie, którzy stracili życie w krwawy poniedziałek, „zginęli porażeni ludzkim grzechem, ludzką złością i nienawiścią, ludzką pazernością i chęcią władzy za wszelką cenę”.
Biskup Przybylski przypomniał również, że wielu kapłanów Kościoła częstochowskiego zginęło w obozach koncentracyjnych, m.in. błogosławieni Maksymilian Binkiewicz i Ludwik Roch Gietyngier. Przywołał także osobę ks. inf. Bolesława Wróblewskiego, proboszcza częstochowskiej katedry w latach 1917-51, wielkiego społecznika, który pomagał ubogim dzieciom, tworzył ochronki, karmił setki biednych i uratował kilkadziesiąt żydowskich dzieci z miejscowego getta. – Mamy takich ludzi w Częstochowie. Oby mieli swoje place i ulice – apelował.
Maciej Orman/Niedziela
Hierarcha pytał uczestników liturgii, czy żyją dzisiaj dla Boga oraz czy potrafiliby oddać życie za Boże prawo, Bożą sprawiedliwość i Boże przykazania.
– Czy potrafimy dzisiaj żyć dla Polski i dla niej na serio pracować? Czy potrafimy żyć tak, żeby zachować polski język, polskie zwyczaje i tradycje oraz najzdrowsze chrześcijańskie korzenie Rzeczypospolitej? – wzywał do refleksji bp Przybylski.
– Pan Bóg zapisał na naszej katedrze krwią, że tak będziesz umierał, jak żyjesz – zakończył.
Po Mszy św. poczty sztandarowe i delegacje złożyły kwiaty przed pamiątkową płytą na placu katedralnym. Następnie uczniowie V Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w Częstochowie i Szkoły Podstawowej nr 35 w Częstochowie przedstawili okolicznościowy montaż słowno-muzyczny.
Maciej Orman/Niedziela
4 września 1939 r., w tzw. krwawy poniedziałek, żołnierze Wehrmachtu i funkcjonariusze SS urządzili na ulicach Częstochowy łapanki. Swoje ofiary zgromadzili w kilku miejscach, m.in. na placu przed katedrą i w katedrze, w kościele św. Zygmunta, przy ul. Strażackiej, na obecnym pl. Biegańskiego oraz na pl. Daszyńskiego. Przed katedrą strzelano z karabinów maszynowych do zwartego tłumu osób, przed ratuszem zabijano ludzi pojedynczymi strzałami w tył głowy. Całkowitą liczbę ofiar tych zdarzeń szacuje się na 671 osób.