Mój Boże, jeżeli potrzebna jest ofiara z życia, niech raczej nas rozstrzelają aniżeli tych, którzy mają rodziny. Modlimy się nawet o to - powiedziała do ks. Aleksandra Zienkiewicza s. Stella, przełożona sióstr. Było to po masowym aresztowaniu mężczyzn przez Niemców w nocy z 17 na 18 lipca 1943 r. - w odwecie za ataki partyzantów. Więźniowie mieli zostać straceni. Wówczas Nazaretanki świadomie zdecydowały, że są gotowe ofiarować swe życie za życie ojców rodzin i o to - jeśli nie było innego wyjścia - prosiły Boga.
Trudności nie są przeszkodą
Reklama
Siostry Nazaretanki sprowadził do Nowogródka w 1929 r. bp Zygmunt Łoziński. Miały opiekować się kościołem (tzw. białą farą) oraz zająć wychowaniem religijnym i edukacją dzieci i młodzieży. Obecności sióstr sprzeciwiały się władze miasta, widząc w nich poplecznice biskupa. Jedynie dzięki wstawieniu się za nimi białoruskiej inteligencji, zakonnicom udało się pozostać w mieście. „Nowogródka nie opuszczać, na stanowisku trwać, taka jest wola Boża i moja” - zachęcał je w 1929 r. do wytrwania, mimo niesprzyjających warunków, bp Zygmunt Łoziński. „Zdecydowanie trwać na stanowisku - ustąpić nie wolno, tu chodzi o Dom Chrystusa Króla. On ma zwyciężyć. O Jego królestwo walczyć nam trzeba, nieustraszenie przetrwać wszystkie trudności, bo wielkie rzeczy tam się dokonają” - tłumaczyła matka generalna zgromadzenia, Laureata Lubowidzka z Rzymu. Siostry założyły internat, szkołę powszechną, do której chętnie zapisywano uczniów. Pracowały w szpitalu i w domu. Mieszkańcy, widząc sposób ich życia, odnosili się do nich coraz przychylniej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dla Boga i ludzi
Reklama
Gdy Sowieci wkroczyli do Nowogródka, zarekwirowani zakonnicom szkołę i dom, kazali zdjąć habity i iść do fizycznej pracy, by miały się z czego utrzymać. Siostry pracowały jako sprzątaczki, mieszkały u ludzi, a rankiem i wieczorem spotykały się wspólnie na Mszy św. i modlitwie. Rosjanie zauważali, że są uczciwe i rzetelne. Dziwili się także Polakom, którzy licznie przychodzili do kościoła na modlitwy. „Nowogródzkie kościoły pracowały na dwie zmiany w przeciwieństwie do fabryk, gdzie pracowano tylko na jedną zmianę” - zauważali. Po rozpętaniu wojny niemiecko-sowieckiej, Niemcy wkroczyli do Nowogródka. Pozwolili Nazaretankom wrócić do zajmowanego przez nie domu i chodzić w habitach. Jednak szkoły nadal nie mogły otworzyć. Niemiecka polityka antypolska zaczęła się nasilać. Wówczas s. Kanizja zajęła się tajnym nauczaniem języka polskiego i historii. Pozostałe Nazaretanki wspierały Polaków: podtrzymując ich wiarę i patriotyzm, pomagając materialnie (np. wysyłały paczki deportowanym w głąb Rosji). W 1943 r., gdy polscy partyzanci zajęli miasteczko Iwieniec, Niemcy zamordowali m.in. czterech księży. A gdy Armia Krajowa i partyzantka sowiecka opanowały okolicę, gestapo z Baranowicz aresztowało w Nowogródku mężczyzn z każdego niemal domu. Ks. Zienkiewicz, którego nazwisko także znajdowało się na listach osób przeznaczonych do aresztowań był teraz jedynym kapłanem w okolicy. Siostry w modlitwie zaczęły ofiarowywać swoje życie także za niego mówiąc, że kapłan jest bardziej niż one potrzebny ludziom.
