W niedzielę 4 września br. w godzinie Apelu Jasnogórskiego odszedł na wieczną służbę u tronu Niebieskiej Królowej śp. Anatol Kaszczuk, niewolnik Maryi. Był on znany wielu mieszkańcom Zamościa i okolic, a szczególnie członkom Legionu Maryi i wspólnot modlitewnych w naszej diecezji.
Urodził się 12 lutego 1912 r. w Woligocowie na Syberii. Ojciec Anatola, uratowany przez Opatrzność w czasie rewolucji, całą rodzinę wywiózł z Syberii do Polski. W historii jego życia dostrzec można cudowną opiekę i prowadzenie Najświętszej Maryi Panny, której był niewolnikiem i niestrudzonym apostołem. Z opowiadań pana Anatola pamiętam, że jako trzyletnie dziecko ciężko zachorował i według lekarzy nie było już żadnej szansy na wyleczenie, wówczas matka zaniosła go do kościoła przed obraz Maryi mówiąc: „Matko Boża, on jest Twój, ratuj go”. To było w Wielki Piątek, a po trzech dniach w Wielką Niedzielę, był już zdrowy i mógł biegać. O tym fakcie dowiedział się dopiero po wojnie od swojej matki, gdy opowiadał o wielu zagrażajacych sytuacjach z czasu wojny, w których dzięki opiece Maryi został ocalony.
Anatol Kaszczuk przed wojną ukończył studia leśne. Jako oficer rezerwy brał udział w walkach obronnych w 1939 r. Nie oddał się dobrowolnie w niewolę rosyjską, lecz wraz z całym oddziałem przedostał się na Litwę. Stamtąd w czerwcu 1940 r. Rosjanie zabrali go do obozu w Kozielsku. W sposób cudowny udało mu się opuścić obóz, a następnie wraz z żołnierzami polskimi pod dowództwem gen. Sikorskiego i Andersa, przedostał się z Rosji do Anglii. Gdy zaistniała taka możliwość, zgłosił się na ochotnika do lotnictwa i skierowany został na szkolenie do Kanady. Później dowiedział się, że wszyscy jego koledzy zginęli w walce pod Monte Cassino. Wiedział, że od śmierci uratowała go Maryja, dlatego postanowił resztę życia poświęcić Niepokalanej.
W Kanadzie jeden z kapłanów polecił mu przeczytać książkę o Fatimie. Nigdzie nie mógł jej kupić - nakład był wyczerpany. Dopiero będąc w Szkocji dostał od zakonnika książkę o Fatimie, wtedy zrozumiał, że Matka Boża chce nam pomagać, chce ratować świat, ale ludzie się tym nie interesują, ani nie przyjmują Jej pomocy. Postanowił więc poznać objawienia fatimskie i jak najdokładniej je wypełnić. Dowiedział się, że Maryja obiecała nawrócenie Rosji i tryumf Jej Niepokalanego Serca. Jako dziecko widział rewolucję bolszewicką, znał biedę i nieszczęścia narodu rosyjskiego, dlatego w latach 1960-80 wędrował po Polsce i mówił o Fatimie, organizował kongresy fatimskie. Od chwili, gdy poznał orędzie fatimskie, nigdy nie przestał wiernie wypełniać żądań Matki Bożej: codzienna modlitwa różańcowa, zadośćuczynienie Niepokalanemu Sercu Maryi, w pierwszą sobotę miesiąca rozmyślanie jednej tajemnicy Różańca.
Podczas wojny w Londynie otrzymał książkę św. Ludwika de Montforda Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, którą natychmiast przeczytał, jadąc wiele godzin pociągiem i jeszcze w pociągu oddał się Matce Bożej w niewolę miłości. Opatrzność Boża poprzez niezwykłe wydarzenia doprowadziła go do nowicjatu u Ojców Dominikanów w Irlandii. Tam poznał Legion Maryi i nie przestawał o nim myśleć. Po rozmowie z mistrzem nowicjatu udał się pieszo do Concilium Legionu Maryi w Dublinie. Został serdecznie przyjęty przez założyciela Legionu Maryi, Franciszka Duffa. W 1947 r. br. Anatola oddelegowano do Polski, aby zakładał Legion Maryi. Mam nadzieję, iż o jego poświęceniu, trudach i zasługach dla Legionu Maryi w Ojczyźnie pamiętają i napiszą członkowie Legionu. Po powrocie z wojennej tułaczki był lektorem języka angielskiego w Katowicach, a następnie rolnikiem w Symonowie k. Ostródy.
