Kolejka do Luksemburga
(wd)
Czy jest jeszcze szansa, żeby kolejka na Kasprowy Wierch pozostała w polskich rękach? Po decyzji resortu spraw wewnętrznych – niewielka
Fakt, że właścicielem terenów m.in. pod kolejkę linową na Kasprowy Wierch może stać się spółka Altura z Luksemburga, założona przez fundusz Mid Europa Partners (MEP), to skutek decyzji, którą wydało MSW, a także złych decyzji samorządów z Podhala, szczególnie byłego burmistrza Zakopanego. Nie sprzeciwił się temu, by majątek kolei linowych przekazać w czasie prywatyzacji spółce z kapitałem zagranicznym.
Spółka Polskie Koleje Górskie została wprawdzie założona przez gminę Zakopane i trzy sąsiednie gminy, ale to fundusz MEP, który wyłożył ogromną większość środków na zakup Polskich Kolei Linowych, grał w niej pierwsze skrzypce. I to on stał się beneficjentem zgody na przejęcie przez spółkę kolejki i terenów pod Kasprowym Wierchem.
MSW – usprawiedliwiające się już po fakcie, że nie miało wpływu na wejście do spółek podmiotów kapitału cudzoziemskiego – nie musiało podjąć decyzji, jaką podjęło, ale stało się. Wywołuje to oburzenie górali – dawnych właścicieli terenów w rejonie Kasprowego, których wywłaszczono w związku z budową kolejki.
Wszystko zmierza ku temu, żeby nowym właścicielem kolejki i nieruchomości pod Kasprowym Wierchem stała się firma z Luksemburga. Co prawda samorządy nie wykluczają, że decyzję MSW zaskarżą, ale nie wiadomo, czy będą mieć do tego prawo. Tak jak dawni właściciele ziemi w Tatrach, masowo składający teraz wnioski o odzyskanie działek. Wcześniej nie rościli sobie do nich pretensji, jednak gdy kolejka stała się prywatna, zmienili zdanie.
„Niedziela” 5/2015