Wszyscy musimy nad tym pracować
Ks. Ireneusz Skubiś, Honorowy Redaktor Naczelny „Niedzieli”
W kampanii prezydenckiej przewinęły się sylwetki różnych kandydatów na stanowisko głowy państwa. Niektórzy pokazali się jako dość oryginalni, inni – jako osoby zapalczywe, jeszcze inni nie mogli wytrzymać, żeby nie dotknąć Kościoła i ludzi wierzących. Reasumując, można stwierdzić, że polski dom jest rozbity, tak jak rozwodem rozbita jest rodzina. Rozwód ma dalekosiężne konsekwencje nie tylko dla samych rodzin, ale także dla całego społeczeństwa. Podczas kampanii prezydenckiej, a zwłaszcza podczas debaty telewizyjnej, było podobnie: naród podzielił się na różne grupy, które reprezentują poszczególne partie. Byłoby to może naturalne, gdyby nie grzechy zakłamania i pychy, poszukiwania swoich interesów w życiu publicznym, a być może i jakieś wpływy z zewnątrz, które potrzebują umocowania w polskim parlamencie, w ministerstwach, w rządzie. Grzechy te skrywa dziś zgrabne i bardzo modne słowo „piar”. Piar stał się czymś wyjątkowo ważnym, a nawet wiodącym w sprawach istotnych dla państwa i narodu, jest wszechobecny w środkach masowego przekazu. Tymczasem jakże często mamy do czynienia ze zwykłym kłamstwem, obłudą i nieuczciwością.
W związku z wyścigiem do fotela prezydenckiego pewne sprawy ujrzały światło dzienne. Dało się także zauważyć grupy przewrotnych dziennikarzy, którzy nie służą prawdzie. W ich tekstach, audycjach, w sposobie prowadzenia rozmów widać brak obiektywizmu, małość i złe intencje. Pojawia się więc pytanie o istotę tej pracy i o jej cel – dobro społeczne, ale także wewnętrzne dobro danego dziennikarza, jego spełnienie się jako człowieka – dziecka Bożego.
Miał rację Jan Paweł II, kiedy apelował do Polaków w Skoczowie o ludzi sumienia – ludzi prawych, rzetelnych, którym zależy na dobru narodu. Widzimy wycieńczoną gospodarkę, państwo zrujnowane w jego strukturach, doświadczamy skutków wyprzedaży przedsiębiorstw, niedomagań służby zdrowia, szkolnictwa i wychowania. Nie uzdrowią tego ludzie, którzy nie słuchają głosu sumienia, albo którzy zasady życia wiarą pozostawiają za drzwiami swoich gabinetów. Dlatego wciąż musimy uczyć się miłości bliźniego, która przekłada się na dobro narodu. Musimy kierować się światem wartości najwyższych, by nie opanowały nas miałkość i zło, które w prostej linii prowadzą do zguby. Wszyscy jesteśmy zobowiązani do tego, by uczciwie i dobrze formować polskie sumienie.
„Niedziela” 20/2015