Jestem wdzięczna Panu Bogu za tę łaskę, że na swojej drodze życia, 20 lat temu, spotkałam tego autentycznego świadka Chrystusa. Szczególnie zapadły mi w pamięci niezwykłe rozmowy z panem Anatolem w Zwierzyńcu, gdzie pracowałam jako katechetka oraz liczne spotkania już później w Zamościu. Miałam szczęście uczestniczyć w prowadzonych przez niego czuwaniach modlitewnych przed Najświętszym Sakramentem, słuchałam głoszonych przez niego prelekcji i rozważań. Słowem i postawą życia świadczył o głębokiej wierze w Chrystusa, pragnieniu wypełniania Jego woli, o miłości do Kościoła i jego pasterzy. Gdy odwiedzał Zamość, spotykałam go często w dzień powszedni rano na Mszy św. w katedrze, w kościele św. Katarzyny albo w kościele Matki Bożej Królowej Polski, widziałam jego rozmodlenie i skupienie podczas Eucharystii.
Pan Anatol, to człowiek niezwykle skromny, lecz wielki duchem. Jako oficer lotnictwa był wewnętrznie zdyscyplinowany i dobrze wykorzystywał czas. Każdą wolną chwilę dnia i nocy przeznaczał na modlitwę, bo znał jej wartość i każde działanie poprzedzał modlitwą. Różańca nigdy nie wypuszczał z ręki, żył Różańcem i uczył tej modlitwy innych. Swoim życiem dawał przykład wyrzekania się własnej woli, planów i pragnień oraz służby Bogu i zawierzania wszystkiego Maryi. Na znak niewolnictwa nosił na ręce metalowy łańcuszek. Kocham - Służę! Tymi słowami rozpoczynał każdy list, który od niego otrzymałam. Z wielką miłością i życzliwością odnosił się do każdego człowieka, także do swych prześladowców.
Był propagatorem wieczerników maryjnych w pierwsze soboty miesiąca, czuwań nocnych z pierwszego piątku na pierwszą sobotę w celu wynagrodzenia Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi. W 1996 r. propagował w Polsce „Białą Armię” czyli apostolat różańcowy dzieci. Rozpowszechniał Nieustanny Różaniec Papieski, Różaniec rodzinny i kult Miłosierdzia Bożego w Polsce i poza jej granicami, głównie w USA, Kanadzie, Meksyku, na Filipinach, we Francji, w Niemczech i Rosji.
W czasie każdej pielgrzymki Ojca Świętego poza granice Włoch organizował w różnych krajach „Jerycho” - czuwanie modlitewne w dzień i w nocy przed Najświętszym Sakramentem. Podczas wszystkich pielgrzymek Jana Pawła II takie czuwania modlitewne odbywały się w kościele św. Katarzyny w Zamościu. Pamiętam również „Jerycha”, które z inspiracji Anatola Kaszczuka miały miejsce w parafii Łukowa i Zwierzyniec, gdy proboszczem był ks. Roman Składanowski. Jako były żołnierz i patriota troszczył się o losy kraju tu, w Zamościu oraz w innych miastach organizował modlitwę za parlamentarzystów, aby dobrze służyli Ojczyźnie, która jest przecież królestwem Maryi.
We wspomnienie Imienia Maryi, 12 września br., rzesza wiernych zgromadziła się na pogrzebie Anatola Kaszczuka, który odbył się w kościele pw. Jana Chrzciciela w Szymonowie k. Gietrzwałdu. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyła liczna grupa wiernych z naszej diecezji wraz z ks. Zdzisławem Ciżmińskim, rektorem kościoła św. Katarzyny w Zamościu. Przed pogrzebem uczestniczyliśmy w modlitwie różańcowej i Eucharystii w sanktuarium Matki Bożej w Gietrzwałdzie, do którego często pielgrzymował niestrudzony Apostoł Maryi. Tutaj szukał rozwiązania wszystkich trudnych spraw. Uroczystościom pogrzebowym w Szymonowie przewodniczył bp Stanisław Stefanek wraz z licznym gronem kapłanów. Śp. Brat Anatol został pochowany na placu przy kościele. Przedstawiciele grup modlitewnych i wspólnot Maryjnych oddali zmarłemu hołd i wyrazili swoje podziękowanie za świadectwo wiary, miłości do Chrystusa i apostolskie zaangażowanie. Za propagowanie orędzia fatimskiego i tworzenie wspólnot modlitewnych w Polsce i na całym świecie. W imieniu członków Legionu Maryi wdzięczność za poświęcenie i założenie Legionu Maryi w Polsce wyraził zmarłemu ks. Zdzisław Ciżmiński.
Te refleksje i wspomnienia o niezwykłym człowieku, jego apostolskiej pasji i gorliwości, aby Maryja była bardziej znana i miłowana, niech będą wyrazem mojej wdzięczności dla brata Anatola za jego duchowe bogactwo, którym się z nami dzielił.
W tym roku odeszli do Pana apostołowie orędzia fatimskiego siostra Łucja, sługa Boży Jan Paweł II oraz śp. Anatol Kaszczuk, pilot, żołnierz II wojny światowej, który zamienił broń na różaniec, aby Niepokalane Serce Maryi zatryumfowało w świecie. Pamiętajmy o przesłaniu z Fatimy i modlitwie różańcowej nie tylko w październiku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu