Wolności!
Po Opolu przyszła pora na województwo lubuskie. I tam, i tu działacze kręcą nosem na władze Platformy Obywatelskiej. Aktywiści z lubuskiego bąkają coś o autokratyzmie, braku podmiotowego traktowania i niedostatkach w demokracji wewnątrz PO. Mówiąc krótko, Tusk ze Schetyną trzymają wszystkich krótko na smyczy, a do tej pory także w kagańcu. Tyle że po przegranych wyborach więzy zaczynają pomału pękać.
Niesłuszny kombatant
W Olsztynie stała się rzecz straszna. Na lekcji historii kombatant, żołnierz Armii Krajowej i więzień polityczny okresu stalinowskiego, wyraził swój stosunek do Jerzego Owsiaka i tzw. marszów homoseksualistów. Ponieważ kombatant był „przeciw” - okazało się, zdaniem miejscowego wicekuratora oświaty, że uprawia w ten sposób paskudną politykę. Z faszyzmem i totalitaryzmem w tle - jak się domyślamy (Gazeta Wyborcza, 23 listopada). Gdyby był „za”, mógłby zamiast krytyki liczyć na order.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jeszcze jest szansa
Andrzej Pęczak jeszcze walczy. Ponieważ w Polsce pozbawili go immunitetu, starał się o immunitet w Parlamencie Europejskim. Niestety, nie znalazł zrozumienia i glejtu bezkarności nie uzyskał (Gazeta Wyborcza, 23 listopada). Pozostaje mu zwrócić się do innych luminarzy wolności przekonań i wysłać petycje na Białoruś lub Kubę, a jeśli i tam nie przejdzie, to jeszcze jest szansa w Korei Północnej.
Zakazane Radio
Reklama
Niektórzy dziennikarze mają nowe zajęcie. Słuchają Radia Maryja i tropią, który z członków rządu przemknie przez antenę. Jeśli kogoś przyłapią, to biją na alarm, że ośmielił się coś mówić na częstotliwościach toruńskiej rozgłośni. Zasada jest prosta: Modlić się tam mogą, ile chcą, ale nie wolno mówić o polityce!
Kolejny krok
Feministki, geje, lesbijki i inne mniejszości chcą zorganizować kolejną manifestację-prowokację. Tym razem poszli krok dalej i za miejsce promowania swoich przekonań i postaw wybrali plac przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku (Rzeczpospolita, 24 listopada). W następnej kolejności pewnie będą chcieli manifestować w jakimś kościele.
Platformy, czyli frakcje
Po odreagowaniu traumy wyborczej klęski najnudniejszy polityk SLD poprzedniej kadencji Marek Dyduch uaktywnił się. Nie złożył broni i pokazał, że będzie jeszcze walczył. Razem z Krzysztofem Martenem założyli kolejną (12) wewnętrzną platformę w Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Krótko mówiąc, taką partię w partii (Gazeta Wyborcza, 24 listopada). Za PZPR też takie coś było. Nazywało się tylko inaczej. Wtedy mówiono o frakcjach.
(pr)