„Ach, jak one szły”
31 lipca 1943 r. niemieckie władze wezwały siostry na komisariat. Maria Małgorzata Banaś, pracująca w szpitalu wracając z pracy spotkała współsiostry, które szły na komisariat. Było ich jedenaście. Pragnęła do nich dołączyć, ale przełożona poleciła jej wrócić do klasztoru i zaopiekować się farą i księdzem. Nazaretanki aresztowano, a dzień później - 1 sierpnia rano - wywieziono do lasu 5 km od Nowogródka. „Ach, jak one szły, trzeba było widzieć, jak one szły!”, mówił później jeden gestapowców, łapiąc się przy tym za głowę. Na pytanie: „Kto szedł?”, odpowiedział: „Siostry”. Innym razem powiedział: „Tak, one rzeczywiście były niewinne”. To, jak przebiegała egzekucja, znamy jedynie z fragmentarycznych wypowiedzi jej uczestników. Jeden z nich opowiadał, że Nazaretanki „w lesie przed straceniem poklękały wszystkie, modliły się, a następnie klęcząc żegnały się ze sobą. Matka przełożona każdą błogosławiła. Ostatni cios odbierały na klęczkach”.
Bez wyroku
Reklama
- „Eksterminacją księży i zakonnic w Nowogródku i jego okolicach zajmowała się policja bezpieczeństwa z Baranowicz, kierowana przez Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy, która dążyła do «rozbicia chrześcijaństwa»” - pisze w swoim artykule siostra S. Maria Teresa Górska CSFN. - Tętniąca życiem religijnym fara, nazywana «kolebką nadziei, gniazdem polskości i bastionem katolicyzmu», musiała zostać zlikwidowana. Stąd też nie oskarżano sióstr o nic, ani nie przeprowadzono dochodzenia. Rozstrzeliwali je oficerowie z lotnej brygady. Na prośbę Sióstr, nie zdejmowali z nich habitów. Potwierdziła to ekshumacja mająca miejsce 19 marca 1945 r. Wówczas to ciała sióstr przeniesiono do grobu przy nowogródzkiej farze. Siostry zginęły - ale wszystkie osoby, za które się modliły, ocalały i przeżyły wojnę. Do dziś trudno wytłumaczyć, w jaki sposób zmieniono karę śmierci dla uwięzionych na wywóz na roboty do Niemiec (wywieziono ich tam już 24 lipca 1943 r.). Niektórych zwolniono. Ks. Zienkiewicz także ocalał”.
Nic na darmo!
S. Małgorzata opiekowała się grobem współsióstr do 1966 r., do swojej śmierci. Pod władzami komunistycznymi przeszła także niejedno. Ci, którzy ją znali, twierdzą, że także zasłużyła na chwałę ołtarzy przez swoisty rodzaj męczeństwa pod tą walczącą z Bogiem i religią władza. Ks. Zienkiewicz i znajomi sióstr byli przekonani, że ich życie zostało przyjęte za życie tych, za których się modliły. „Krew męczenników zawsze wydaje owoce. Dzieło Nazaretanek trwało - pisze Marek A. Koprowski w artykule pt. „Nowogródka nie opuszczać”. - Nowogródzka fara była po wojnie nieprzerwanie czynna i władze sowieckie nie odważyły się jej zamknąć. S. Małgorzata dbała o nowogródzką farę i grób swych sióstr, aż do śmierci w 1966 r. przyczyniając się znacznie do podtrzymywania katolicyzmu na ziemi nowogródzkiej, a także przetrwania zgromadzenia Sióstr Nazaretanek na Białorusi. Białoruskie dziewczęta wstępowały do ich tajnej placówki w Grodnie, dzięki czemu zachowała ona ciągłość przez cały okres sowiecki. Obecnie Nazaretanki są jedynym zarejestrowanym zgromadzeniem zakonnym na Białorusi. Na nowo otworzyły też dom w Nowogródku. Bohaterskie Nazaretanki zostały wyniesione na ołtarze 5 marca 2000 r. przez Jana Pawła II.
W Białej farze
Reklama
Do dziś w kościele farnym, naprzeciw zamku, w bocznej kaplicy spoczywają, przeniesione tu we wrześniu 1991 r. prochy Sióstr. W miejscu, w którym 600 lat wcześniej król Władysław Jagiełło poślubił księżniczkę ruską Sońkę Holszańską; w którym 200 lat wcześniej został ochrzczony Adam Mickiewicz. Ich ofiarę upamiętnia duży obraz przedstawiający umęczone siostry. Obok kościoła - pomnik jedenastu polskich Nazaretanek, projektowany przez Walerego Januszkiwicz. Symboliczny grób znajduje się w miejscu morderstwa - 5 km od Nowogródka w stronę Nowojelni, za wsią Skrzydlew, w lesie po lewej (ścieżką od szosy ok. 300 m).
Siostry, które zginęły 1 sierpnia 1943 r. w Nowogródku
S. M. Stella od Najświętszego Sakramentu (Adela Mardosewicz), urodzona 14 grudnia 1888 r. we wsi Ciasnówka/obecnie Białoruś/. Była wychowawczynią w internacie i ostatnią przełożoną w domu Chrystusa Króla w Nowogródku. Nazywano ją „mamą” młodzieży nowogródzkiej. Zginęła w wieku 55 lat.
S. M. Imelda od Jezusa Hostii (Jadwiga Żak) urodziła się 29 grudnia 1892 roku w Oświęcimiu. W Nowogródku była nauczycielką, organistką, a także zakrystianką. Miała 51 lat.
S. M. Rajmunda od Jezusa i Maryi (Anna Kukołowicz) urodziła się 24 sierpnia 1892 r. w Barwaniszkach/obecnie Litwa/. W domu pełniła funkcje krawcowej i ogrodniczki. Miała 51 lat.
S. M. Daniela od Jezusa i Maryi Niepokalanej (Eleonora Jóźwik) urodziła się 25 stycznia 1895 r. w Poizdowie na Podlasiu. Furtianka, zajmowała się przybywającymi do domu gośćmi. Miała 48 lat.
S. M. Kanuta od Pana Jezusa w Ogrójcu (Józefa Chrobot) urodziła się 22 maja 1896 r. w Raczynie k/Wielunia. Była kucharką. Miała 47 lat.
S. M. Sergia od Matki Bożej Bolesnej (Julia Rapiej) urodziła się 18 sierpnia 1900 r. we wsi Rogożyna/diecezja ełcka/. Pracowała jako kucharka. Kiedyś powiedziała do sióstr: „Śmierci i męczeństwa się nie boję”. Miała 43 lata.
Reklama
S. M. Gwidona od Miłosierdzia Bożego (Helena Cierpka) urodziła się 11 kwietnia 1900 r. w Granowcu/diecezja kaliska/. Pracowała jako ogrodniczka, pomagała chorym. Miała 43 lata.
S. M. Felicyta (Paulina Borowik) urodziła się 30 sierpnia 1905 r. w Rudnie/diecezja siedlecka/. Pomagała siostrom w pracach domowych. Miała 37 lat.
S. M. Heliodora (Leokadia Matuszewska) urodziła się 8 lutego 1906 r. w Starej Hucie/diecezja pelplińska/. Pracowała jako furtianka w szkole. Miała 37 lat.
S. M. Kanizja (Eugenia Mackiewicz) urodziła się 27 września 1903 r. w Suwałkach. W Nowogródku pozostawiła wspomnienie utalentowanej nauczycielki i katechetki. Miała 39 lat.
S. M. Boromea (Weronika Narmontowicz) urodziła się 18 grudnia 1916 r. w Wiercieliszkach/diecezja grodzieńska/. Pracowała w domu. Miała 27 lat.
Modlitwa dla otrzymania łask za wstawiennictwem Marii Stelli i 10 Towarzyszek
Najświętsza, Niewysłowiona Trójco, bądź uwielbiona za dar bł. Marii Stelli i 10 Towarzyszek ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu, które na wzór Chrystusa złożyły całkowitą ofiarę z siebie za bliźnich. Boże pełen miłości i miłosierdzia, przez ich męczeńską śmierć i wstawiennictwo, udziel nam łaski, o którą pokornie prosimy abyśmy mogli swoim życiem świadczyć tak jak one o Królestwie Twojej Miłości i szerzyć je wśród siebie, w rodzinach i w świecie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Bł. Siostry Męczenniczki z Nowogródka, módlcie się za nami.
O łaskach otrzymanych za przyczyną Błogosławionych Marii Stelli i 10 Towarzyszek, Męczenniczek z Nowogródka prosimy zawiadomić:
Siostry Najświetszej Rodziny z Nazaretu
via Nazareth 400
00-166 Roma, Italia